Słysząc słowa męża, nie odczułem zbyt dużego zaskoczenia. Mój Sorey jak zawsze stawiał sprawę bardzo jasno, ja miałem odpoczywać, a on sam wszystko przygotuję i o ile w sytuacji szybkiego powrotu do domu po odprowadzeniu naszej córki do szkoły mogę się na to zgodzić, tak dnia jutrzejszego jestem zobowiązany, aby wstać I pomóc mężowi wyszykować się do pracy.
- Nie muszę to prawda, ale chce i to uczynnie, aby dopilnować czy weźmiesz coś do pracy i czy przed wyjściem coś w ogóle zjesz - Odezwałem się, co ewidentnie nie spodobało się mojemu mężowi, który nie tego się po mnie spodziewał, no cóż, to już nie mnie kłopocze tylko jego.
- Miki - Westchnął ciężko, kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Tak, właśnie tak mam na imię - Przyznałem, patrząc na męża, dając mu znać spojrzeniem, że nie odpuszczę, bez względu na to, co mi powie i jak na to zaatakuje.
- Będziesz zmęczony, powinieneś korzystać ze snu, ile tylko możesz, nim nasz Merlin się obudzi i da ci w kość. - Sorey nie odpuścił, nadal starając się mnie przekonać do swoich racji. No cóż, kto by się spodziewał, że będzie próbował mnie przekonać do zmiany zdania i myślę, że mu się to uda, na pewno mu się uda... Jest to tak pewne, jak pewne jest to, że niebo jest różowe, a ziemia jest płaska, w co akurat ludzie wieżą. Zdecydowanie to są fakty, które warto zapamiętać i życzę według nich.
- O mnie się nie martw skarbie ja sobie akurat radę dam - Przyznałem, podchodząc do niego, aby ucałować delikatnie policzek, stawiając przed nim ciepły napój czekoladowy, podając go nawet dzieciom, które akurat nigdy słodyczy sobie nie odmówią..
- Martwić się o ciebie muszę, bo ty nie martwisz się o siebie - Odezwał się, wstając od stołu, podchodząc bliżej mnie, całując w czoło. - Zawsze będę się o ciebie martwić, kocham cię mój aniele i to się nie zmieni - Wyszeptał, łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku, którego nie przerwało nam żadne śpiące już dziecko.
Zamruczałem cicho z powodu jego bliskości i cudownie miękkich ust, które tak lubiłem i, że ja miałbym szukać kogoś innego po jego odejściu z tego świata? Nie ma takiej opcji, kocham tylko jego i to się nigdy już nie zmieni.
- Ja ciebie też kocham Sorey - Przyznałem, wtulony w klatkę piersiową mojego ukochanego męża.
Mój mąż od razu ucałował mnie w czubek głowy, głaszcząc po plecach, wywołując u mnie jeszcze większe zadowolenie.
- Co ty na to, aby zażyć wspólną kąpiel? - Zapytałem, kładąc dłonie na jego klatce piersiowej.
- Nie mogę powiedzieć nie - Wyznał, nim ucałował wierzch mojej dłoni, idąc do łazienki, naturalnie to on musiał wszystko przygotować, a ja miałem grzecznie czekać, na to aż mnie zawoła.
Wspólna kąpiel była naprawdę przyjemna gorąca woda i towarzystwo męża czego więcej byłoby mi potrzeba, no może było coś takiego, tylko nie chciałem zmuszać do tego męża. Wiedząc, że on nie zawsze ma ochotę na zbliżenia, a ja nie chciałem nigdy zmuszać go do zabawy tym bardziej że jutro idzie już do pracy.
- Potrzebujesz jeszcze czegoś przed snem? - Zapytałem, poprawiając pościel, pod którą będziemy za chwilę spać.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz