Nie byłem do końca przekonany, czy to, co teraz powiedział mi Haru, było prawdą. Znaczy się, na pewno było prawdą, dla niego, bo jednak mnie kocha, nie zawraca uwagi na niektóre aspekty mego wyglądu, a które to przykuwają uwagę takich osób, jak Kamei, który to przecież nigdy w żaden sposób nie zwracał uwagi na mój wygląd. Poza tym, Haru zawsze mówi mi, że ładnie wyglądam. Prawie zawsze. Może kilka razy odpowiedział mi, że wyglądam nienajlepiej, zwłaszcza, kiedy byłem wykończony po seksie, albo kiedy byłem chory, co było przecież oczywiste. Gdyby mówił mi, że wyglądam dobrze, i tak bym mu nie uwierzył. Teraz też ciężko mi przyjąć do siebie jego słowa.
– Zawsze byłem blady i poważny, wątpię więc, że to chodziło o to. Możliwe, że trochę się tam zapuściłem. Nie za wiele się ruszałem, głównie opiekowałem się Ametyst i teraz będzie mi to wypominane przez osoby trzecie – powiedziałem, jedząc swoją nie za dużą porcję. Po tych wszystkich przecudownych i słodkich potraw, jakimi raczył mnie Haru, i w jakiej ilości, najlepiej będzie trochę zwolnić z pochłanianiem większej ilości jedzenia.
– Chyba nie widziałeś jeszcze osoby zapuszczonej, skoro masz takie mniemanie o sobie – Haru ciężko westchnął, nie spuszczając ze mnie wzroku.
– Właśnie, że widziałem. I muszę bardzo uważać, bo chwilą nieuwagi i będzie ze mną tak samo tragicznie – wyjaśniłem, uważając na każdy swój kęs. Przez to, że wcześniej ugryzłem się w język, ból dalej był doskonale wyczuwalny. – Moja droga, swoje jedzenie masz w miseczce. Nie ma karmienia przy stole – odezwałem się do Ametyst, która wdrapała się na moje kolana, niechybnie uszkadzając przy tym moje spodnie.
Kotka nic sobie jednak z tego nie zrobiła. Usiadła na moich kolanach, spojrzała mi głęboko w oczy, a po tym wyciągnęła łapkę w kierunku mojej dłoni. Jeżeli myśli, że mnie kupi tą tanią sztuczką, to się grubo myli. Kiedy byliśmy nad morzem, i później wracaliśmy, można ją było karmić przy stole, bo nie było za bardzo miejsca. Teraz jednak wszystkie koty mają swoją przestrzeń. Jej urok i słodkość nie wpłyną na moją decyzję. Jak już ktoś tu ma kogoś urokiem swym czarować, to tylko ja i tylko Haru.
– Nie zjadłeś za mało? – spytał, kiedy odsunąłem do siebie pusty talerz.
– Rzekłbym, że zjadłem w punkt. Wypiję i mogę dalej pracować. Jeszcze trochę tego mam – odpowiedziałem, popijając moje zioła, do których smaku już się przyzwyczaiłem. Oby tylko faktycznie zadziałały, chciałbym być dla Haru wystarczający, i dawać mu tym samym szczęście.
– A może spędzimy trochę czasu razem? Może położymy się do łóżka, albo poczytamy...? Albo weźmiemy kąpiel? – uśmiechnął się zawadiacko, co mogłem interpretować dwojako. I tak właściwie, to nie miałem ochoty na seks ani nic, co kreciłoby się wokół tego. Miałem ochotę na ciepło. Gdzie były moje ciepłe dni, podczas których czułem się cudownie? Chociaż, to może dobrze, że ich nie ma, bo bym się strasznie rozleniwił. Już teraz jestem wystarczająco leniwy, i skutek tego znajduje się tam na biurku.
– Najpierw praca. Ale ty możesz się zrelaksować i porobić, co chcesz. Dokończę te papiery i będę cały twój. No, prawie cały twój. Jeszcze bym się zastanowił nad tą sprawą ze straży. Nie mam zbyt wiele czasu na jej rozwiązanie – trochę spochmurniałem na przypomnienie sobie, ile tak właściwie było pracy.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz