Byłem zachwycony pieszczotą, którą uzyskałem ze strony męża, ledwo potrafiąc kontrolować oddech, odczuwając zachwyt. Jak ja kochałem mojego męża, nie tylko z powodu zaspokajania mnie, ale i ze względu na to, jak cudownym człowiekiem był.
- Tak, wynagrodziłeś i to bardzo, lepszego kochanka od ciebie raczej bym nie znalazł - Zaśmiałem się cicho podnosząc do siadu, zbliżając się do jego ust, które połączyłem w namiętnym pocałunku, nie mogąc nacieszyć się jego bliskością, przez te dwa miesiące naprawdę brakowało mi jego bliskości, dla tego teraz tak bardzo jej łaknąłem. - Myślę sobie jednak, że mamy jeszcze troszeczkę czasu na jeszcze większe przyjemności - Wymruczałem, naprawdę mając ochotę na coś więcej niż tylko drobne pieszczoty, on zresztą chyba też wnioskując po jego przyrodzeniu, które biedne uciekało się w spodniach, pragnąc bliższego spotkania, na które i ja narzekać nigdy nie będę...
- Teraz? A co jeśli obudzi się Merlin? - Zapytał, troszeczkę niepewnie patrząc w moje oczy.
- Nie przejmuj się tym chodź - Poprosiłem, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku, robią wszystko, aby go zachęcić, doskonale wiedząc, że mi ulegnie, bądź co bądź doskonale wiem jak na niego działać, a i ze wzajemnością, bo i on wie, jak doskonale owijać mnie wokół palca chcąc, abym zrobił to, na co on ma ochotę. Dzięki temu nasze łóżkowe chwile zawsze są bardzo przyjemne i pełne rozkoszy.
Zaspokojony przynajmniej w jakimś stopniu leżałem spokojnie w łóżku wtulony w ciało faceta, którego kochałem nade wszystko.
- Wiesz, że jesteś cudownym facetem, którego kocham ponad wszystko? - Zapytałem, podnosząc głowę znad jego ramienia, uśmiechając się do niego słodko.
- Słodź mi tak dalej a na pewno w piórka obrosnę - Zażartował, całując mnie w policzek, głaszcząc dłonią moje włosy. - Masz strasznie roztrzepane włosy, ciekawe kto jest temu winien - Dodał po chwili, owijając końcówkę włosa wokół swojego palca.
- Nie mam pojęcia, wiem natomiast, kto może coś z nimi zrobić - Bez zastanowienia wszedłem w jego grę, zadziornie się uśmiechając.
- Tak? Ciekaw jestem kto taki - Ciągnąc naszą zabawę.
- Myślę, że prawdopodobnie mój mąż, jednakże, jeśli on tego nie zrobi to może któryś z moich licznych kochanków - Zażartowałem, czym rozbawiłem go jeszcze bardziej.
- Myślę, że mąż to najlepszy kandydat, ale najpierw Merlin, obudził się - Przypominał mi o synku, który nawoływał nas, brzmiąc na bardzo zniecierpliwionego.
- No tak syn, pójdę do niego - Zadeklarowałem się, zakładając na swoje ciało szybko ubrania, idąc do synka, który ucieszył się na mój widok, wyciągając swoje rączki w moją stronę.
- Już jestem skarbeńku - Wziąłem go na ręce, całując w policzek, wychodząc z pokoju, schodząc do kuchni, gdzie przebywał już Sorey, robiąc sobie kawę.
- Nie za dużo tej kawy ostatnio pijasz? - Zapytałem, sadzając Merlina na krzesełku.
- Nie, raczej ni dwie dziennie to nic złego - Stwierdził, na co westchnąłem cicho, nawet tego nie komentując, jaki on jest nieodpowiedzialny i co ja z nim mam?
- Oczywiście, a potem będzie cię serce bolało - Westchnąłem ciężko, nie mając zamiaru się z nim kłócić, bo i po co, to dorosły mężczyzna i jeśli chce sobie szkodzić, ja się denerwować nie będę, szkoda mojego zdrowia. - Co chciałbyś zjeść na śniadanie? - Zapytałem, przygotowując owsiankę dla synka, mając zamiar dodać tam drobno pokrojone owoce, aby zmienić smak owsianki, nie chcąc, aby jego kubki smakowe odczuwały cały czas ten sam smak owsianki, nudząc się nią, a owsianka jest zdrowa, więc powinien jeść jej najwięcej. - Owsianka z owocami? - Dopytałem, tym razem zwracając się do mojego męża, proponując mu to, co chciałem zrobić dla syna...
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz