W głowie musiałem przeanalizować jego wypowiedź, która już za pierwszym razem mi się nie spodobała. Po pierwsze, jak to on pójdzie sam? Z jakiego powodu? Ja się nie zgadzam. Pracujemy razem, i razem tam pójdziemy, skoro to są zwykli ludzie, to dam sobie radę. Zapomina chyba, że ja też potrafię walczyć. Nie jestem może wielki i silny jak on, walczę z finezją i wiem, gdzie uderzyć, by jak najbardziej bolało.
- Niekoniecznie tylko przestępcy i strażnicy noszą broń. Przypominam ci, że kilka miesięcy temu po ulicach szalał wilkołak, który pokonany nie został, a więc dalej może wrócić. Ludzie się boją, i zaopatrzają się w bronie. Zresztą, wzrosły kradzieże kieszonkowe, tak? To też jest powód, dla którego posiadanie broni może się stać bardziej popularne. Nie łączyłbym więc posiadania broni z byciem przestępcą – wyjaśniłem swój punkt widzenia, patrząc na niego z uwagą. Haru wydawał się być jakiś taki... ostrożny, jak chodzi o moją osobę. Chyba trochę za bardzo dzisiejsza irytacja się ze mnie wylewa, a to miejsca mieć nie powinno. Teraz jest praca, i jako profesjonalista powinienem trzymać swoje emocje w sobie.
- No dobrze, może faktycznie trochę wybiegłem do przodu z takimi wnioskami, ale chyba podejrzanie wyglądających ludzi trzeba sprawdzić, i się tym zajmę, może być niebezpiecznie – stwierdził, na co znów poczułem, jak poziom irytacji we mnie zwiększa się. No chyba go pogrzało, że ja go gdziekolwiek samego puszczę. Jeżeli sytuacja zrobi się bardziej gorąca i będzie musiał zmienić postać, będę jego alibi. Albo, co będzie lepsze dla niego, powstrzymam go przed przemianą i pozbędziemy się ich w nieco bardziej ludzki sposób, co nie będzie wzbudzało żadnych podejrzeń.
- No tak, najlepiej będzie, jak będziesz działał w terenie, a ja tu będę siedział przy papierach? – spytałem zdenerwowany, unosząc jedną brew. Oj, lepiej, by mi nie odpowiedział na to pytanie twierdząco.
- No wiesz, już niedługo odchodzisz, po co więc masz się narażać na niebezpieczeństwo? Zresztą, dalej jest tutaj mnóstwo spraw, które wymagają twojego bystrego umysłu i finezji, a nie moich mięśni – wyjaśnił, wcale nie poprawiając swojej sytuacji.
- I właśnie z tego powodu muszę przy tobie być, byś nie myślał tylko mięśniami. I jeżeli wpadniesz na jeszcze jeden tak genialny pomysł, to lepiej wpierw się puknij w głowę. To nasza wspólna sprawa i nie rozdzielamy się, dopóki sytuacja nie będzie tego wymagać – powiedziałem, używając najzimniejszego tonu głosu, jaki tylko miałem w zanadrzu, a że byłem mocno zirytowany, nie było to trudne. Niech ten dzień się już skończy, bo ja miałem serdecznie go dosyć. Wszystko, czego chciałem, to wrócić do domu, wziąć kociaki na kolana i napić się czegoś ciepłego, ale nawet tego nie będę mógł zrobić, bo czekają na mnie listy i dokumenty do przejrzenia... oby jutro dzień był lepszy.
- Wybacz, po prostu się martwię o ciebie. Trochę ostatnio przeżyłeś, i jeszcze ci ludzie, oni też okrutnie cię wtedy potraktowali – wyjaśnił się, ale dalej miałem mu to za złe.
- Przecież będziemy razem, co takiego może mi przy tobie grozić – mruknąłem, wracając do przeglądania ostatnich dokumentów. Czytając je miałem nieoparte wrażenie, jakby złodzieje znali plan naszych patroli, bo albo miały one miejsce, jak strażnicy przeszli, albo jak dopiero szli na to miejsce, a oni wykorzystywali tę krótką lukę. Doszli do niej albo poprzez obserwację naszych tras, albo ktoś o niej powiedział. Kilka nowych twarzy się pojawiło, więc kto wie. A gdybyśmy tę lukę jutro wypełnili, udając się za jednym z patroli w zwykłych ubraniach? Wybrałbym centrum, prawdopodobieństwo jest tam jednak największe. Jednak skoro mam podejrzenie o przecieku tutaj, pogadam z Haru o tym później, gdzie na pewno nikt nas nie posłucha. – Chcesz dzisiaj udać się do tego miejsca, czy robimy to jutro? – spytałem, wracając do niego spojrzeniem, czekając na jego decyzję.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz