poniedziałek, 14 listopada 2022

Od Mikleo CD Soreya

Nie rozumiałem, naprawdę jak daje mu się podrywać, przecież nic złego nie robię, nie mam z nim żadnych kontaktów, a i nie rozmawiam z nim bez potrzeby na ogrodzie, robię wszystko to, co chce mój mąż a on i tak złości się na mnie za to, że sąsiad przyniósł nam warzywa i to jakie dobre warzywa, miło je się coś po prostu dobrego, tym bardziej że ja sam za warzywami nie szczególnie przepadamy dla tego, gdy są one na stole, po prostu ich nie jem z wyjątkiem dzisiejszego dnia, kiedy to musiałem zjeść chociaż trochę, aby zachęcić do tego Misaki, która tak jak i ja nie do końca lubi warzywa, że akurat coś, tak niedobrego musi mieć po mnie.
- Sorey - Westchnąłem ciężko, wtulony w jego plecy nie wiedząc tak naprawdę szczerze co mam mu powiedzieć, aby nie był na mnie jeszcze bardziej zły lub nie obraził się na mnie za słowo, które nie będzie w jego opinie brzmiało tak, jak on by tego chciał. Czasem jest trudno, bardzo trudno, a to on mówi, że to mnie jest trudno zrozumieć, niech spojrzy na siebie, a potem mówi mi coś takiego. - Ja naprawdę nie chciałem nic od niego, z resztą to on przyszedł do nas, a nie ja do niego, unikam z nim kontaktu, nie chodzę do niego, a nawet nie próbuję szukać z nim kontaktu, dla tego nie rozumiem, w jaki sposób daje mu się podrywać - Wyznałem, zgodnie z prawdą czasem gubiąc się w tych ludzkich zachowaniach i zazdrości, którą odczuwam i ja to fakt jednakże jak mam nie czuć zazdrości, kiedy kocham ponad życie, a z drugiej strony i on kocha ponad życie, więc jest zazdrosny, mój panie zazdrość jest naprawdę dziwna.
- Mogłeś wrócić do kuchni, spławiłbym go - Odparł, a ja nic nie mówiąc, stałem tak jeszcze kilka chwil, przytulony do jego pleców nie wiedząc co mam powiedzieć, najwidoczniej cokolwiek bym nie zrobił lub powiedział i tak byłoby źle, bo sąsiad nie ukrywa zainteresowania moją osobą, a ja mimo pokazywania mu, że nie jestem zainteresowany nim, on i tak wciąż chce mojej uwagi i co ja mam zrobić?
Nie mówiąc już nic, bo i nie wiedziałem co mam powiedzieć, w milczeniu tuląc się do pleców męża, malując na jego klatce piersiowej różne wzroki. Myśleć o tym, co zrobiłem źle i dlaczego Sorey gniewa się na mnie, nie mając pojęcia co zrobić, aby przestał się złościć za wszytko i za nic.
Analizując moje zachowanie, nie wywnioskowałem z niego niczego złego, przecież nie dałem naszemu sąsiadowi zielonego światła ani tym bardziej nie pozwoliłem mu na zbyt bliski kontakt, poprawka ja nie pozwoliłem na żaden kontakt, w jaki więc sposób pozwoliłem mu się podrywać? To chyba zbyt ludzkie jak dla mnie i z tego powodu nie do końca wiem, co zrobiłem nie tak, jak powinienem.
- Przepraszam - Wyznałem zgodnie z prawdą, nie odsuwając się od pleców męża, mając ochotę na, chociaż odrobinkę jego bliskości, której ostatnio, prawie że w ogóle nie było w naszym życiu, nie mówiąc już o intymności, a wszystko to z mojego powodu, bo jak się okazuje, jestem znacznie słabszy, niż sobie w ogóle wyobrażają.

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz