Szczerze powiedziawszy, dziś nic nie chciałbym, z nim robić, jest oschły i nieprzyjemny, a to niczego mi nie ułatwia, wręcz przeciwnie przeszkadza mi to w pracy, nie lubię, gdy, kto na mnie syczy, tak jak on dziś robi to cały dzień, zdecydowanie wolałbym wszystko zrobić sam, wtedy nie musiałbym wysłuchiwać jego złośliwości.
– Dziś wolałbym już nigdzie nie iść, pomyślimy o tym jutro – Stwierdziłem, woląc dzisiaj już sobie to odpuścić z wiadomych przyczyn.
Mój mąż przyjrzał mi się uważnie, analizując moje słowa chyba, zastanawiając się nad tym, co właśnie powiedziałem, mam tylko nadzieję, że nie będzie planował mimo wszystko pójść tam jeszcze dzisiaj, coś tak czułem, że dziś nie specjalnie się na to nadaje, bo wszystko, co się dzieje i wszystko, co się mówi do niego, zbyt bardzo go irytuje, a przy takiej sprawie musi być bardziej spokojne i zdecydowanie bardziej stonowany, czego dziś zdecydowanie od niego nie da się uzyskać.
– Może i masz rację, zróbmy to jutro – Westchnął ciężko, odkładając wszystko na bok, mając chyba dość tej dokumentacji, która potrafi być męcząca A dziś dla niego chyba znacznie bardziej niż zazwyczaj.
Daisuke spojrzał na mapę, stukając palcami o blat biurka, o czymś tam sobie myśląc, o czym? Tego nie wiem, choć zaczynam powoli podejrzewać, ten dzień ewidentnie jest dla niego ciężkim dniem, tak więc zapewne chciałby, aby już się zakończył i ja szczerze też bym tego chciał, mam troszkę dość jego humorów, których naprawdę nie rozumiem, nikt nic mu złego nie zrobił, a on zachowuje się, tak jakby cały świat był przeciwko niemu, najwidoczniej albo się nie wyspał, albo po prostu coś go dziś trapi niestety, nawet jeśli chciałbym się dowiedzieć co, on nie chce rozmawiać, a jeśli już się odzywa, to zachowuje się jak jadowita żmija, która zaatakuje, gdy tylko odwrócisz od niej wzrok.
Mój mąż nie odzywał się, a i ja nie chciałem odzywać się do niego, bo jeśli mam za chwilę usłyszeć coś głupiego to wolę nie słyszeć nic.
Usiadłem przy biurku, biorąc dokumenty, które przecież miałem dzisiaj wypisywać, w końcu obiecałem mu, że to zrobię, a ja słowa zawsze dotrzymuje.
– Nie rób tego, ja się tym zajmę – Przerwał ciszę, odwracając głowę w moją stronę, przeglądając się wykonywanej przeze mnie pracy.
– Obiecałem, że to dziś zrobię i nie mam zamiaru zmieniać zdania – Stwierdziłem, nie odrywając wzroku od dokumentów, które powoli wypisywałem, papiery nigdy nie były moją mocną stroną, ale nie dlatego, że miałem problem z czytaniem lub pisaniem, a raczej dlatego, że było to po prostu nudne, zdecydowanie wolałem inne zajęcia bardziej ruchowe, nie lubię tracić czasu na siedzeniu, czytaniu i wypisywaniu dokumentów niestety na tym polega, polegała i zawsze będzie podlegać moja praca, nie może być tylko i wyłącznie praca w terenie te nudne zajęcia także muszą być często przeze mnie wykonywane, mam nadzieję, że ktoś, kto trafi do mnie, po odejściu mojego męża będzie ogarnięty i chętny do wypisywania dokumentów niech ktoś inny się tym zajmie, no, chyba że nie będę miał wyjścia, wtedy zajmę się dokumentacją, której nie lubię, a którą kiedyś przecież często wypisywałem, dlatego tym razem też sobie z tym poradzę.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz