środa, 25 września 2024

Od Soreya CD Mikleo

 Nim wróciłem do Mikleo, musiałem tutaj posprzątać. Nie mogłem przecież zostawić tu takiego bałaganu. To byłoby nie w moim stylu, a zresztą, i tak nie mam za bardzo nic do roboty, to posprzątać mogłem. Czasem bardzo brakowało mi tego snu, podczas którego mogłem odpocząć od dręczących mnie myśli, no i też wtedy takie odpoczywanie z Mikim byłoby milsze, bardziej intymne. Obawiałem się jednak, że jak zacznę sypiać, to mój organizm się do tego przyzwyczai i potem będę odczuwał fizyczne zmęczenie, które znikać będzie dopiero po przesłaniu kilku godzin, a na to nie mogę sobie pozwolić. A to przecież kilka godzin wyrwanych z dnia. Ile rzeczy przez ten czas mogę zrobić...
Tak więc posprzątałem, upewniłem się, że zwierzaki mają wodę i suchą karmę i po tym mogłem wrócić do męża, który owszem, do łóżka grzecznie poszedł, ale nie spał. No tak, się wyspał za wczasu i już twierdzi, że nic mu nie jest i więcej nie potrzebuje, ale ja nie byłbym tego taki pewien. Dzisiaj przecież był maltretowany przez swojego najukochańszego biodra, wczoraj był wykończony przez pakt, i on mi powie teraz, że trochę snu wystarczyło, by wypoczął? Nie wydaje mi się. Coś mi tu kręci. 
– Nie śpisz – zauważyłem niezadowolony, podchodząc do łóżka. Ależ ja go muszę pilnować... 
– Bo mnie energia rozpiera. Pełnia się zbliża, ciężko mi będzie w najbliższym czasie zasnąć – wyjaśnił, na co kiwnąłem głową. Pełnia. To tak nie do końca dobrze. Dzieciaki będą w domu, więc nie będę mógł się nim zająć w ten spokój, który działa na niego najlepiej. Tak właściwie, to chociaż Mikleo daleko mi nie ucieknie. Skrzydeł nie ma, a na nogach daleko nie zajdzie, więc zawsze go złapię. Tylko też będzie strasznie wobec mnie nieposłuszny w tym dniu, a jak ja to zniosę, to ja nie wiem. Nie lubię, kiedy neguje moje polecenia, a doskonale pamiętałem, jaki to czasem potrafił być. Oj za skórę mi zachodził bardzo. Teraz jednak będę dla niego znacznie bardziej surowy. Nie dam mu żadnej ulgi, bo on to później bezwstydnie wykorzystuje i mam taką niewychowaną Owieczkę pod opieką. 
– Ostatnio ta pełnią chyba spokojniejsza była – zauważyłem, zajmując miejsce obok niego, a Mikleo od razu po tym wtulił się w moją klatkę piersiową, kładąc dłoń na moim brzuchu. 
– Bo dużo się działo. I byłem zmęczony, i fizycznie, i psychicznie, więc ta energia nie zdążyła się nagromadzić. No a teraz już jest lepiej, wróciłeś, jesteś przy mnie, mam dzieci przy sobie, wszystko jest jak najbardziej w porządku i mogę tę pełnię przeżyć tak, jak każdą inną – powiedział, rysując szlaczki na moim brzuchu, trochę mnie tym samym drażniąc. Ależ to niewychowana Owieczka jest... 
– Pamiętaj tylko, byś był grzeczny, bo jeżeli nie będziesz, czekać będzie na ciebie kara. Owszem, może być ona przyjemna, jak się weźmie pod uwagę twoje dziwne upodobania, ale też może być źle, o czym już chyba wiesz. Ostrzegałem cię, i co tym zrobisz, zależeć będzie od ciebie – odpowiedziałem, patrząc na niego z powagą chcąc, by wziął moje słowa do serca. Niech więc tylko później nie płacze, że coś go boli, bo ostrzeżony został. 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz