On chyba sobie ze mnie żartował, pójdzie do ratusza, gdy ja mam siedzieć w domu i odpoczywać? Nie tak to działa ci nie powinno i obaj dobrze to wiemy.
– Poczekaj co? Chcesz pójść do ratusza sam, a ja mam po z Ryo i wracać do domu na obiad, a ty będziesz dalej pracował? Tak nie może być – Mruknąłem, naprawdę niezadowolony jego pomysłu powinniśmy pójść do ratusza razem, nawet jeśli za bardzo nie mam na to ochoty, muszę mu pomagać, bo w końcu to nasza sprawa, a nie jego sprawa, dlatego nie powinien pójść tam sam.
– Spokojnie Haru zrobię, co mam zrobić i do ciebie wrócę najszybciej, jak się da – Uśmiechnął się do mnie promiennie, nim ruszył w stronę ratusza, nawet nie zwracając uwagi na moje słowa, które do niego kierowałem, no po prostu fantastycznie.
Widząc, że i tak mnie ignoruje, postanowiłem po rozmowie z moim dobrym kumplem pójść do ratusza, aby pomóc mojemu mężowi, nawet jeśli on wszystko ułożył sobie inaczej, musi się w końcu nauczyć, że nie wszystko będzie tak, jak sobie tego zażyczył, a już na pewno nie przy mnie.
Obaj dobrze wiemy, że robię to, co uważam za słuszne, a nie to, co trzeba, a więc to logiczne, że nie pozwolę, aby wszystko robił sam.
Z tak pozytywną myślą ruszyłem do Ryo, aby poważnie z nim porozmawiać o dość istotnej sprawie związanej z morderstwem jednego z szefów gangu i kradzieżami, które również się z tym wszystkim łączą, ta sprawa będzie trudniejsza, niż na początku obaj przypuszczaliśmy.
– Haru a ciebie co tu sprowadza? Planujesz wracać do królewskiej straży? – Po wejściu do straży spotkałem kilku moich dawnych kumpli, z którymi zdarzało mi się mieć zmianę.
– Cześć, nie, ja tylko chcę porozmawiać z Ryo – Odpowiedziałem, wzrokiem, poszukując mężczyzny, z którym chciałem porozmawiać.
– Skończył już zmianę, pewnie jest w domu – Bo i słowach kiwnąłem głową niestety, musząc się z nimi szybko pożegnać, nie mając czasu na rozmowę o dawnych czasach.
Na szczęście Ryo znajdował się w domu, a to pozwoliło mi trochę przyspieszyć cały proces.
– Haru? A ciebie co tu sprowadza i czemu jesteś sam, Daisuke nie będzie się na ciebie za to złościł? – Takiego pytania Mogłem się spodziewać od razu, no cóż, oni zdecydowanie się nie polubili i raczej nigdy nie polubią.
– Jestem u ciebie z pewną sprawą – Wyjaśniłem, dostrzegając jego niezadowolony wyraz twarzy.
– Tego można było się spodziewać, wejdź i mów, o co chodzi – Zaprosił mnie do środka, a ja od razu wyłożyłem kartę na stół.
– Pamiętasz Granta Jones? – Zapytałem, pamiętając, że tą sprawą zajmowałem się właśnie z nim.
– Coś mi to mówi i? – Patrzył na mnie z uwagą, czekając na rozwinięcie całej sprawy.
– On nie żyje, na magazynach odnaleźliśmy jego ciało, prawdopodobnie może to być wojna gangów… – Wszystko wytłumaczyłem mu od a do z, wspominając o chłopaku, którego chciałbym, aby obserwował, mężczyzna zgodził się, przypominając sobie, jak trudna była tamta sprawa.
A więc go załatwionego już miałem, podziękowałem, obiecując mu, że będę mu coś winien, musząc już znikać, aby pomóc Daisuke w ratuszu, nie mogąc pozostawić go samego.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz