wtorek, 15 listopada 2022

Od Soreya CD Mikleo

 Już od dłuższego czasu podejrzewałem, że mój mąż tęskni za podróżami, w końcu był jeszcze bardzo, ale to bardzo młody, tak właściwie to dopiero co rozpoczynał swoje życie, więc na pewno nie w głowie było mu ustatkowanie się. Czasem miewałem wrażenie, że to wszystko przeze mnie, w końcu to ja naciskałem tak troszkę na to, by postarać się o pierwsze dziecko, więc to był też taki pierwszy krok do uziemienia Mikiego. Później co prawda Miki sam wyszedł z propozycją, by postarać się o drugie dziecko, ale już wtedy i tak byliśmy troszkę ograniczeni przez Misaki i Yuki’ego. Chociaż, gdyby teraz nie było Merlina, już moglibyśmy sobie pozwolić na jakąś małą wyprawę, ponieważ Misaki nigdy nie sprawiała nikomu problemów... no dobrze, może jak była strasznie mała koniecznie chciała, aby któreś z naszej dwójki było w pobliżu, a Merlin wymagał tylko obecności mamy. Czasem miałem wrażenie, że równie dobrze mogłoby mnie tu nie być, a nasz syn wcale by tego nie zauważył. Pewnie by się jeszcze z tego powodu cieszył, bo miałby mamusię calutką dla siebie...
Przygotowałem owsiankę i dla Mikleo, i dla Merlina, i dla Misaki. Tylko dla siebie niczego nie przygotowywałem, bo nie odczuwałem żadnej takiej potrzeby. Mikleo coś pomarudził, że on to tam niczego nie chciał, ale oczywiście finalnie zjadł, bo jak już mu przygotowałem, to nie mogło się zmarnować, proste. A kiedy wszyscy zjedli, zabrałem się za sprzątanie, podczas kiedy mój mąż zajął się dziećmi, które dzisiaj wyjątkowo chciały spędzić trochę czasu z mamą, a ja nie zamierzałem im tego zabierać. Poprosiłem tylko, by nie męczyły jej za bardzo, bo nadal jest bardzo zmęczona. 
Korzystając z wolnego dołu i z tego, że mam mnóstwo energii, postanowiłem zabrać się za sprzątanie dołu. Trochę mi to zajęło, ale w końcu dolne piętro wręcz błyszczało, przynajmniej do momentu, w którym do Cosmo nie wrócił do domu. Ostatnio psiak znacznie bardziej wolał spędzać czas na dworze, a ja się mu nie dziwiłem, w końcu miał troszkę dużo tego futra, więc zimno mu nie doskwierało jakoś bardzo. Szkoda tylko, że wyrósł już na tyle, że nie mieści się w tych drzwiczkach, które kiedyś zrobiłem dla zwierzaków, i muszę go pilnować, by go w odpowiednim momencie wpuszczać i wypuszczać. Chyba będę mu musiał zrobić jakąś budę na zewnątrz, bo zauważyłem, że nawet na noc do domu niezbyt chętnie przychodził. 
Kiedy już wróciłem na górze, panował tam spokój. Zajrzałem do dzieci upewniając się, że wszystko w porządku i zarówno i Misaki, jak i Merlina panował spokój. Jedynie w ich pokojach były zapalone świeczki, ale to dlatego, że dzieci nie lubiły zasypiać w totalnych ciemnościach, a ja to w zupełności rozumiałem. Mikleo brał kąpiel, dlatego postanowiłem mu nie przeszkadzać i poczekać na niego w sypialni. Ja już dzisiaj brałem dosyć długą i porządną kąpiel, więc sobie na dzisiaj odpuszczę. Przebrałem się w sypialni w swoją piżamę, która składała się tylko i wyłącznie z dolnej części, i zabrałem się za rozpalanie ognia w kominku. Czekając, aż porządnie się rozpali, zacząłem się przyglądać swojemu ramieniu, w którym widniała okropna dziura. Już troszkę przyzwyczaiłem się do jej widoku, ale jednak nadal czułem się z nią źle, zwłaszcza, kiedy skupiałem się tylko i wyłącznie na niej. Jakim cudem się wtedy nie wykrwawiłem i udaje mi się całkiem normalnie z nią funkcjonować, nie mam pojęcia. 
W końcu poczułem na swoich ramionach chłodne dłonie mojego męża, które sprawiły, że zamiast skupiać się na bliźnie, skupiałem się tylko i wyłącznie na moim mężu, który w mojej koszuli wyglądał przesłodko. Mógłbym na niego patrzeć takiego przez cały czas i chyba nigdy nie miałbym tego dosyć. Dobrze, że tylko ja mogłem go widzieć w takim stroju, bo inaczej byłbym zazdrosny jeszcze bardziej, niż dotychczas. 
- Długo czekasz? – dopytał, zaczynając delikatny masaż. 
- To nie ma znaczenia, bo na ciebie mógłbym czekać nawet i całą wieczność – odpowiedziałem, uśmiechając się do niego delikatnie. – Zrelaksowałeś się troszkę w wodzie? Może jutro przeszedłbyś się nad jezioro? Dawno tam nie byłeś, a może by ci dobrze to zrobiło – zaproponowałem, przyglądając się mu uważnie. Może dlatego nie może do końca do siebie dojść, bo spędza za mało czasu nad wodą... w końcu woda zawsze mu pomagała, wiec teraz powinno być podobnie.

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz