poniedziałek, 28 listopada 2022

Od Soreya CD Mikleo

 Byłem bardzo skupiony na swoim zadaniu bardzo chcąc, by kuchnia wręcz lśniła. W końcu Alisha jutro na pewno do nas wejdzie, więc nie chciałem, aby zastała brudną kuchnię. Możliwe, że jutro nie prędko wstaniemy, a później może nie być czasu na sprzątanie. Nie chciałbym też, by królowa myślała, że przez cały ten weekend nie robiliśmy nic poza kochaniem się. I tak wie zdecydowanie więcej niż powinna, i to o dziwo nie ode mnie. 
- Chciałeś coś? – spytałem, nawet nie odwracając się w jego stronę, skupiając się na swoim zadaniu. 
- Tylko twojej uwagi – wymamrotał, a jego ton był jakiś taki dziwny... 
- Zaraz, Owieczko, muszę posprzątać. A ty miałeś odpoczywać – przypomniałem mu, wycierając naczynia z wody i chowając je do szafek. 
- Bez ciebie nie potrafię... no Sorey, no – nie ustępował, czym już odrobinkę zaczynał mnie irytować. Nie był małym dzieckiem i nie był ślepy, przecież widział, że sprzątam i że nie mogę teraz do niego iść. Czyżby za dużo wypił...? Cóż, finalnie skończyliśmy tylko na jednej butelce, a Miki jeszcze przed chwilą zachowywał się całkiem trzeźwo. 
- No przecież widzisz, że sprzą...tam – odezwałem się w końcu, mocno zniecierpliwiony i w końcu odwracając się w jego stronę. I muszę przyznać, odrobinkę zaniemówiłem. Miki założył chyba najnowszą sukienkę, jaką mu sprawiłem, i w której wyglądał bosko. A do tego wszystkiego jeszcze moje upięcie i te cudne rumieńce na policzkach... aż szkoda, że jeszcze trochę mi do sprzątania zostało, no ale jak już zacząłem, to i skończę, bo nieładnie tak zostawiać niedokończone rzeczy. – A cóż to za okazja, że tak pięknie się ubrałeś? – zapytałem, na moment skupiając się tylko i wyłącznie na mojej Owieczce. W końcu tego właśnie chciał, prawda? 
- No wiesz, czasem i ty musisz mieć coś od życia – wymruczał, podchodząc do mnie, by położyć swoje dłonie na moich ramionach, bardzo ładnie się do mnie przymilając trochę jak kot. I to bardzo milusiński i kochany kot, czyli mój ulubiony typ kota. 
- Jakże wspaniałomyślnie z twojej strony, że o mnie pomyślałeś – powiedziałem, na moment kładąc swoje dłonie na jego biodrach i pocałowałem go w czubek głowy. – Idź na górę, dokończę sprzątanie i zaraz do ciebie przyjdę. 
- A nie mógłbyś najpierw do mnie przyjść, a potem dokończy sprzątanie? – zaproponował, robiąc minkę zbitego szczeniaka. No proszę, jednak nauczył się ode mnie czegoś pożytecznego, i pomimo tego, że wygląda przeuroczo, ja nie zamierzam dawać mu się ugiąć. Na nim moje szczeniackie oczka nigdy nie działały, więc teraz i ja muszę pozostać silny. 
- Ktoś tu chyba jesteś niecierpliwy, co? – zaśmiałem się cicho, drażniąc palcem jego nagie biodra. Tak, ta sukienka to był zdecydowanie najlepszy zakup, na jaki kiedykolwiek się zdecydowałem. Odsłania bardzo dużo, ale i tak te najlepsze partie jego ciała były ukryte pod materiałem, pozostawiając we mnie ten niedosyt. – Pięć minut i jestem na górze.
- Jak się spóźnisz, obrażę cię – burknął, chyba niezbyt zadowolony z takiego obrotu spraw. 
- Wynagrodzę ci wszystko, kochanie – poprosiłem, uśmiechając się do mnie delikatnie. 
Widziałem, że mój mąż był tak troszkę niezadowolony, no ale innego wyjścia nie miałem. Zresztą, jak tak troszkę sobie poczeka, to wyjdzie nam na dobre. On będzie zniecierpliwiony i bardziej podatny na mój dotyk, a ja będę mógł się troszkę nad nim dłużej poznęcać, by dać mu wspaniały finał i ja już tego dopilnuję. W końcu mam w tym pewną wprawę... 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz