Zachowanie mojego męża było trochę niecodzienne. Wzrok trochę mu biegał i coraz to chętniej zerkał w stronę magazynu, nozdrza ruszały mu się nerwowo, i chyba nieświadomie oblizywał wargi. Na własnej skórze przekonałem się, jak wielką słabość Haru miał do krwi. Sądziłem, że już nad tym zapanował, ale patrząc na niego w tej chwili trochę w to wątpiłem.
- Hej, skup się – pomachałem mu dłonią przed twarzą chcąc, by przerzucił na mnie swoją uwagą. – Wszystko w porządku? Dasz radę nad sobą zapanować? – dopytałem, nie spuszczając z niego wzroku.
- Co? Tak, pewnie, czemu w ogóle miałbym nie dać sobie rady? – spytał chyba myśląc, że nie zauważyłem. Nic nie odpowiedziałem, tylko uniosłem jedną brew, a on od razu zrozumiał, że zauważyłem jego drobne odstępstwa w zachowaniu. – Dam radę, trochę mnie po prostu irytuje ten zapach.
- Irytuje? Czy jest raczej przyjemny i zachęca do skosztowania? – zapytałem, nie chcąc przestać drążyć musząc mieć pewność, że nagle mi tutaj nie zwariuje na punkcie krwi.
- Trochę to przyjemne jest, ale potrafię nad sobą panować – stwierdził, ale jakoś w to nie wierzyłem za bardzo. Czy mam jednak jakieś wyjście? Jego zmysły są bardziej wyostrzone, więc musi wejść tam ze mną.
- Po prostu powstrzymuj się od dziwnych odruchów – stwierdziłem, cicho wzdychając i podchodząc do drzwi. – Nie ma w środku nikogo? – dopytałem, nie wiedząc, czy gotować się do walki, czy móc wejść tam ze spokojem.
- Nikogo nie wyczuwam, tylko krew – potwierdził, a ja spokojnie pchnąłem drzwi, które mi uległy. To było trochę dziwne... ktoś zapomniał zamknąć? Czy może specjalnie zostawiane są otwarte, bo przewija się tu wiele osób? W końcu, gdyby nie ten trop, w ogóle bym tu nie zaglądał, jak pewnie każda inna, normalna osoba. Szczerze wątpiłem, by był to właściwy magazyn, możliwe, że był on tylko z nazwy. Jego właściciel go wynajmuje i póki dostaje pieniądze nie interesuje go, co się tam dzieje, czy może sam jest w to zamieszany? Warto sprawdzić tego właściciela.
Ale wpierw należy sprawdzić ten budynek.
Wyglądał normalnie, jak przeciętny magazyn, pełno skrzyń, pudeł, z czego niektóre były przykryte plandekami. Faktycznie, czuć było lekką woń krwi w powietrzu, ale dla mnie nie była ona bardzo silna. Może dlatego, że było raptem kilka kropel na podłodze, i to bardzo zainteresowało Haru. Obserwowałem go przez chwilę, chcąc się upewnić, czy nie zacznie jej kosztować. Jeżeli aż tak bardzo kusi krew, może powinienem zaspokajać i to pragnienie? To byłoby dla jego dobra, by nie tracił głowy w takich chwilach, jak ta, chociaż teraz źle nie jest. A gdyby stracił głowę podczas walki? Będę musiał z nim później o tym porozmawiać.
Zauważając, że coś się tak zbyt intensywnie wpatruje w tę krew, podszedłem do niego i położyłem dłoń na jego ramieniu, a on lekko podskoczył.
- Jesteś ze mną? – spytałem, przyglądając się mu ze zmartwieniem.
- Jestem, jestem – potwierdził, uśmiechając się do mnie głupkowato, jakby to miało mnie uspokoić. Średnio to podziałało, ale musiałem mu zaufać.
- Rozejrzyjmy się po tym miejscu i wychodźmy stąd. Nie chciałbym tu zostać przyłapany – dodałem, mając przecież z tyłu to, że w każdej chwili ktoś tu może nas nakryć, i wtedy cały nasz progres może zostać zresetowany.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz