Przyglądałem się jeszcze przez chwilę Haru, nie chcąc mu odpuszczać tego śniadania. To był najważniejszy posiłek dnia, dzięki któremu będzie miał siłę na cały dzień. Ja wiem, że on ma mnóstwo energii, ale bez śniadania szybko ją będzie tracił. A dzisiaj trochę będziemy działać, więc może ją szybko tracić. No ale weź go przekonaj... nie chcę za bardzo naciskać, bo to może prowadzić do kolejnych kłótni, to ostatnie, czego chciałem, ale na względzie też miałem jego dobro. I śniadanie służy jego dobru, podobnie jak te późniejsze godziny pracy.
- Wypij więc kawę, spakuj sobie na później śniadanie, bierz torbę i się zbieramy. Trochę czasu, tak właściwie, jeszcze mamy – dodałem, zerkając na zegar. Nie musimy śpieszyć się do wyjścia... niesamowita sprawa. Kiedy ostatni raz mogliśmy sobie na to pozwolić? Gdyby nie to, że po stosunku koniecznie się umyć muszę, to kto wie, może byśmy sobie mogli na to pozwolić. Chociaż, na właściwy seks pozwolić sobie nie możemy, ale na seks oralny? To nie byłby taki zły pomysł. W pewnym stopniu będzie zaspokojony; owszem, to nie to samo, co właściwy seks, ale to przyjemna jego zapowiedź.
- Jak rozkażesz – odezwał się posłusznie, co mi się wyjątkowo spodobało. Cóż mogę powiedzieć, lubiłem, kiedy był grzecznym pieskiem i ładnie się stosował do moich poleceń. Trochę też tęskniłem za zapięciem mu obroży na szyi, pociągnięcia go za smycz... szkoda, że tak źle mu się te zabawki kojarzą. Nieskromnie przyznam, że ze mną przecież było mu bardzo dobrze, dbałem o jego samopoczucie, więc powinien być dosyć zadowolony, no ale skoro do tej pory nie proponował, by ich użyć, to chyba w końcu powinienem się ich pozbyć. Po co to ma tam się pod tym łóżkiem kurzyć?
Czekając, aż Haru i wypije, i popakuje się, podszedłem do lustra. Ja byłem gotowy, wszystko co do zrobienia z mojej strony było, zostało zrobione, polecenia wszystkim wydałem, to mogłem ten ostatni raz upewnić się, że wyglądam idealnie. No i było całkiem, całkiem, tylko te dłonie, dalej owinięte w te bandaże... kompletnie nie pasowały do całości. Z dwojga złego te bandaże były lepsze iż krwawe obdarcia, które sobie sprawiłem. To jednak w pełni moja wina, i jedyne, na kogo mogę być zły, to na siebie.
- Wyglądasz cudownie – odezwał się Haru, kiedy już zrobił to, co miał zrobić, i do mnie podszedł, kładąc dłonie na moich biodrach.
- Tak? A coś wyjątkowego ci się we mnie dzisiaj podoba? – spytałem, patrząc na jego odbicie w lustrze?
- Jeżeli mam na coś konkretnego wskazać, to wskazałbym twój golf, taki ładny, i przylegający do tego cudnego ciała. I te włoski, tak ślicznie opadające na czoło – odpowiedział, co mi się spodobało, i to bardzo.
Odwróciłem się więc w jego stronę, zarzuciłem ręce na jego kark i trochę obniżając jego głowę, wpiłem się w jego usta. Smakował jeszcze kawą, czyli ładnie ją wypił. Też chciałbym wypić kawę, no ale za mało czasu minęło, od kiedy wypiłem zioła, a też za bardzo z kawą ich mieszać nie można. Kontynuując pocałunek popchnąłem go na fotel, który był dosyć blisko, i zerknąłem kątem oka na zegarek. Na spokojnie powinienem się wyrobić, łącznie z myciem zębów.
Jedną dłonią dobrałem się do jego spodni, a drugą wplotłem w jego dłuższe kosmyki, nie odrywając się od jego ust. On też nie oponował, błądząc swoimi masywnymi dłońmi po moich pośladkach, plecach, biodrach, trochę mnie tym rozpalając. Okrutnik. On spełnienia dozna, ja już nie.
Kiedy jego przyjaciel stał się twardszy, zsunąłem się z jego kolan i wziąłem go bez wahania do ust pilnując się, by też za szybko nie skończył, bo co to za przyjemność? Teraz mnie trochę mniej przyjemności czeka, bo ze względu na konieczność zachowania jak największej czystości będę musiał przyjąć cały jego ładunek do ust, nie na twarz, ale jako to przetrwam.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz