Jak wiele słyszałem? Chyba trochę za dużo, ale dzięki temu znałem pełen obraz sytuacji. I byłem bardzo dumny z mojego męża, że w końcu postawił na swoim i powiedział to nie bardzo dosadnie. Może trochę za dosadnie, ale w sumie to mu się nie dziwiłem. Próbował przekazać to łagodnie, a jako, że to nie podziałało, musiał skłonić się ku drastyczniejszym środkom. Chociaż jakby się tak bardziej nad tym zastanowić, to ja użyłbym mocniejszych słów.
- Dowiedziałem się, że jestem zwykłym człowiekiem, który nie może ci nic dać – odpowiedziałem, podchodząc do niego i przytulając się niego, odrobinkę za nim stęskniony. Raz straciłem go z oczu i już ktoś próbował go poderwać... i jak ja mam być spokojny, kiedy puszczam go gdzieś samego? – W sumie, to coś w tym jest – dodałem, poprawiając jego włosy, które po tylu godzinach zabawy już nie były tak idealne, jak na początku, no ale to było w końcu normalne, trochę mu dzisiaj nie pozwoliłem odpocząć wiedząc, że nieprędko przyjdzie nam potańczyć przy takiej muzyce. Chyba, że Miki znowu zachoruje na jakąś dziwną anielską gorączkę, będzie słyszał żaby w środku zimy i stwierdzi, że to piękna muzyka i że chce do niej tańczyć... tak, takie rzeczy też się nam zdarzały.
- Ale wiesz, że ja na to nie patrzę i nie potrzebuję żadnych tytułów – zaczął się tłumaczyć, lekko spanikowany jakby sądził, że to mnie jakoś dotknęło, podczas kiedy ja tylko stwierdziłem prosty fakt.
- Oczywiście, że nie, bo już masz najwspanialszy tytuł. W końcu jesteś Serafinem – powiedziałem łagodnie, schylając się lekko by móc ucałować jego usta. – Mam tylko nadzieję, że jej bracia nie będą szukali na tobie zemsty.
- Ona ma braci? – spytał, zaskoczony tą informacją.
- Mhm. Trzech bodajże. Rozmawiałem z najstarszym z nich, to on powiedział mi, gdzie znaleźć ją i tym samym ciebie. Miły człowiek, dostrzega wady swojej siostry, więc z nim nie powinno być kłopotów. Mam nadzieję, że reszta rodziny potrafi myśleć tak samo racjonalnie, jak on – wyjaśniłem, opierając się o balustradę, już odczuwając lekkie zmęczenie. Nie chciałem jednak tego za bardzo pokazywać, ponieważ wtedy Miki mógłby nalegać na to, by wrócić do domu, a zabawa jeszcze trwała. W końcu nie mamy dużo okazji do wyjścia z domu, więc najlepiej będzie, jak już wykorzystamy ten czas najlepiej, jak tylko mogliśmy.
- W razie czego jakoś sobie z nimi poradzę – odparł, opierając głowę o moją klatkę piersiową.
- O nie. Ja sobie z nimi poradzę, jestem twoim mężem i w moim obowiązku jest cię chronić. Nawet się do ciebie nie zbliżą – powiedziałem, gładząc go po biodrze. Jeszcze nie wiem, czy Mikleo będzie miał jakiekolwiek problemy z powodu wypowiedzianych przez niego słów, ale w razie czego to nie on będzie ponosił tego konsekwencje, tylko ja. Nie mogę mu wiele dać, dlatego chociaż go obronię. – Rozmawiałem z Alishą i powiedziała, że już wcześniej przygotowała dla nas sypialnię, więc możemy się tutaj bawić całą noc – zmieniłem temat na nieco weselszy, nie mając za bardzo ochoty na rozmawianie o rozkapryszonej księżniczce i jej rodzinie.
- A dasz radę wytrzymać całą noc? – spytał zmartwiony, czym lekko mnie zirytował. W końcu przyszliśmy się tutaj bawić, nie martwić o moje zdrowie.
- Oczywiście, że dam radę, obrażasz mnie w tym momencie. A teraz, czy mogę prosić pana do tańca? A może wolałby pan napić się wina, albo zjeść coś słodkiego? – zaproponowałem, przenosząc dłoń na jego policzek i kciukiem delikatnie gładząc jego dolną wargę. Skoro powiedziałem już mu wszystkie ważne informacje, to teraz czas zabawę. I już na wszelki będę go pilnował, bo jeszcze znów go ktoś będzie próbował poderwać..
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz