Mimo mojego słabego humoru czekałem cierpliwie, aż spotkanie się skończy, jednocześnie także słuchając, co nowego wydarzyło się podczas naszej nieobecności. I wychodziło na to że na nowo zaczęła działać szajka złodziei. Byłem pewien, że jak Haru pozbył się ich przywódców, to raczej się to wszystko rozpierzchnie, ale najwidoczniej znów pojawił się ktoś nowy, kto ich na nowo wszystkich zebrał i zaczął działać. I oczywiście sprawa ta przypadła nam, bo czemu nie. Przejrzałbym zgłoszenia i naniósłbym je na mapę, by wiedzieć, na których miejscach się skupić.
Ale wpierw muszę pogadać z szefem.
- Przygotuj nam wszystkie zgłoszenia i nanieś na mapę, ja zaraz do ciebie przyjdę – poleciłem Haru, kiedy spotkanie się skończyło. Dalej byłem na niego zły za te lenistwo z rana, jeszcze nigdy pięć minut nie zmieniło się w półgodziny, to było przegięcie, ale teraz jesteśmy w pracy. Mamy ważne zadanie do wykonania, a ja oddzielam pracę od życia osobistego.
- Tak, oczywiście... – westchnął ciężko, nie do końca zadowolony z tego typu pracy. Oczywiście, najchętniej by od razu w teren poszedł, ale nie ma tak dobrze.
- Miałeś się dzisiaj zająć papierologią – przypomniałem mu, rzucając mu krytyczne spojrzenie, i udałem się do szefa.
Mężczyzna nie do końca był zadowolony z faktu, że chcę opuścić straż, czemu się nie dziwiłem. Śmiało mogłem stwierdzić, że ja i Haru jesteśmy najmocniejszymi tutaj ogniwami, a moja obecność i małe wsparcie finansowe sprawiły, że straż zaczęła znaczyć coś więcej, przyciągając też tym samym do siebie więcej rekrutów, zwłaszcza z tych biedniejszych rejonów społecznych, zatem biedota i patologia się powoli zmniejsza. Ja tam uważałem to za mały sukces. Z dzieckiem nie można jednak było za długo czekać, dlatego z tej sprawy musiałem zrezygnować.
Wspólnie uzgodniliśmy, że pracować będę jeszcze przez dwa tygodnie, bym mógł z mężem doprowadzić tę sprawę ze złodziejami do końca. Dwa tygodnie to wcale nie tak długo, będę więc musiał się sprężać. Jeszcze dla Haru udało mi się wyperswadować zmiany na godzinę dziewiątą, a nie siódmą, więc powinien trochę sprawniej wstawać. I tak będę musiał poinstruować służbę, by go przypilnowali, bo ja mu w pewnych kwestiach niezbyt ufam.
Idąc do Haru zauważyłem, jak ten pracuje, rozmawiając z Kamei’em. Czyli już pewnie odpytywanie jest... tego akurat po powrocie się trochę spodziewałem, ten człowiek bardzo lubi wiedzieć rzeczy, które go nie dotyczą.
- Na pewno byliście w tym samym miejscu? Bo Haru taki ładny, opalony, wesoły chłopak, a ty taki blady i taki przygaszony, jakbyś w ogóle nie wypoczywał – odezwał się, kiedy tylko do mnie podszedł. A przyznam, to mnie trochę ubodło. „Przygaszony” to nie jest pozytywne słowo.
- Wyolbrzymiasz, wygląda wspaniale, jak zawsze – obronił mnie Haru, uśmiechając się szeroko do mnie, ale dalej czułem z tyłu głowy niepokój. W bardzo łagodny sposób zostało mi przekazane, że wyglądam gorzej.
- No nie wiem, kiedy go ostatnim razem widziałem, wyglądał lepiej – stwierdził, wzruszając ramionami.
- Zamiast interesować się moim wyglądem powinieneś się skupić się na rozwiązaniu sprawy włamania – rzuciłem zimno, nie chcąc już więcej słuchać o tym, że wyglądam gorzej. – Będę twoim partnerem tutaj jeszcze przez dwa tygodnie, więc będziemy musieli się sprężać z tą sprawą, byś nie został z nią sam. A, i od jutra możesz przychodzić do pracy na dziewiątą, może wtedy nie będziesz się tak ociągać każdego ranka – odpowiedziałem najspokojniej jak potrafiłem, skupiając się na mapie, starając się te wszystkie negatywne myśli trzymać na razie z tyłu głowy, z nimi i tak teraz nic nie zrobię, a nie mogą mi przeszkadzać w pracy.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz