Nie podobało mi się to, że jeszcze nie mogłem wstawać z łóżka pomimo tego, że było już ze mną wszystko w porządku... Znaczy, no może jeszcze nie było ze mną wszystko w porządku, ale przeziębiony już na pewno nie byłem, jedynie, przepracować to, czego się nabawiłem podczas tej choroby, ale nie było tego aż tak wiele Albo skoro nie mogłem wychodzić z domu, to może chociaż mógłbym pomóc mu jakoś w domu? Mógłbym dzieci przypilnować, coś posprzątać, albo chociaż ziemniaki obrać... sam już nie wiem. Chciałem zrobić cokolwiek, mając serdecznie dość tego leżenia w łóżku. Może to dlatego taki zmęczony jestem, bo nic nie robię, tylko ciągle leżę...
Kiedy wróciłem z łazienki, w sypialni nie było nikogo. Sądziłem, że Mikleo już wrócił do łóżka, w końcu dzieci już spały, wszystko było zrobione, więc gdzie on się podziewał...? Zaniepokojony jego nieobecnością, powoli zszedłem na dół, odrobinkę ciesząc się z tego, że mogłem rozprostować kości. Małe spacery do łazienki nie były wystarczające, ale cieszyłem się chociaż tam mogłem chodzić problemu.
Mojego męża znalazłem w kuchni, siedzącego na parapecie i trzymającego w dłoniach kubek. Moją pierwszą myślą było to, że po prostu sobie odpoczywa, co nie było ani trochę dla mnie dziwne, miał dużo na głowie i zasługiwał na chwilę odpoczynku. Gdyby tylko pozwolił mi sobie pomóc mógłby w końcu troszkę sobie wypocząć. Kiedy już w końcu będę mógł mówić normalnie, nie pozwolę mu się tak mnie więzić. A później usłyszałem ciche pociągnięcie nosem. Czy moja Owieczka płakała...? Zmartwiony podszedłem do niego cicho, i tak, płakał. To przeze mnie? Najpewniej tak, w końcu przez co innego mógłby płakać, jak nie przeze mnie? Zmartwiony podszedłem do niego i nim się do niego przytuliłem, dotknąłem jego ramienia dając mu znać o swojej obecności. Nie chciałem, by przypadkiem rozlał to, co było w kubku.
- Przepraszam – powiedziałem cicho, wycierając łzy z jego policzków.
- To nie twoja wina – powiedział, starając się do mnie uśmiechnąć, ale i to mu tak niezbyt wyszło.
- Jest moja, bo gdyby nie była moja, powiedziałbyś mi o tym – odparłem, gładząc go po włosach.
- To nic takiego, ja tylko po prostu... tęsknię za pełnią – przyznał, a ja tak z bardzo nie rozumiałem tej jego tęsknoty, no ale to było coś, co raczej taki prosty człowiek jak ja raczej nie zrozumie. Jeżeli tak, to nie dziwię się mu, że mi nie powiedział... ale nadal mógł to zrobić, skoro tak bardzo leży mu to na sercu. Nie zrozumiałbym, ale zawsze czułby się lepiej, gdyby tak mógł z kimś pogadać i powiedzieć, co go trapi.
- Po kilku miesiącach znów będziesz się nią cieszył. Nie musisz powtarzać tego rytuału nigdy więcej – powiedziałem cicho, uśmiechając się delikatnie. – Demona można zneutralizować w inny sposób.
- Musielibyśmy znaleźć dla niego naczynie, a to nie jest takie proste – wymamrotał, opierając głowę o moją klatkę piersiową.
- Nie jest proste, ale nie niemożliwe. Znajdę to naczynie, choćbym miał zwiedzić cały świat w poszukiwaniu go. Nie jesteś w tym sam, zawsze możesz na mnie liczyć – powiedziałem całkowicie poważnie, całując go w policzek.
- I jak chcesz zwiedzić ten cały świat mając na głowie dwójkę dzieci? – spytał, jakby lekko rozbawiony.
- Dzieci zawsze można odchować – przyznałem, uśmiechając się delikatnie.
- Mhm. I czy mnie pamięć nie myli, czy ty przypadkiem nie powinieneś leżeć teraz w łóżku i wypoczywać? – spytał, unosząc w powątpieniu jedną brew.
- Jak miałbym wypocząć bez mojej Owieczki obok? – odpowiedziałem pytaniem, gładząc go po policzku. Wydawał się być w nieco lepszym nastroju, ale czy naprawdę taki był, czy też udawał przede mną, że jest lepiej, nie miałem pojęcia, ale zawsze dobrze jest zobaczyć uśmiech na jego twarzy. – Kocham cię najbardziej na świece. I nigdy nie przestanę – powiedziałem, delikatnie całując jego usta. Jeżeli to możliwe, to byłem pewien, że nawet po śmierci moje uczucie do niego by nie osłabło. Nie wiem, czy to jest do końca dobre, w końcu lepiej, aby po mojej śmierci Mikleo o mnie zapomniał i starał się żyć życiem na nowo... Cóż, do tego momentu jeszcze bardzo dużo czasu, a na ten moment powinienem skupić się na moim aniele, starając się mu dać wszystko, czego tylko potrzebuje, a leżąc cały czas w łóżku nie jestem w stanie mu tego dać.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz