Nie chciałem drążyć tego tematu, nie chcę myśleć o tym, na co sam go skierowałem, jestem winien śmierci człowieka, a takich będzie jeszcze mnóstwo, jednak czy był, jakikolwiek wybór? Coś tak czuję, że jeśli i tak bym mu nic o tym nie powiedział on i tak prędzej czy później kogoś skrzywdził, a więc, czy byłem w stanie go przed tym powstrzymać? Nie wiem teraz już na to za późno, zgodziłem się i z tą myślą już zostanę.
– Zmieńmy temat, teraz kiedy jesteś najedzony, możemy poszukać demona, zapewne on wie, że będziemy go szukali, Dlatego musimy być bardzo ostrożni – Zauważyłem, przypuszczając, że w tej sytuacji nie mylę się, on tylko czeka na nas, wiedząc, że nadejdziemy, nie wie tylko, w jaki sposób, może tym właśnie go zaskoczymy, o czym ja myślę, przecież wiadomo, że go zaskoczymy, przecież nikt by nie przypuszczał, że anioł podpisał pakt z demonem, stając się jego bronią podczas połączenia, oby tylko nic się nam nie stało, nie chciałbym, abyśmy ponosili jakieś konsekwencję, tylko dlatego, że staliśmy się jednością.
– Chcesz go szukać jeszcze dziś? – Zaskoczony położył dłoń na moich plecach, które delikatnie gładził, przynosząc mi tym samym ukojenie, którego potrzebowałem, aby uspokoić się, chociaż trochę, nie czując poczucia winy.
– A ty nie? Przecież im dłużej czekamy, tym gorzej, jeśli pochłonie zbyt dużo, dużo stanie się silniejszy, a z tym możemy nie być w stanie sobie poradzić, demony jak sam wiesz, są silne, a im więcej pochłonie dusz, staje się jeszcze silniejszy – Wyjaśniłem, wiedząc, że tak jak ja to wiem, tak i on zdaje sobie z tego sprawę.
– Masz rację, nie możemy czekać, nie chcę, żeby on coś wam zrobi, a to może się stać, jeśli go przed tym nie powstrzymam – Stwierdził, zapominając w tym wszystkim o mnie, przecież nie będzie sam walczył, jestem tu, po to, aby mu pomóc, jestem tu dla niego, i to się nie zmieni, jesteśmy jednością, czy tego chcę, czy też nie.
– Powstrzymamy, nie zrobisz tego sam, po to tu jestem przy tobie, razem damy radę wierzę w nas – Przyznałem, odsuwając się od niego, uśmiechając przy tym ciepło, chcąc, aby był pewien, że nie zostawię go z tym samego, kocham go i zrobię wszystko, abyśmy obaj pokonali naszego przeciwnika, nawet jeśli może to nas zaboleć.
– Tak przepraszam, trochę zapominam o tym, że razem tam pójdziemy, najchętniej bym się na to nie zgadzał, nie chcę, aby ci coś zrobił, tak bardzo się o ciebie martwię – Przyznał, całując mnie w czoło, chwytając dłoń, którą zaczął głaskać swoją dłonią.
– Nie bój się o mnie dam radę, razem damy wszystko będzie dobrze pokonany go i znów będzie tak, jak dawniej – Obiecałem, nie przestając się uśmiechać, stając na palcach, aby złączyć nasze usta w namiętnym pocałunku, który chętnie pogłębił, przyciągając mnie bliżej.
– W takim razie powinniśmy ruszać – Zauważył, nawet na sekundę, nie puszczając mojej dłoni.
– Spokojnie, musimy poczekać na dzieci, one muszą wiedzieć, że wychodzimy, nie chcę, żeby zaczęły nas szukać, bo tak może się stać, jeśli nie będą wiedziały, gdzie jesteśmy – Wyjaśniłem, nie chcąc, aby dzieci coś zrobiły głupiego tylko dlatego, że nas tu nie będzie…
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz