Dzisiaj miałem naprawdę okropny dzień, irytowało mnie wszystko i wszyscy. Wpierw Haru z tym swoim późnym wstawaniem, później Kamei z tymi swoimi głupimi docinkami na temat mojego wyglądu, i teraz ci złodzieje. Z mapy, na które naniesione zostały kradzieże, niczego nie wynikało, nie mogłem wyczytać żadnego wzoru działania, jakby każda ich akcja była przypadkowa. Na pewno nie wszystkie te kradzieże kieszonkowe są związane z nimi, ale znaczna ich większość tak. Musi być tu jakiś wzór. Nie wierzę, że ich przywódca działa w ciemno, muszą być jakieś cele, osoby, organizacje, które mają na celowniku. Chyba, że ich strategią to brak strategii, ale nawet w takim przypadku musi pojawić się wzorzec...
W takim tempie nie wiem, czy uda mi się to rozwiązać w dwa tygodnie. Najwyżej będę pomagał Haru z domu, bo na pewno go samego w tym nie zostawię.
- Trzeba będzie przyjść w zwykłym stroju, może uda nam się coś zaobserwować – mruknąłem, z niechęcią się kierując do koszar. Tylko zdrowe, logiczne myślenie powstrzymywało mnie od tego, by tutaj nie zostać. Irytowało mnie to, że tak mało mamy. Właściwie, nic nie mamy, poza nagłym wzrostem kradzieży kieszonkowych.
- Hej, spokojnie, to dopiero pierwszy dzień, rozgryziemy ich – odpowiedział pozytywnie Haru, przytulając mnie do siebie.
- Miłym gadaniem się nic nie zdziała, trzeba działać – mruknąłem, już myśląc nad tym, co zrobić po powrocie. Co prawda, zaraz będziemy mieć przerwę, i czysto teoretycznie powinienem odpoczywać, ale po co mi to? Wolę się wziąć za sprawę. Może gdybym tylko przejrzał te wszystkie akta, coś bym w nich zauważył... mnóstwo ich, ale dam radę. W papierologii pewne doświadczenie mam. Haru obiecał mi, że się zajmie papierami, ale zdecydowanie wolałem się samemu temu wszystkiemu przyjrzeć, znaleźć ten wzór, i tę całą organizację rozwalić w cholerę. Zresztą, każdy czas wolny spędza, jak chce, i on może chcieć go nie spędzać na pracy.
- Także trzeba do takiej sprawy podejść spokojnie, i być może właśnie czekanie nam pomoże – kontynuował spokojnie. No tak, on tam się nie musi niczym przejmować, ale ja mam tak trochę ograniczony czas.
- Nie mam czasu na czekanie – burknąłem, wbijając wzrok w podłogę. Rozgryzę ich przez ten czas, choćbym miał nie spać po nocach.
Na moje słowa Haru tylko westchnął cicho, nawet tego nie komentując. I bardzo dobrze, nie miałem dzisiaj siły na droczenie się i przekomarzanie. Miałem za dużo rzeczy do zrobienia i mało czasu. Chyba musiałbym się rozdwoić, albo i roztroić, by ze wszystkim zdążyć. Nie powinienem wczoraj iść spać tak wcześnie, niepotrzebnie mu uległem i teraz ze wszystkim jestem w dupie, za przeproszeniem.
- Mamy teraz przerwę, chcesz przejść się może do jakiejś kawiarni? – zaproponował po chwili milczenia.
- Nie, zajrzę w akta tych wszystkich kradzieży i postaram się znaleźć jakąś wskazówki, które mogłyby nam pomóc. Ale ty idź, jeżeli czujesz taką potrzebę, to twoja przerwa – odezwałem się.
- Nie przemęczaj się tylko, dobrze? – poprosił, całując mnie w skroń. Byłem tak skupiony na planowaniu swoich kolejnych kroków, że nawet nie zareagowałem na to jakoś specjalnie, a przecież pocałował mnie przy ludziach.
- Nie mogę obiecać, mam za dużo rzeczy do roboty, na pewno z niektórych rzeczy będę musiał zrezygnować – odpowiedziałem, poprawiając kołnierzyk koszuli. – Pewnie idziesz coś zjeść albo wypić, więc smacznego i do zobaczenia za półgodziny – odezwałem się, samemu już idąc do koszar.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz