Słysząc myśli wysłane przez mojego męża, ocknąłem się, troszeczkę wracając do świata żywych, przez ten relaks w wodzie całkowicie zapomniałem o Bożym świecie, nie mówiąc już o rodzinie, o której zapominać nie powinienem, co ze mnie za mąż i rodzic.
~ Już wracam, przepraszam zapomniałem się - Odesłałem mężowi wiadomość, wychodząc z wody, pozbywając się wody, która przez mróz mogłaby być nieprzyjemna dla moich włosów lub ubrań a może i ciała, sam nie wiem, zimna nie czuje, co nie musi oznaczać, że ono nie może na tym ucierpi.
~ Nie przepraszaj, wracaj bezpiecznie do domu - Odpowiedział, chyba nie mogąc już doczekać się mojego powrotu do domu, mam tylko nadzieję, że nic złego się nie wydarzyło podczas mojej nieobecność, nie powinienem był go zostawiać samego z dwójką małych dzieci, ostatnio jestem naprawdę nieobecny i lekko podenerwowany, najwidoczniej brak prywatności i intymności powoduje, że jestem teraz taki jaki jestem.
Myśląc troszeczkę o swoim zachowaniu, wróciłem do domu, najszybciej jak tylko potrafiłem.
- Jestem, - Zawołałem nie za głośno nie za cicho tak, aby usłyszał mnie mąż siedzący w kuchni, co zauważyłem, idąc do domu.
Sorey bez słowa wyszedł z kuchni, podchodząc do mnie, kładąc dłonie na moich lodowatych policzkach.
- Jesteś strasznie zimny przygotować ci gorącą kąpiel? - Zapytał, zmartwiony poprawiając moją grzywkę.
- Spokojnie sam mogę sobie ją zrobić, już i tak jesteś pewnie zmęczony z powodu pozostawienia cię z dwójką dzieci - Odparłem, co wywołało ciche westchnięcie wydobywające się z jego ust.
- Skarbie poradziłem sobie z dzieciakami, zwierzakami i domem i co? I żyje, jestem cały i zdrowy nic mi nie jest, nie musisz się o mnie martwić dobrze? - Wyjaśnił, wyglądając dobrze jak na to, że został sam, może nie jest z nim tak źle? A to może ja przesadnie dramatyzuję, martwiąc się o męża, który chyba nie czuje się tak źle, jak ja to sobie wyobrażam.
- No tak widzę, najwidoczniej trzymasz się lepiej, niż mi się na początku wydawało - Przyznałem, wstając na palce, całując jego usta. - Pójdę się umyć, a ty zmykaj już do łóżka, przemyje szybko ciało i zaraz do ciebie dołączę - Dodałem, wymijając męża, spokojnie idąc do łazienki, gdzie wziąłem naprawdę szybką kąpiel, grzejąc moje ciało po zimnym jeziorze, wracając do mojego ukochanego mężczyzny, najszybciej jak tylko mogłem, robiąc to cicho w razie, gdyby spał.
Co się jednak okazało, mój mąż nie spał, a jedynie czytał książkę, oczekując mojego przyjścia, kładąc ją na bok, gdy tylko mnie ujrzał.
Zadowolony z tego, że jeszcze nie spał, wślizgnąłem się do łóżka, przytulając do jego ciała, ciesząc się jego obecnością i ciepłem bijącym od jego ciała.
- Jesteś cieplutki - Wymruczał, wkładając dłoń pod swoją koszulę, którą miałem na sobie. - I tak ślicznie pachniesz - Dodał, dłonią drażniąc moją skórę, która mimowolnie drżała pod jego dotykiem, okrutnik robi mi na złość, mimo że oboje wiemy, jak strasznie na to reaguję. Mimo że bardzo chciałbym tu ukryć..
- Prawda? Prawie tak jak ty - Odpowiedziałem zadowolony, ciesząc się jego bliskością, którą, tak uwielbiałem. - Co robiliście cały dzień? Merlin dał ci żyć? - Dopytałem, zmieniając troszeczkę temat, zerkając na męża, chcąc wiedzieć, jak bardzo zmęczony dziś jest i jak bardzo dzieciaki dały mu w kość.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz