Nie miałem nic przeciwko pozostaniu sam na sam z synem, który i tak woli moje towarzystwo od towarzystwa tatusia będąc strasznie zazdrosnym o mnie tak jak i jego tatuś, a to akurat bardzo zabawne, bo jestem w stanie poświęcić swój czas i mężowi i synkowi ależ, po co wsiąść to pod uwagę skoro mogą się kłócić o mnie, pokazując sobie wzajemnie które z nich zasługuje na moją uwagę. Niby dwoje dzieci mam pod swoją opieką jednak i trzecie czasem wychodzi z mojego męża zazdrosnego o mnie i brak uwagi, cóż może dziś jak się uda, będziemy mieli okazje pobyć sam na sam, wykorzystując tę chwilę prywatności.
- Oczywiście, że tak zostanę z nim i będziemy się świetnie razem bawić prawda Merlinku? - Zwróciłem się do synka, który uśmiechnął się do mnie,
- Tak, mama - Odpowiedział, jedząc śniadanie przygotowane przez kochanego tatusia.
Sorey jest naprawdę kochany i cierpliwy, mimo że Merlin czasem lubi zachodzić mu za skórę, drażniąc go na każdy możliwy sposób, oby tylko w końcu tego nie pożałował, bo Sorey jest człowiekiem cierpliwy, ale i cierpliwy człowiek ma swoje granice, których lepiej, aby Merlin nie przekroczył, bo nawet ja nie będę w stanie powstrzymać go przed karą, która może go dotknąć za tak okropne zachowanie.
Mój mąż kiwnął łagodnie głową, całując mnie w czoło, nim wyszedł z kuchni, pozostawiając nas samych, a skoro już jesteśmy sami, spokojnie zjemy śniadanie, a później zajmę się synem. Jednakże, zanim to uczynię, najpierw posprzątam po śniadaniu. I tak właśnie zrobiłem, zjedliśmy wspólnie z synem posiłek, umyłem go po tym, jak się ubrudził, pozwalając mu pójść, się pobawić w tym czasie ja zająłem się szybko kuchnią, nim wróciłem do dziecka, którym zająłem się, robiąc wszystko, aby nasze dziecko nie nudziło się, a tym samym nie zrobiło niczego głupiego, co mogłoby zaszkodzić mu lub mi.
Niestety nie mogłem zajmować się synkiem przez cały czas, musząc przygotować jeszcze obiad dla całej naszej rodziny, która w końcu zgłodnieje, a ja nie mogę kazać im zbyt długo pozostawać głodnym.
Tak więc aby zająć się obiadem i nie spuścić mojego synka z oczu zabrałem go do kuchni, gdzie postawiłem na ziemi garnek z wodą i łyżkę zajmując synka „gotowaniem” tak, aby mógł mi pomagać na swój sposób, nie robiąc sobie przy tym krzywdy, jednocześnie za bardzo mi nie przeszkadzając, a to było bardzo ważne przy robieniu obiadu.
- Mamo już jesteśmy - Nim się obejrzałem Misaki z tatusiem, wrócili do domu, ależ ten czas pędzi obiad i syn tak mnie wciągnęli, że aż zapomniałem o bożym świecie.
- Witaj w domu, jak było w szkole? - Zapytałem, gdy córka tylko zjawiła się w kuchni, przytulając do mnie.
- Bardzo dobrze, dostałam piątkę z histor - Wyjaśniła, a ja poczułem dumę. Nasza mała dziewczynka jest taka mądra, aż miło jest mieć tak inteligentne dziecko, jak nasze.
- Gratuluję skarbie - Ucałowałem ją w czubek głowy, ręką głaszcząc ją po niej.
- Dziękuję - Uśmichneła się do mnie szeroko patrząc na moją twarz. - Mamo, Nori i jego rodzice zaprosił mnie na weekend do siebie, czy mogłabym do niego pójść? - Zapytała, patrząc na mnie błagalnie, tak ja bym to ja miał się nie zgodzić, a myślę sobie, że to z tatusiem będzie miała większy problem niż ze mną samym.
- Oczywiście słoneczko, możesz pójść, nie mam nic przeciwko - Wyznałem, uśmiechając się ciepło do córki, uszczęśliwiając ją swoją odpowiedzią.
- Dziękuję mamo - Odparła, zachwycona moją zgodą.
- Tylko zapytaj jeszcze taty - Poprosiłem, stawiając jej i bratu talerz przed nos, zauważając powrót męża do kuchni, któremu też postawiłem jedzenie na stole, życząc wszystkim smacznego, samemu nie mając ochoty na jedzenie, skupiając się tym samym na sprzątaniu po przygotowanym dla bliskich posiłku.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz