Słysząc słowa wypowiedziane przez mojego męża, zatrzymałem się na chwilę, przyglądając mu uważnie. Ma racje, nie powinienem zostawiać go samego, kto wie czy nic mu się nie stanie, chociaż przede wszystkim go nie uchronię, a gdyby za długo nie przychodził, przyjdę po niego, aby upewnić się czy aby wszystko z nim w porządku.
- Chcesz, żebym tu został i poczekał na ciebie? - Zapytałem, upewniając się czy aby na pewno nie potrzebuje mojej pomocy w dojściu do łazienki.
- Nie, tylko żartuje, nic mi nie będzie, idź i przygotuj nam kąpiel - Odpowiedział, a ja kiwnąłem głową, pozostawiając go samego w kuchni, oby tylko faktycznie nic się mu nie stało, bo jeśli tak będzie, nie spuszczę z niego więcej oka do chwili, w której nie wyzdrowieje.
- A zęby umyte? - Widząc Misaki wychodzącą z łazienki, od razu zwróciłem na nią uwagę, przyglądając się jej uważnie.
- Tak mamo umyte - Odpowiedziała, a jej wygląd faktycznie wskazywał na to, że porządnie się umyła, nie zapominając nawet o włosach, które podsuszyłem, nie chcąc, aby szła spać z mokrymi włosami.
- Dobrze, zrobić ci warkocza? - Zapytałem, skupiając się na dziecku, a nie kąpieli.
- A mogę poprosić tatusia? Na pewno zrobi mi coś fajnego z włosami - Na jej pytanie zgodziłem się, nie mając nic przeciwko temu, jeśli chce to, dlaczego nie.
- Tylko pamiętaj, że tatuś jeszcze nie czuje się najlepiej, nie mecz go za bardzo - Poprosiłem, podając jej grzebień i gumki do włosów wysyłając córkę do kuchni, gdzie był jej tatuś, samemu mogąc zrobić nam kąpiel, najpierw jednak musząc posprzątać po kąpieli córki, która bardzo lubi rozlewać wodę a ja muszę to posprzątać, aby nikt się nie potknął, a raczej poślizgnął, a mówiąc ktoś, mam na myśli mojego męża, który wciąż nie do końca jest zdolny do normalnego funkcjonowania.
Posprzątanie i przygotowanie kąpieli trochę mi zajęło, w tym czasie Sorey zdążył już pojawić się w łazience z zachwyconą Misaki.
- Mamo zobacz, tata zrobił mi piękną fryzurę - Odezwała się, pokazując mi upięcie włosów.
- Ładnie, pasuje ci - Przyznałem, uśmiechając się do córki.
- Strasznie długo ci to idzie, czy wszystko w porządku? - Zapytał Sorey, przyglądając mi się uważnie.
- Cóż, ktoś strasznie nabrudził i musiałem posprzątać - Odezwałem się, kierując swój wzrok na córkę, która uśmiechnęła się niewinnie.
- Dobranoc - Zawołała, uciekając do swojego pokoju, no i tyle by było z naszej rozmowy, no nic, już i tak posprzątałem, możemy teraz skupić się na odpoczynku. I tak też właśnie się stało, nareszcie nadeszła pora na czas dla nas którego już dawno dla siebie nie mieliśmy, miło było więc tak po prostu spędzić wspólnie czas na rozmowie i ciepłej kąpieli, po której położyliśmy się do łóżka, mogąc wspólnie odpocząć przed jutrzejszym dniem..
Następny dzień zaczął się tak jak każdy poprzedni, Sorey spokojnie spał zbierając siły, a ja zająłem się naszą córką, którą przygotowałem do szkoły, czekając na przybycie mamy Nori'ego.
- Masz wszystko? - Zapytałem, pakujące jej drugie śniadanie do plecaka.
- Tak mamo, dzień dobry tato - Odezwała się, a ja odwróciłem od razu głowę w stronę męża, zastanawiając się, dlaczego on jeszcze nie śpi.
- Dzień dobry księżniczko - Przywitał się z nią, całując w czoło. - Dzień dobry owieczko - Tym razem zwrócił się do mnie, podchodząc bliżej mnie, od razu wypominając mi niewybudzenie go ze snu, czego nawet nie skomentowałem, bo i po co..
- Tato, a zrobisz coś z moimi włosami, nim pójdę do szkoły? - Poprosiła mała, zwracając uwagę tatusia.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz