Ten pomysł w ogóle mi się nie spodobał, czy ja się naprawdę nadawałem do takich miejsc? Uważam, że nie, jednak, skoro on uważa inaczej, pójdę tam z nim, jestem w stanie zrobić dla niego wszystko, nawet jeśli muszę pójść z nim na jakieś głupie bankiety, na które ochoty nie mam i raczej nigdy to się nie zmieni. Kocham go, a z miłości robi się wiele nawet nielubianych przez nas rzeczy.
– Zrobię wszystko, aby cię nie zawieść, może nie będę na każdym, ale postaram się być na wielu z nich – Zapewniłem, chwytając jego dłoń, którą ucałowałem. – A teraz zapraszam na śniadanie – Zaprosiłem go do stołu, chcąc zjeść z nim posiłek, przed naszym wyjazdem.
– Wiesz, że nie musisz się do niczego zmuszać prawda? – Zapytał, siadając obok mnie przy stole, zabierając się za jedzenie swojego posiłku.
– Nie muszę, ale dla ciebie jestem w stanie zrobić wszystko – Wytłumaczyłem, mówiłem to wszystko naprawdę bardzo szczerze, jestem w stanie zrobić dla niego naprawdę wszystko, kocham go i nawet nie próbuję tego ukrywać.
– Wszystko? Ale tak naprawdę wszystko? – Podpytał, uśmiechając się przy tym Bardzo tajemniczo, co on takiego kombinował?
– Teraz zaczynam się zastanawiać, co masz na myśli, mówiąc naprawdę wszystko – Przyznałem, nie wiedząc, czy chcę kontynuować ten temat i zgadzać się na wszystko, co może być dla mnie zgubne.
– No wiesz, skoro wszystko to wszystko – Wytłumaczył jednocześnie nic tak naprawdę, nie tłumacząc i w tej chwili to ja już nie wiem, czy coś konkretnego ma na myśli, czy jednak chcę być pewien wykonania przez niego, każdego, poleconego mi zadania.
– No może nie od razu wszystko, wszystko, bo przesadzać też nie wolno, a teraz skup się na jedzeniu, bo przecież mówiłeś, że musimy już ruszać w dalszą drogę – Poleciłem, skupiając się na jedzeniu swojego posiłku.
Resztę posiłku spędziliśmy w milczeniu, skupiając się na tym, co jedliśmy, musząc to zrobić w miarę szybko, aby w jak najszybszym tempie wyruszyć w drogę.
Po zjedzeniu zabrałem wszystkie pozostałe rzeczy ze sobą wraz z mężem, opuszczając pokój, który tym razem był cały.
Daisuke rozmawiał z gospodarzem, opłacając nasz pobyt, a ja grzecznie, czekając, słuchałem ich rozmowy, nie wtrącając się niepotrzebnie między nich i tak nie mając nic ciekawego do powiedzenia.
Mój mąż załatwił wszystkie formalności, robiąc to, co zawsze wychodziło mu najlepiej mnie, pozostawiając całą resztę.
– Jeśli wszystko dobrze pójdzie za dwa dni, będziemy w domu – Daisuke przerwał ciszę po kilku minutach cichej wędrówki.
– Cudownie, szczerze przyznam, że naprawdę bardzo już chcę wrócić do domu – Stwierdziłem, rozciągając się leniwie w siodle.
– Aż tak cię już ciągnie do domu? – Dopytał rozbawiony, przyglądając mi się uważnie, tak pięknie się do mnie uśmiechając.
– Oj tak, tęsknię za łóżkiem, tęsknię za pracą i za byciem z tobą – Odpowiedziałem, uśmiechając się do niego szeroko.
– Haru, ale ty wiesz, że ja cały czas przy tobie jestem? – Rozbawiłem go, a to było dla mnie bardzo ważne, lubiłem, gdy się uśmiechał był wtedy taki piękny.
– Jesteś, ale ciebie nigdy mi mało – Wyjaśniłem, chwytając jego dłoń, którą ucałowałem. – Kocham cię skarbie – Wyszeptałem, chcąc mu to powtarzać każdego dnia i każdej nocy, aby nigdy o tym nie zapomniał.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz