wtorek, 17 września 2024

Od Mikleo CD Soreya

 Tak naprawdę szczerze rozbawiło mnie to, co powiedział, przecież żaden zdrowo myślący demon nie zaatakuje nas w domu to może grozić jego przegraną, w tym domu nie znajduje się tylko demon, ale i anioły, a to mimo wszystko odstrasza demony, a przynajmniej te zdrowo myślące oczywiście nie wiem, jakie podejście ma demon, który zaatakował mojego męża, dlatego trzeba być ostrożnym, natomiast, gdyby, chociaż zbliżał się do nas wyczułbym to znacznie szybciej to właśnie dlatego bawi mnie podejście męża, a tym bardziej bawi to, co powiedział. Walka z przyrodzeniem na wierzchu to mogłaby być ciekawa walka, aż sam chętnie bym się jej przyglądał, nie ukrywając podziwu z powodu jego dużego i tak lubionego przez mnę sprzętu.
– Wiesz tak szczerze wydaje mi się, że nie musisz się oto martwić, zanim by nadszedł wyczuł bym go, a zresztą nie tylko ja przecież i ty byś go wyczuł, tak więc nie byłoby takiej sytuacji, chociaż przyznam mogłaby być bardzo interesująca – Przyznałem, uśmiechając się do niego zadziornie.
Sorey w odpowiedzi na moje włosa zanurzył mnie pod wodą, trzymając mnie tak przez chwilę, nim znów dał szansę do złapania oddechu.
– Hej a to za co było? – Burknąłem niezadowolony, patrząc na niego przez mokre włosy zakrywające mi twarz.
– Za mówienie głupot – Odpowiedział, wracając do mycia mojego ciała, to nie było fajne co zrobił, natomiast trochę mogłem się tego spodziewać, Sorey jest cięty na takie słowa, a ja tak troszeczkę sobie z nich żartuje, nie na miejscu to wiem. A mimo to powiedziałem te słowa, no cóż, niczego nie żałuję.
Po kąpieli Sorey pomógł mi wyjść z bali, a nawet więcej, poradnie wytarł moje ciało zakładając na moje ramiona jego własną koszulę, którą tak nosić uwielbiałem, na Boga jak bardzo lubię jego, jego ubrania tak ładnie, nim pachnące to zdecydowanie nigdy mi się nie znudzi.
– Jesteś już czysty i pachnący pora pójść do łóżka – Polecił, chwytając moją dłoń, odprowadzając mnie do łóżka, gdzie miałem grzecznie się położyć tak jak sobie tego życzył.
– A ty nie położysz się ze mną? – Zapytałem, widząc, że opuszcza sypialnię.
– Spokojnie zaraz wrócę, ale najpierw muszę posprzątać łazienkę – Wyjaśnił, zostawiając mnie na dosłownie kilka minut samego.
W tym czasie, kiedy on sprzątał ja wtulony w jego poduszkę czekałem, aż do mnie wróci, odczuwając narastające zmęczenie, niedawno wstałem, a moje ciało znów chce spać zdecydowanie robię się coraz to słabszy.
Niestety powrotu męża nie doczekałem, zasypiając znacznie szybciej, niż na początku w ogóle planowałem.

Obudziłem się wczesnym porankiem co sporym zaskoczeniem nie było, ile można spać ja już i tak zdecydowanie przegiąłem z tym spaniem muszę przestań aż tyle spać, bo i to jest bardzo niezdrowe, nie było dla człowieka, ale i dla anioła.
– Dzień dobry owieczko wyspałeś się? – Usłyszałem tak dobrze znany i kochany przeze mnie głos mężczyzny, za którego byłbym w stanie oddać życie, nawet jeśli on sam próbowałby mi, w tym przeszkodzić.
– Dzień dobry, oj, tak i chyba trochę przesadziłem nie mogę aż tyle spać tracę czas i cały dzień staje się do niczego. – Przyznałem, oczywiście plusem było to, że wypocząłem, natomiast, ile czasu na tym straciłem? Tak zdecydowanie być nie powinno i dobrze to wiem.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz