Nie rozumiałem, po co miałby coś z tym zrobić, przecież mi to nie przeszkadza, kocham go i wiem, jakie ma możliwości, dlatego nie oczekuje od niego zmian, na które nie ma wpływu, a nawet jeśli może mieć, to po co coś zmieniać? Kocham go takim, jakim jest, nie musi się dla mnie zmieniać, nie oczekuje tego od niego, muszę z nim o tym porozmawiać, po powrocie do domu na pewno to zrobię, ale na razie skupię się na tym, co dla nas przyjemne.
– Idę, idę, a ty nie myśl za dużo o tych ziołach, to nie jest potrzebne – Poprosiłem, opuszczając na kilka chwil nasz pokój, ruszając do gospodarza, od którego dostałem wino, które później podczas wymeldowania się z pokoju będzie trzeba opłacić, natomiast nie teraz będę się o tym martwić, w tej chwili chcę tylko spędzić czas z moim mężem i może zagrać z nim w grę, o ile będzie w ogóle tego chciał.
Zauważyłem, że nie lubi grać po wypiciu alkoholu, dlatego chyba to sobie odpuścimy przynajmniej, aż do chwili powrócę do naszej rezydencji.
Zadowolony z dobrze znanym przeze mnie winem wróciłem do zajmowanego przez nas w tej chwili pokoju.
– Proszę wino i lampki, wszystko, czego sobie zażyczyłeś – Zwróciłem się do męża od razu po wejściu do małego pomieszczenia.
– Cudownie – Zadowolony Daisuke już czekał na moje nalanie wina i podanie mu do rąk własnych.
Mężczyzna poczekał na mnie, nim zaczął pić, abyśmy mogli napić się go wspólnie.
– Jak zawsze najwyższa jakość i idealny smak – Rozkoszując się tym smakiem, usiadłem na łóżku obok mojego pięknego męża, przytulając go do siebie.
– Oczywiście, bo w końcu to wino z mojej winiarni, nie mogłoby być inaczej – Stwierdził zadowolony, popijając napój wysokoprocentowy zadowolony, chowając się w moich ramionach.
– Od razu widać, kto to wszystko kontroluje – Rozbawiony ucałowałem go w czoło, spędzając z nim spokojnie resztę tego dnia, nie potrzebując już niczego…
Reszta dnia, a raczej wieczoru upłynął nam bardzo spokojnie, pozwalając nam chwilę odprężenia przed jutrzejszą podróżą.
Wczesnym rankiem obudził mnie głos mojego męża zmuszający mnie do otworzenia swoich zaspanych oczu.
– Daj mi jeszcze pięć minut – Poprosiłem, odwracając się na drugi bok, nie ukrywając niechęci do podniesienia się z łóżka.
– Haru piętnaście minut temu było pięć minut temu – Burknął, mocniej szturchając mnie moje ramie.
– No już, już wstaję – Niepocieszony podniosłem się do siadu, rozciągając leniwie swoje zastygłe mięśnie.
Ależ mi się nie chciało, najchętniej zostałbym tu dzień dłużej tylko po to, aby porządnie wypocząć.
– Pośpiesz się, nie mamy całego dnia – Kolejny raz mnie pośpieszał, nie mogąc znieść mojego lenistwa, no co ja poradzę, nie chce mi się.
Westchnąłem, ruszając do łazienki, gdzie umyłem i przebrałem się w czyste ubrania gotowy do podróży.
– Chcesz coś zjeść przed podróżą? – Zapytałem, już w znacznie lepszym stanie.
– Oczywiście, że tak – A więc już wiedziałem, co muszę zrobić przed wyjazdem.
– Zaraz przyniosę – Odpuściłem sypialnie, idąc po śniadanie, nie zapominając o kawie, która da nam siłę na rozpoczęcie kolejnego dnia.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz