Zdecydowanie mieliśmy coś więcej, w tym magazynie trzymali wszelkie zrabowane rzeczy, które niełatwo było spieniężyć w mieście, z którego zniknęły. Pod plandekami kryły się obrazy, w skrzyniach różnorakie błyskotki; złote naszyjniki, bransolety, pierścienie, a nawet i świeczniki oraz sztućce. Do tej pory sądziłem, że mamy do czynienia z kieszonkowcami, drobnymi, ale częstymi i bardzo zyskownymi kradzieżami mieszków, biżuterii, no ale sądząc po innych ich karbach, interesują się także bardzo włamaniami. Powinienem wcześniej połączyć kradzieże uliczne z włamaniami, było to logiczne, a jednak nie wpadłem na to... i pomyśleć, że ochrzaniałem Haru za to, że nie myśli, a sam nie jestem lepszy.
- Musimy wracać do koszar – odpowiedziałem, chcąc oczywiście kuć żelazo, póki gorące. Mieliśmy sporo dowodów, teraz tylko musieliśmy coś z nimi zrobić, zwłaszcza, że nie wiadomo, jak długo te dowody tam pobędą. Ciała na pewno pozbędą się dosyć szybko, nie było ono w końcu w najlepszym stanie i wydaje mi się, że wolą uniknąć smrodu trupa w swoim magazynie. No i też zastanawiałem się, jak długo będą trzymać tam te fanty. Na ich miejscu spróbowałbym się dogadać z jakimś kupcem spoza miasta, najlepiej takim, który porusza się łodzią po tutejszej rzece. Z dobrymi znajomościami, albo umiejętnościami, złoto mogliby przetopić, i stworzyć fałszywe monety. No, ale to jest coś, co ja bym zrobił. A czy oni to zrobią, nie mam na to żadnych dowodów.
- Teraz? Skończyliśmy pracę na dziś – zauważył, z czym nie mogłem się nie zgodzić.
- Skończyliśmy zmianę, ale praca strażnika tak właściwie nigdy się nie kończy. Znaleźliśmy ciało, fanty pochodzące najprawdopodobniej z włamań i kradzieży, mamy osobę, która to może wiedzieć coś więcej oraz należy sprawdzić właściciela magazynu. Ciało najprawdopodobniej pozbędą się tej lub kolejnej nocy, co i tak jest zadziwiające, bo ten rozkład jest w stanie naprawdę zaawansowanym. Też tych fantów mogą się pozbyć, o ile już teraz nie robią tego regularnie. Nie mamy czasu, musimy działać – powiedziałem, będąc gotów się tym wszystkim zająć sam. No, może jest jedna sprawa, z którą nie podołam. Z Hoshino chwilowo zakopałem topór wojenny na rzecz Haru, ale nie oznacza to od razu, że go polubię i będę traktować jak starego znajomego. Dalej mu nie ufam. Nie jestem pewien, czy to jego śmieszne uczucie do Haru wygasło, czy jeszcze coś tam się tli, ale głośno tego nie przyznam, że dalej jestem o niego zazdrosny.
- I co chcesz z tym faktem zrobić? – spytał, patrząc na mnie z uwagą. Chyba a dzisiaj miał dosyć, ja też, ale zanim tych tropów nie zabezpieczę, to mnie chyba nerwica rozsadzi od środka.
- Dopytać się o zaginionych, by chociaż spróbować zidentyfikować zmarłego, i zobaczyć, co nam to może dać. Poinformować szefa, że znaleźliśmy to miejsce, by jacyś strażnicy w nieoficjalnych strojach obserwowali to miejsce i... – zacząłem, ale szybko zostało mi przerwane przez Haru.
- A jak jedna z tych osób to będzie nasza wtyka? – zadał mi bardzo logiczne pytanie.
- O tym... trochę zapomniałem. Ale ktoś musi obserwować to miejsce – mruknąłem cicho, intensywnie myśląc nad rozwiązaniem tego problemu. Nawet gdyby nie było problemu z kretem, to czy byłyby odpowiednie środki na takie przedsięwzięcia? Po dłuższym przemyśleniu, szczerze wątpiłem.
- Jak będę rozmawiał z Ryo, mogę się spytać, czy gwardia by nie mogła użyczyć zasobów ludzkich. Skoro to wygląda poważnie, powinni się tym zainteresować – zaproponował, na co się skrzywiłem. Ci ludzie nie kojarzyli mi się z niczym dobrym. Ostatnia nasza interakcja polegała na tym, że oskarżyli mnie o współudział w handlu ludźmi i gwałt, wtrącili do lochu i następnie jeden z nich próbował wymierzyć sprawiedliwość na własną rękę. Domyślam się, że nie wszyscy są tacy, jak ten delikwent, ale na pewno większość z nich ego ma większe od chuja.
- Nie ma mowy, że oddam im tę sprawę. To już sam wolę tu zostać i ich obserwować – burknąłem, niezbyt zachwycony na tę myśl. Znów się zaczną panoszyć, i chełpić, i wszystkie zasługi sobie przypiszą... po moim trupie. – Chodźmy już, zwracamy na siebie uwagę, pomyślę po drodze – dodałem, mając trochę już dosyć przebywania w tym rynsztoku. Kiedy w końcu wrócimy do domu, trzeba będzie wziąć porządną kąpiel, i te ubrania natychmiast dać do prania, bo może i nie mam wyostrzonego węchu, ale czuję, że śmierdzimy.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz