Nie mogłem słuchać tego, co on do mnie mówi, jak to zasługiwał? Na karę zasługiwali wszyscy ci, którzy popełnili w swym życiu straszne rzeczy; rabowali, gwałcili, mordowali z uśmiechem na ustach, to ich należało karać. A Miki? Za co on ma niby być karany? Za to, że jest głupi i zakochał się we mnie? Jest jedną z trzech istot, która to powstrzymuje mnie od spalenia tego świata do gołej ziemi. Powinien dostać nagrodę, nie karę. I jak ja tylko do tego całego bożka się przejdę, jak mu wygarnę, to zaraz wszystko to odwoła i da mojemu mężowi to, na co zasługuje.
- Ależ nie musisz się o mnie dbać, sam sforsuję niebiańskie bramy, sprawię, że pożałuję tego, co uczynił – odpowiedziałem, gotów do działania czując, jak wściekłość wrze w moich żyłach. Dla niego zrobię wszystko, niezależnie, co trzeba będzie zrobić. Potrzebuje gwiazdkę z nieba? Zdobędę mu ją. Mam być dobry i najmilszy na świecie dla każdego? Dostanę spazmów i się porzygam, ale postaram się dla niego by taki jak najdłużej. I jeżeli chce odzyskać swoje moce, ja to uczynię, nawet jeżeli cena tego to moje życie.
- Jedyne, czego chcę, to tego, byś przy mnie był. Po prostu – dodał, przytulając się mocno do mnie, a ja odruchowo zacząłem gładzić jego plecy. Kilka takich ruchów i mój mąż już trochę się uspokoił i rozluźnił, naprawdę niewiele trzeba mu było, by nad nim zapanować.
- Ale będziesz czuć się okropnie bez tej mocy. Już teraz masz o sobie tak niskie mniemanie, a jesteś przecież niesamowity, cudowny i do bólu dobry, co dla mnie jest to wadą, ale dla ciebie jest to chyba bardzo ważny. To, że nie masz mocy leczenia nie znaczy, że jesteś gorszy. Zawsze będziesz tym samym, cudownym aniołkiem. Ale jeżeli twoje myślenie o sobie nie zmieni się, będę musiał dokonać niemożliwego, ale w tym to ja takim ekspertem jestem – odpowiedziałem, nie przestając gładzić jego ciała, które było mokre, ociekające wodą. Nie było to dla mnie najprzyjemniejsze doznanie sensoryczne, jednak piekło trochę takie gorące jest, niskie temperatury jednak nie są dla mnie do końca przyjemne. Zima nie będzie dla mnie najprzyjemniejszą porą roku. Poza tym, że będę czuł dyskomfort, nic mi złego być nie powinno, dlatego na pewno to przeżyję, tylko najlepiej się czuć nie będę.
- Muszę to przetrawić, przyzwyczaić się do tej myśli i już będzie ze mną lepiej. Tylko nie idź nigdzie, proszę. I nie odzywaj się źle w stronę Boga. Nie chcę, by coś ci zrobił – poprosił, delikatnie drżąc na samą myśl.
- Nie uważam, aby mi coś zrobił, ale dobrze, jeżeli to ma cię uspokoić – obiecałem i ucałowałem go w policzek. – Jeszcze trochę chcesz tu czasu spędzić? Czy wracamy do domu? – dopytałem, chcąc tylko jego dobra.
- Posiedźmy tu chwilę, bardzo proszę. Brakowało mi tego – wyznał, a ja tylko pokiwałem głową. Taka jest jego wola, a ja ją spełnię. Tyle dla niego mogłem zrobić. Jak będę musiał iść po dzieciaki, to najwyżej zostanie z Banshee. Doskonale wiedziałem, że moja czworonożna towarzyszka go dobrze obroni, rzekłbym nawet, że tak dobrze, jak ja bym to uczynił.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz