środa, 30 listopada 2022

Od Soreya CD Mikleo

 Byłem zaskoczony jego propozycją. Podejrzewałem go o bardziej... cóż, aktywne i zbereźne rzeczy, jeżeli mam być szczery. Znałem doskonale jego potrzeby, w końcu sam go tego nauczyłem, były one całkiem duże, i może odrobinkę zaspokoiłem je w ostatnich dniach, ale czułem, że nie było to. Przyznam, że ja już byłem w zupełności zaspokojony i poza zwyczajnymi czułościami niczego mi nie brakowało. Ja jednak nie jestem aż taki ważny jak Miki, więc dla niego jestem w stanie się poświęcić. 
- Ale jesteś pewien? To dosyć spokojny wieczór – zauważyłem, marszcząc brwi. 
- Wiesz, że nie musimy spędzać czasu tylko na kochaniu się? – odpowiedział pytaniem, unosząc w rozbawieniu jedną brew. 
- Nie musimy, ale możemy. Nie wiadomo, kiedy następnym razem będziemy mieć cały dom dla siebie. W końcu należy korzystać z okazji – uśmiechnąłem się do niego delikatnie, próbując go zachęcić do innego rodzaju aktywności. 
- No i korzystam. Mając dzieci nie wykąpiemy się spokojnie, ani nie poczytamy, a tego właśnie w tym momencie chcę – przyznał, niezbyt chcąc się przekonać. A później będzie i narzekał, że nie mam dla niego czasu, no ale niechaj już  mu będzie. – Jak już wszystko mamy zrobione, to przygotuję kolację. 
- Nie, ja to zrobię, a ty odpoczniesz... – zacząłem, nie chcąc mu na to pozwolić. Już na co dzień robi bardzo dużo, dlatego teraz chciałem go jak najbardziej odciążyć, zwłaszcza, że coraz bardziej zastanawiałem się nad tym, by nie wrócić do pracy, ale cały czas powstrzymywał mnie Merlin. Co prawda, zachowywał się znacznie lepiej, ale też zauważyłem, że coraz więcej używał swoich mocy. Nie zniszczył do tej pory niczego ani nikogo nie skrzywdził, więc czysto teoretycznie działo się raczej dobrze, ale nadal czułem niepokój. Co, jeżeli te moce wymkną mu się spod kontroli, a mnie wtedy nie będzie w domu? Nie chciałbym zostawiać Mikleo samego w takiej sytuacji. 
- Razem to zrobimy, bo inaczej nigdy się nie dogadamy – sprostował Mikleo. Nie byłem do końca z tego powodu zadowolony, no ale chyba było to najlepsze, na co mogliśmy się umówić. 
Niechętnie bo niechętnie, ale zacząłem przygotowywać wraz z nim kolację, rzecz jasna nie żałując składników. Jutro powinienem pójść na targ uzupełnić zapasy i kupi jakieś słodkości dla dzieci, które na pewno nie będą pocieszone z powodu tego, że wracają do nudnego domu i do równie nudnego taty. Z powodu powrotu do mamy na pewno jeszcze będą się cieszyć, bo mamusia zawsze jest najukochańsza na świecie, a mi jedyne co pozostało, to drobne przekupstwo, które i tak nie zawsze działa. 
Po kolacji mój mąż nalegał na to, by po niej posprzątać, co oczywiście mi się nie spodobało, ale postanowiłem nie być dłużny i przygotować mu kąpiel, co głośno mężowi oznajmiłem, by wiedział, gdzie się udać po skończonym sprzątaniu. Miałem tylko nadzieję, że zdążę, bo w końcu do sprzątania nie miał za dużo, a jedynie pozmywać naczynia, bo takim ogólnym sprzątaniem zająłem się dużo wcześniej. 
Przygotowałem kąpiel dokładnie taką, jaką uwielbiał mój Miki, czyli gorąca woda i mnóstwo pachnących dodatków, które swoją drogą także musiałem dokupić. To jest chyba już nasza druga kąpiel dzisiaj... no ale cóż, musieliśmy się w końcu odstresować, by mieć siły, aby dalej opiekować się naszymi pociechami, które chyba kiedyś wpędzą mnie do grobu, tak swoją drogą. 
- Może ci w czymś pomóc? – zaproponował Mikleo, nagle pojawiając się za mną. 
- A co ty tu robisz? Jeszcze nie skończyłem – odpowiedziałem, kontrolując przez cały ten czas ten czas temperaturę wody. W końcu nie chciałem, by była za ciepła, by delikatna skóra mojego męża się nie sparzyła. 
- Ale ja skończyłem – przyznał, wzruszając ramionami. – Niewiele mi tam pozostawiłeś. 
- I bardzo dobrze, bo miałeś w końcu wypoczywać, a nie pracować. Sprawdź, czy pasuje ci woda – poprosiłem, prostując się i poprawiając grzywkę, która znowu zaczęła wpadać mi do oczu. Właśnie, Mikleo jakiś czas temu miał sobie przyciąć grzywkę i jeszcze tego nie zrobił, czemu tak z tym zwleka. Kochałem jego włosy, owszem, ale jeszcze bardziej wolałem patrzeć w jego cudne oczy, których kolor był nieziemski i mógłbym się w nie wpatrywać godzinami. 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz