Jak na to, że zapierałem się rękami i nogami przed wyjściem na dwór, czuje się bardzo dobrze, najwidoczniej to właśnie tego mi brakowało ostatnimi czasy w życiu i chociaż doskonale powinienem zdawać sobie z tego sprawę, ja jak zaślepiony całkowicie straciłem nad tym kontrole. Czy tak właśnie powinno być? Sam już nie wiem, czy ja powinienem zacząć się martwić? Sam już nie wiem, na pewno nie chcę, aby mój mąż się o mnie martwił, bo to akurat dla niego jest niewskazane.
- Gorącą czekoladę? Chętnie wypiję, ale nie, nic już więcej nie chce - Zgodziłem się na czekoladę, ale nic więcej już nie potrzebowałem, to i tak za dużo, sam mógłbym sobie coś zrobić, nie przeszkadzając mężowi w czytaniu. Przypominając sobie o drugim pytaniu, które mi zadał chwile później, wycierając mokrą podłogę, właśnie to ja powinienem ją wytrzeć, a nie on. No nic wyrywać ścierki z rąk mu już nie będę, do takich rzeczy się już nie posunę. - Czuje się zdecydowanie lepiej - Przyznałem, czym uszczęśliwiłem męża, który o dziwo zawsze cieszył się, gdy ja się cieszyłem, tak jakby moje szczęście było najważniejsze, a gdzie w tym wszystkim jego szczęście? Tak raczej być nie może. Tylko czy on to kiedyś zrozumie? Pewnie dopiero, wtedy gdy ja zacznę myśleć nie tylko o nim, ale i o sobie, a to raczej nigdy nie nastąpi, dla tego jesteśmy tak bardzo siebie warci.
- Bardzo się cieszę - Przyznał, całując mnie w mój zimny policzek, idąc do kuchni zapewne, aby przygotować mi, a raczej mam nadzieje, że nam gorącą czekoladę.
- Wiesz, że cię kocham? - Zapytałem, powoli idąc za nim do kuchni, osuszając się z wody, która na pewno przeszkadzała mojemu mężowi.
- Wiem aniele, ja ciebie też kocham, ale bardziej - Zapewnił, czym lekko mnie rozbawił, cały Sorey on zawsze musi mi udowadniać, że kocha mnie bardziej niż ja jego, no i, mimo że tak nie jest on i tak się z tym nie zgodzi, bo przecież ja nie kocham go tak, jak on kocha mnie.
- Oczywiście, bo ja kocham cię mniej - Westchnąłem ciężko, kręcąc przy tym z niedowierzaniem swoją głową.
- Oczywiście, że tak - Mówił to bardzo poważnie, a ja zacząłem się troszeczkę o niego martwić, czy aby on na pewno nie myśli, że tak jest? A jeśli tak jest to co robię źle, że tak myśli? Może jest ze mną coś nie tak? Może moje zachowanie powoduje, że tak myśli, a może coś jest jeszcze innego, może nawet gorszego, o czym nie wiem, bo mi nie powiedział, a powiedzieć powinien.
- Czy ja robię coś nie tak? - Zapytałem, patrząc w jego oczy z widoczną niepewnością wymalowaną na twarzy.
- Oczywiście, że nie owieczko niczym się nie przejmuj. Najważniejsze, że mnie w ogóle kochasz - Odpowiedział, podając mi kubek z gorącą czekoladą. całują w czoło, dotykając dłonią policzka. - Chcesz może zażyć ciepłej kąpieli na rozgrzanie ciała? - Zmienił temat, mimo że ja wciąż się martwiłem, na pewno musi być we mnie jakiś problem, dla tego uważa tak, a nie inaczej, tylko co? Co ja robię nie tak..
Nie rozumiejąc wciąż jego słów, westchnąłem cicho, prosząc o gorącą kąpiel. Wiedząc, że mój mąż lubi, gdy moje ciało jest ciepłe, a ja dla niego jestem w stanie zrobić wszystko, nawet jeśli jest to tak błahą rzecz, jak kąpiel, proponując, abyśmy zażyli ją razem chcąc spędzić czas z mężem, który uciekł mi, gdy spędzałem go sam na dworze.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz