Szybko załapałem, co ma na myśli, nie mogąc mu przecież odmówić, jeśli był chętny wytrzeć czekoladę z mojego nosa i ust nie będę go przed tym powstrzymywać, choć w sumie mógłbym zrobić to sam, nie marnując pysznej czekolady, której dziś tak bardzo potrzebowałem i na którą tak bardzo ochotę miałem.
Posłusznie włożyłem jego palec do swoich ust porządnie, nawilżając jego palec, aby mógł z łatwością zetrzeć czekoladę z mojej twarzy.
Sorey wyjął palec z moich ust, wycierając mój nos, usta, a nawet policzek, na którym również znajdowała się czekolada, oj, jestem dziś naprawdę bardzo nieporadny, za dużo jem, bardzo się brudzę i do tego wszystkiego czuję, jakbym był to tylko ciałem, ale nie duchem bardzo chciałbym zrobić wszystko, aby nie siedzieć w miejscu, mimo najedzenia wciąż mając siłę i ochotę trochę poszaleć.
– Grzeczna owieczka i już czysta – Pochwalił mnie, chwytając mój podbródek, przyglądając mi się bardzo uważnie.
– Dlaczego tak na mnie patrzysz? – Zapytałem, a zaciekawione tym drobnym faktem, czyżby było ze mną coś nie tak? Raczej nie, chociaż może Bóg odebrał mi nie tylko skrzydła, moc, ale i może wygląd? Teraz ty tak sobie o tym myślę, trochę mnie to martwi, a co, jeśli byłby w stanie to zrobić? Albo co gorsze już to zrobił przecież, gdyby tak się stało, mój wygląd nie byłby już tak atrakcyjne dla mojego męża, on kocha mój wygląd chyba bardziej, niż osobowość, choć mogę się mylić, bo czasem to, co myślę, nie jest zgodne z tym, co myśli mój mąż.
– Twoje oczy dziś są jeszcze ładniejsze niż zazwyczaj – Stwierdził, z niewiadomego powodu, oblizując swoje wargi.
– Dziś jest pełnia, a w pełnię ponoć mają inny kolor – Stwierdziłem, uśmiechając się do niego słodziutko, tak jak to lubią.
Sorey, uśmiechając się do mnie, przyciskając mnie mocniej do blatu, wpychając nogę między moje uda drugą dłoń, kładąc na mojej pupie mocno ją, ściskając, wywołując u mnie ciche jęknięcie, którego nie potrafiłem powstrzymać.
– Wyglądają idealnie tak jak twój zapach, który bardzo mnie kusi – Wymruczał, obracając mnie do siebie tyłem, zbliżając się do mojej pupy, ocierając się o nią swoim przyjacielem.
– I co chcesz mi zrobić? – Zapytałem, zaciskając dłonie na blacie.
– Chcę cię wziąć tu i teraz, ale wiem, że nie mogę – Zaskoczył mnie tymi słowami, tym bardziej zaskoczył mnie odsunięciem się ode mnie, klepiąc mój tyłek.
– Hej, to niesprawiedliwe – Burknąłem, odwracając się w jego stronę od razu, dostrzegając ten uśmiech malujący się na jego twarzy.
– Oj owieczko, owieczko musisz być bardziej cierpliwy – Stwierdził, całując mnie w nos. – Poza tym musisz się dla mnie ładnie ubrać, aby mnie zachęcić – Dodał, dając mi jasną to zrozumienia, czego ode mnie oczekuję.
Nie potrzebowałem niczego, więc grzecznie, idąc do sypialni, chcąc spełnić jego życzenie, wkładając sukienkę, która odkrywała najwięcej mojego ciała, a którą lubił najbardziej, nie zapominając o czerwonej obroży, która również bardzo go kręciła.
Gotowe opuściłem sypialnie, idąc do mojego mężczyzny, którego tak bardzo kochałem.
– Czy spełniłam wszystkie twoje wymagania? Uszczęśliwiając twoje oczy, które mogą napawać się moim wyglądem? – Zostałem, podchodząc bliżej, kładąc dłonie na jego ramionach, stając na palcach, aby złączyć nasze usta w delikatnym pocałunku.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz