Nie podobało mi się to, że starał się mnie trochę pouczać, fakt zawaliłem z wczorajszą sprawą, no i dziś nie popisuje się swoim rozumem, ale to nie oznacza, że nie znam zasad i nie wiem, jak powinienem pracować, tym bardziej że pracuję tu zdecydowanie dłużej od niego, w tym wypadku bardzo przesadza, a to troszkę mnie rozdrażniło, na szczęście jestem łaskawy i dlatego nie będę mu tego wypominał ani za długo na niego za to złościć.
– Kawa? Nie piłeś dziś kawy? – Zapytałem, trochę zdziwiony jego słowami.
– Mówiłem ci przecież, że nie po ziołach tak od razu pić kawy nie mogę – No faktycznie coś takiego mówił, kurczę muszę chyba bardziej zwracać na niego uwagę i słuchać to, co do mnie mówi.
– No tak faktycznie, dobrze możemy iść na kawę od razu po wyjściu od złotnika. – Obiecałem, nie mając z tym najmniejszego problemu, samemu również chętnie napiję się kawy.
Mój mąż kiwnął głową, wchodząc do środka.
Grzecznie po wejściu do złotnika przystanąłem przy oknie, tak jak chciał tego mój mąż, obserwując otoczenie, które jak na tę chwilę było bardzo spokojne, nie działo się dosłownie nic i teraz nie wiem, czy powinniśmy się z tego cieszyć, czy się o to martwić, ci ludzie są bardzo sprytni, i to może wzbudzać pewnego rodzaju niepokój.
Daisuke skupiał się na rozmowie z jubilerem, a ja, czekając na niego, z nudów zacząłem stukać palcami o ścianę, obserwując, obserwując i obserwując.
– Zauważyłeś tam coś ciekawego? – Usłyszałem cichy głos mojego męża, który podszedł bliżej mnie, zerkając tak jak i ja przez okno.
– Nic nie widzę, żadnych podejrzanych ludzi, żadnych podejrzanych sytuacji, nie dzieje się dosłownie nic – Przyznałem, wzdychając ciężko, nie wiedząc już co o tym wszystkim myśleć. A co, jeśli oni wiedzą, że w taki sposób ich obserwujemy? Co, jeśli mają gdzieś wtyki, o których my nie wiemy? Szczerze wcale bym się nie zdziwił, bo dlaczego atakują tylko, wtedy kiedy my opuszczamy dany teren? To wszystko jest naprawdę bardzo podejrzane, chyba warto bardziej przyjrzeć się całej tej sprawie i dowiedzieć, czy przypadkiem w samej straży nie ma ktoś jakichś wtyków, bo jak na razie wszystko właśnie na to wskazuje.
– W takim razie będziemy musieli się uważnie przyjrzeć całej tej sprawie. A teraz już, choć – Dodał, chwytając moją dłoń, żegnając się, że starszy mężczyzna, opuszczając ze mną małe budynek.
A no właśnie, jeśli o jubilera chodzi, udało mu się odebrać jego perłę? Zaraz się zapytam i wszystkiego się dowiem.
– Złotniki wykonał prawidłowo swoje zadanie? Odebrałeś już perłę? – Zapytałem, na chwilę, chcąc skupić się na nim, praca pracą, ale nic się przecież nie stanie, jeśli dwie minuty poświęcę mu, a nie zadaniu, które mamy do wykonania i tak nic się nie dzieje, a więc kilka chwil to nic wielkiego.
– Tak, odebrałem i wygląda ślicznie – Stwierdził, czym jeszcze bardziej mnie zainteresował, chciałbym ją zobaczyć, i to najlepiej od razu, opłacało się tyle godzin poszukiwać perły, aby uszczęśliwić najukochańszą osobę w moim życiu.
– Mogę ją zobaczyć? – Zapytałem, zerkając na ukochanego panicza.
– Nie, nie teraz później ci pokażę, a teraz chodźmy na kawę – Polecił, a ja posłusznie kiwnąłem głową, nie mając nic przeciwko temu.
– Masz jakieś konkretne miejsce? – Podpytałem, ciekaw jego wyboru miejsca na wypicie kawy.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz