Skoro przyznał mi, że zawsze mam rację, poczułem jeszcze większą presję na to, by się wykazać. Zresztą, nawet wcześniej miałem na sobie wystarczająco dużą presję... Ale to nie jest nic wielkiego. Udowodnię, że poradzę sobie ze wszystkim, nawet z tak beznadziejną sprawą, jak ta tutaj. Tylko coś muszę znaleźć. Nazwiska okradzionych niewiele mi mówią. Kojarzyłem niektóre z nich, ale co nam da ponowne przepytanie ich, skoro żaden nie widział złodzieja? Też raczej nie widziałem żadnego wzoru u strażników przepytujących poszkodowanych. Gdybym tylko znał kogoś, kto ma, albo miał znajomości w półświatku...
A może jednak znam? Gdyby się tak nad tym zastanowić... i byłby ktoś taki. I to jeszcze ktoś, kto zawdzięcza mi naprawdę wiele. Właściwie, to nowe, uczciwe życie dla niego i jego rodziny, a to naprawdę sporo.
– Pamiętasz naszą pierwszą sprawę? Chłopak zwędził jakiejś paniusi torebkę, my go złapaliśmy, ty udzieliłeś mu pouczenia i chciałeś go przymknąć chyba na kilka dni, zapłaciłem za niego kaucję? – spytałem, pijąc kawę, która smakowała przecudownie. To niesamowite, jak bardzo potrafi poprawić się smak czegoś, co zawsze piło się regularnie o danej porze i nagle przestano.
– No... coś takiego było, faktycznie. I co w związku z tym? To było rok temu, wtedy ta szajka nie działała, a nawet jak działała, to miała innych przywódców. I też nie wiemy, co z tym chłopakiem jest – odpowiedział po dłuższej chwili zastanowienia. Czyli tak nie do końca pamięta... Cóż, to mu mogę wybaczyć, to nie jest tak ważne, najważniejsze, by pamiętał wszystko, co jest związane ze mną, a i tak mam wrażenie, że i z tym momentami ma kłopot.
– Dalej pracuje u tego samego kuśnierza, gdzie go poleciłem, bardzo dobrze sobie radzi, i myślę, że może nam pomóc. Przebywał trochę w tym świecie, możliwe, że coś słyszał, był czegoś świadkiem, znał może być w to zamieszany, może dałby nam jakąś wskazówkę... Jest mi winien naprawdę sporo, więc najwyższa pora, by inwestycja się zwróciła – wyjaśniłem, trochę już wypruty ze wszelkich pomysłów. Niczego nie dostrzegałem, i to mnie bardzo drażniło, zwłaszcza, że wiedziałem, że coś mi umyka. Może też powinien spojrzeć na to ktoś świeżym okiem? Czasem ktoś taki niewprawiony dostrzeże coś, czego specjaliści nie zobaczą. Może gdybym to pokazał Suzue...? To w końcu bardzo świeża w tych tematach osoba, bardzo mądra i przede wszystkim godna zaufania. Na razie jednak mamy tego chłopaka, to niby miejsce Haru, do którego możemy od czasu do czasu zajrzeć i może coś nam to da, a także musimy sprawdzić, czy w szeregach nie mamy szpiega.
– To faktycznie, może nam trochę pomóc – stwierdził, drapiąc się po brodzie. – Też trzeba będzie jakoś tego szpiega sprawdzić. Nie ma za bardzo sensu badać tej sprawy, jeżeli ktoś ciągle nas będzie sabotował.
– Tu chyba będziemy musieli poprosić szefa o pomoc, trzeba by jakąś zasadzkę urządzić. Może, hmm... – zastanowiłem się, myśląc intensywnie. – Wywieszenie fałszywej listy patroli? I każdemu rozdanie właściwych tras wszystkim dzień później? – zaproponowałem jakiś szybki pomysł, jeszcze bez planowania większych szczegółów. Najpierw musiałem usłyszeć od kogoś, że to ma jakiś sens, i dopiero wtedy myśleć będę myśleć, jak to udoskonalić.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz