wtorek, 24 września 2024

Od Mikleo CD Soreya

Czy czułem się lepiej? Zdecydowanie lepiej potrzebowałem snu, potrzebowałem poczucia bezpieczeństwa i ramion mojego męża bez niego naprawdę wszystko byłoby nie tak, jak być powinno, mam nadzieję, że nigdy mnie nie opuści i nie wpadnie na genialny pomysł, jakim byłoby opuszczeniem mnie dla mojego własnego dobra, które wcale nie byłoby dobrym rozwiązaniem.
– Dzień dobry, a może już nawet dobry wieczór, czuję się lepiej, bo jesteś przy mnie i wiem, że kiedy mam cię przy sobie jestem bezpieczny – Przyznałem, dłonią, wycierając moje zaspane oczy. – I tak chętnie napiłbym się czegoś gorącego i zażył ciepłej, ale za to wspólnej kąpieli – Wytłumaczyłem, uśmiechając się łagodnie to mężczyzny, którego tak bardzo kochałem.
– Każde twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, mój mały piękny aniele – Odpowiedział, chowając swoje skrzydła powoli, podnosząc do siadu. – Odpoczywaj sobie tu grzecznie, a ja, gdy kąpiel będzie gotowa, przyjdę tu po ciebie – Obiecał, całując mnie w czoło, nim opuścił naszą sypialnię.
Tak jak chciał grzecznie czekałem na jego powrót, ale nie wie, rozciągając się na łóżku, czując, że tego właśnie było mi trzeba.
– Zapraszam do kąpieli – Sorey zjawił się w sypialni dość szybko, porywając mnie w swoich ramionach do łazienki, pomagając mi zdjąć ubranie, weź do bali, a następnie dołączył do mnie, do wspólnej kąpieli.
Z powodu obecności naszych dzieci w domu kąpiel była spokojna, ale i tak bardzo relaksacyjna, potrzebowałem tego i nawet nie miałem zamiaru ukrywać, ta kąpiel i czas spędzony z mężem sprawił mi sporą radość.
Po kąpieli Sorey porządnie wytarł moje ciało, zakładając na nie i jego koszulę, robiąc wszystko za mnie, a to nawet mi się podobało, lubiłem, kiedy tak o mnie dbał, to słodkie, i choć uważa, że nie jest dobry, ja wiem, że jest fantastyczne i bez niego moje życie nie miałoby najmniejszego sensu.
Sorey przygotował mi kakao, które również chętnie wypiłem, mogą spokojnie porozmawiać z mężem o wszystkim i o niczym, brakowało mi tego spokojnego czasu, bo ostatnio nie mieliśmy okazji na tak zwyczajne codzienny dzień, Jak dobrze, że znów jest tak, jak być powinno, a przynajmniej po części, mam nadzieję, że mój pan po tym, jak mnie ukarał, nie będzie próbował bardziej ingerować w moje życie, zresztą, cokolwiek nie zrobi, ja nie odwrócę się od Soreya, kocham go i moje życie bez niego po prostu nie ma sensu.
– Pora pójść spać – Zarządził, to nie do końca mi się podobało, przecież tyle już spałem, czy muszę spać jeszcze więcej?
– Nie chcę, wolałbym zrobić coś ciekawszego – Przyznałem, uśmiechając się do niego zadziornie, doskonale, wiedząc, że on wie, o co mi chodzi.
– Przykro mi owieczko, ale nie ma nawet takiej mowy, w domu są dzieci, a ty musisz jeszcze troszkę odpocząć, nim do czegoś dojdzie, a teraz idziemy spać, no już uciekaj – Pośpieszył mnie, prowadząc do sypialni, gdzie oczywiście miałem grzecznie pójść spać, no nic, trudno, skoro tak ma zakończyć się ten dzień, nie będę z nim walczył, tylko posłusznie wykonam jego polecenie, w sumie i tak nie mam nic innego do zrobienia, a więc chociaż odpocznę, mimo że już odpocząłem, choć, teraz gdy sobie tak o tym myślę, nadchodzi pełnia, a to może i lepiej, że każe mi spać. Nie jestem pewien, czy pełnia nadejdzie jutro, czy za dwa dni, natomiast wiem, że to już niebawem, a więc teraz wypocznę, aby mieć siłę na każdy następny dzień.

<Pasterzyku? C;> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz