niedziela, 13 listopada 2022

Od Soreya CD Mikleo

 Nie byłem do końca zachwycony z tego, że Miki już palił się do roboty. Przecież tyle ostatnio leżał, no i też widziałem, że jeszcze bywał troszkę zmęczony, jak robił coś za długo, i ja mam go tak zostawić samego? Mikleo jednak był nieugięty i nalegał na to, bym się położył choć na moment, dlatego w końcu mu uległem prosząc go, by obudził mnie za jakąś godzinę. Może jak położę się na chwilkę, to później nie będzie mnie o to cały czas prosił. Poszedłem więc na górę i wystarczyło, że położyłem głowę na poduszkę, a już odpłynąłem. Nie spodziewałem się, że jest ze mną aż tak źle. Czułem, że byłem zmęczony, ciężko byłoby nie być, kiedy ma się wszystko na głowie, ale żeby aż tak...? 
Kiedy w końcu otworzyłem oczy było jakoś tak... jasno. I to tak samo jasno, jak wtedy, kiedy kładłem się spać, dlatego zacząłem się zastanawiać, czy w ogóle zasnąłem. Nie no, musiałem zasnąć, bo czułem się znacznie lepiej, ale wychodziło więc na to, że spałem cały dzień, co już wyjątkowo mi się nie podobało. Miałem spać jedną godzinę, nie jeden dzień... podniosłem się do siadu i przeczesałem dłonią włosy, rozglądając się dookoła. Dopiero po chwili wstałem, wziąłem jakieś czyste rzeczy z szafy i ruszyłem do łazienki, by tam się odświeżyć i ogarnąć twarz, ponieważ troszkę się zaniedbałem. Ostatnio nie miałem ani czasu, ani siły i trochę mi się zarosło...
Wykąpany, ogolony i w niezbyt dobrym humorze zszedłem na dół. Byłem na siebie zły za to, że tyle spałem, i trochę zły na Mikleo za to, że mnie nie obudził. Przecież go prosiłem, by mnie obudził, a ja oczywiście obudziłem się sam. Tak właściwie, czy Mikleo kiedykolwiek obudził mnie na czas? No właśnie, zawsze budził mnie po kilku godzinach, jak był jakiś posiłek, a tym razem w ogóle mnie nie obudził, a był jeszcze osłabiony, nie powinienem jeszcze zostawiać wszystkiego na jego głowie... 
- Hej, już wstałeś? Jak się czujesz? – usłyszałem, kiedy tylko znalazłem się w kuchni. 
- Na pewno lepiej od ciebie. Dlaczego mnie nie obudziłeś? I ile tak właściwie spałem? – zapytałem, podchodząc do niego i przytulając się do niego, podczas kiedy on coś tam sobie pichcił. 
- Nie budziłem cię, ponieważ potrzebowałeś snu, a spałeś tyle, ile twój organizm potrzebował – odpowiedział niewzruszony. 
- A co z twoim organizmem? Przecież jeszcze nie wydobrzałeś – dopytałem, uważnie się mu przyglądając. Wyglądał lepiej, ale w kwestii jego samopoczucia mu niezbyt ufałem. 
- O mnie się kochanie nie martw. Ogoliłeś się – zmienił temat, zerkając na mnie kątem oka. 
- No wiesz, w końcu wypadało się trochę ogarnąć. A tobie broda ostatnio trochę przeszkadzała... – odpowiedziałem trochę niepewnie. Sam już nie wiem, czy podobałem mu się z brodą czy też bez, raz mówił jedno, później drugie, a ja się w tym wszystkim gubiłem. 
- Troszkę mnie łaskotała przy pocałunkach – przyznał, całując mnie w policzek. – Tak jest o wiele lepiej. 
- A tak właściwie to lepiej, jak całkowicie się ogolę, czy jak mam taki lekki zarost? – zapytałem, ciekaw jego zdania. W końcu chciałem mu się podobać, a im starszy jestem, tym trudniej było mi dobrze wyglądać. Na mojej twarzy pojawiało się więcej zmarszczek, włosy zaczynały powolutku siwieć, no i też przy moim wiecznie pięknym mężu wypadałem dość miernie, dlatego chciałbym chociaż spełnić jego preferencje, bo to wszystko, co mógłbym dla niego zrobić. 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz