Zajmując się obiadem, nasłuchiwałem krzyków dzieci, które nie potrafiły żyć w zgodzie, dlaczego tak jest? Tego nie wiedziałem może to ze względu na podobne charaktery? Sam już nie wiem, nie do końca pojmuję, czemu nasze dzieci tak się zachowują, my w dzieciństwie nie kłóciliśmy się zbyt czysto, zawsze potrafiąc się dogadać, teraz też potrafiły się dogadać z tą różnicą, że kłócimy się najczęściej o sytuację wywołującą u nas zazdrość. Potrzebną lub też niepotrzebną to jednak czasem po prostu bywa silniejsze od nas. Czy to dobrze? Sam nie wiem, zazdrość oznacza miłość o drugiego człowieka tylko czy nam wychodzi to na dobre? Sam już nie wiem, kochamy się i to jest pewne, jednak czasem mam wrażenie, że coś jest nie do końca tak, jak być powinno. I to nie tak, że nasze uczucie wygasa, to nie to, mam wrażenie, że czasem zachowuje się zbyt emocjonalnie, powinienem nadal powtarzać rytuały, aby nie reagować aż tak emocjonalnie na każdego kolejnego kolegę z pracy mojego męża.
Zamyślony przygotowywałem obiad, robiąc to bardzo powoli a wszystko dlatego, że bardziej skupiałem się na myśleniu o swoich błędach i nadchodzącej pełni, jeszcze dwa dni a ja już nie panuje nad emocjami, myśląc nad tym, co zrobię w pełnie, aby oszczędzić męża, niż na tym, co gotuję i czy robię to w sposób prawidłowy.
- Miki wszystko w porządku? - Słysząc jakby z oddali głos męża, uniosłem głowę, odwracając ją w całkowicie przeciwną stronę, niż się znajdował, nie umiejąc wywnioskować poprawnie po której stronie się znajduje. - Hej, tu jestem - Czując jego dłoń, na moim ramieniu odwróciłem głowę w drugą stronę, dostrzegając spojrzenie mojego zmartwionego męża.
- Coś się stało? - Zapytałem, nie rozumiejąc, dlaczego patrzy na mnie takim zmartwiony spojrzeniem.
- To ja powinienem o to cię zapytać, dobrze się czujesz? - Zapytał, kładąc dłoń na moim policzku, delikatnie mnie po nim głaszcząc.
- Ty mnie? Ja się czuje? Co, czekaj, o co chodzi? - Zapytałem, nie rozumiejąc jego pytania, dlaczego ono w ogóle zostało zadane?
- Miki, wszystko w porządku? Zaczynam się martwić o ciebie - Wypowiedział, niepotrzebnie się o mnie martwiąc.
- Nie martw się, nic mi nie jest, troszeczkę się zamyśliłem, nawet mi się czasem zdarza - Zażartowałem, nie mając powodu, aby nie żartować, tylko troszeczkę się zamyśliłem to przecież nic takiego.
- Jesteś pewien? Jeśli chcesz, odpocznij sobie, a ja się wszystkim zajmę - Poprosił, jak zawsze chcąc mi pomóc, martwiąc się o mnie i to jak się czuje. I to jest całkiem miłe, martwi się o mnie jak zresztą zawsze i takim zachowanie mimo wszystko zapewnia mnie w swoich uczuciach.
- Nie ma takiej potrzeby kochanie, mi naprawdę nic się nie dzieje - Zapewniłem, ciepło się do niego uśmiechając, przysuwając się bliżej, aby złączyć nasze usta w delikatnym, ale namiętnym pocałunku.
- To może, chociaż ci jednak pomogę? Dzieci są już grzeczne, a tobie pomoc się na pewno przyda - Widząc, że mimo moich słów nie odpuści, a konflikt jest nam zdecydowanie niepotrzebny tym bardziej z tak błahego powodu.
- Skoro tak bardzo ci na tym zależy - Zgodziłem się, wracając do krojenia warzyw, mając w planie przygotować dziś rosół, który się już gotował a na drugie danie dorsz pieczony z warzywami, obym tylko nic nie zespół z powodu zamyślenia.
<Pasterzyu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz