wtorek, 29 listopada 2022

Od Mikleo CD Soreya

Na pytanie męża uśmiechnąłem się łagodnie, podchodząc do niego bliżej, całując go w policzek, głaszcząc psiaka po łebku.
- Dziękuje, niczego nie potrzebuję - Przyznałem zgodnie z prawdą, skupiając się na psie, który pchał łeb w moje ręce, domagając się atencji. Uśmiechając się do pieska, skupiając całą swoją uwagę na niego. - No tak widzę przystojniak z ciebie - Odezwałem się do psa, czochrając jego sierść. Zerkając na męża, który wyglądał na odrobinkę niezadowolonego, ciekawe co siedzi mu teraz w głowie?
- Mam być zazdrosny? - Gdy to usłyszałem, zaśmiałem się szczerze, odwracając głowę w stronę mojego najukochańszego człowieka.
- Skarbie, chcesz być zazdrosny o psa? - Dopytałem tak dla jasności, naturalnie rozumiejąc, o co mu tak dokładnie chodzi, Sorey nie był zazdrosny, on tylko chce, aby to na niego zwracał uwagę, a nie na psa, gdyż jak ja mogę go tak ignorować prawda?
- A dlaczego nie? Cosmo ma mieć jakieś fory - Dopytał, wyglądając na bardzo poważne, a raczej świetnie udawał poważnego. Mój kochany zazdrośnik i jak tu ho nie kochać? I, że on się dziwi, skąd w naszym synku tyle zazdrości skoro on sam potrafi być zazdrosny o dzieci, zwierzaki nie wspominając już o innych istotach chodzących po świecie, a zwłaszcza tych który, chociaż próbują mi okazać zainteresowanie. Nie, żeby mnie to interesowało, mówiąc to, mam na myśli mężczyzn i kobiety, które wysyłają mi jakieś sygnały, których ja nie widzę a mój mąż dostrzega ich aż nadto.
- Tak, bo to słodki piesek, którego kochamy za jego słodkość - Odpowiedziałem, zgodnie z prawdą.
- I mówi to osoba, która jeszcze niedawno bała się psów - Powiedział, troszeczkę się ze mnie nabijając.
- Tak, boje się obcych psów, ale Cosmo nie jest obcym psem - Wyjaśniłem, nie ukrywając strachu przed obcymi psami, którym nie można ufać.
Sorey nic nie powiedział, kiwając jedynie łagodnie głową, nie przestając wyczesywać futra naszego wielkoluda.
- Wiesz, zastanawiałem się nad dokończeniem budy dla Cosmo - Gdy to powiedział, zaskoczony spojrzałem na niego, unosząc jedną brew ku górze.
- Dokończyć budę? Chcesz robić to dziś? - Dopytałem, tak dla jasności, nie mając problemu z tym, aby mój mąż skończył budę, dla naszego psa tylko chciałem wiedzieć, czy planuje to zrobić dziś, bo przyznam szczerze, wolałbym spędzić z nim czas, puki jest to jeszcze możliwe.
 - A chcesz, abym zrobił to już teraz? - Spytał, na co pokręciłem przecząco głową. Nie chciałem, aby się za to zabierał, to znaczy jestem jak najbardziej za tym, aby dokończył budę, na którą nasz kochany pies zasługuje jednakże nie dziś i nie jutro, gdy mamy czas dla siebie na rozmowy i przyjemnie spędzanie czasu czy to w łóżku, czy to poza nim.
- Nie, nie chce. To znaczy, jak najbardziej jestem za tym, abyś dokończył budę dla psa tylko nie dziś i nie jutro, ponieważ to czas tylko dla nas - Wyjaśniłem, chcąc mieć jasną sytuację, nie zabraniam mu skończyć budy, tym bardziej że widzę jak się teraz czuje i jak świetnie wchodził mu zaspokajanie moich potrzeb. - Tylko proszę, jak będziesz kończył budę, nie skalecz się ponownie w żadną część ciała, nie chciałbym znów przechodzić tego wszystkiego od nowa - Poprosiłem, całując go w policzek, siadając na krześle, przy stole biorąc na kolana naszą kotkę, która chciała mojej uwagi.
- Spokojnie postaram się jak mogę, aby nic sobie nie zrobić - Zapewnił, puszczając wyczesanego już psa, który od razy pobiegł w stronę drzwi, chcąc wyjść na dwór. - Masz jakieś plany na dzisiejszy wieczór? - Dopytał, gdy wrócił do kuchni, zwracając moją uwagę.
- Szczerze to nie wiem, nie mam nic zaplanowanego, może wspólna kolacja, kąpiel. A po niej sam nie wiem, może coś poczytamy i pójdziemy pewnie spać - Odpowiedziałem, nie chcąc za bardzo dziś już męczyć męża, w końcu on też ma prawo, a nawet potrzebę odpocząć dla tego ja niczego nie mam zamiaru już dziś od niego oczekiwać, w pełni usatysfakcjonowany tym, co dostałem.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz