Zachwycony relaksowałem się w wodzie, zapominając o bożym świecie, przypominając sobie o powrocie do żywych wieczorem, gdy niebo było już ciemne, a ja zdałem sobie sprawę z tego, że muszę wracać do swoich dzieci i męża. Aj troszeczkę się zasiedziałem.
Wracając przysłowiowo do żywych, wynurzyłem się z wody, odczuwając ulgę i siłę, której nie miałem przez ostatni czas, wychodząc z wody, wracając powoli do domu, doskonale wiedząc, że moi bliscy są już w domu, ileż w końcu można bawić się na śniegu, gdy jest zimno, już i tak widzę, że świetnie się bawili, lepiąc razem bałwana.
- Wróciłem - Zawołałem nie za głośno, zdając sobie sprawę z tego, że nasze dzieci mogą już spać.
- W salonie - Odpowiedział, a ja bez namysłu ruszyłem za jego głosem, uśmiechając się do niego wesoło. - Jak się czujesz? Odpocząłeś? - Zadał następne pytanie, odrywając wzrok od kartki, na której coś rysował, ciekawe, na co genialnego znów wpadł.
- Czuję się fantastycznie, chyba na nowo się narodziłem - Zażartowałem, całując męża w policzek.
- Jesteś strasznie zimny - Wzdrygnął się a z moich ust wydostał się cichy śmiech, no tak lodowata woda w połączeniu z moim ciałem wychodził moje ciało jeszcze bardziej niż zazwyczaj.
- Wybacz - Przeprosiłem, siadając obok niego na kanapie - Co rysujesz? - Dopytałem, biorąc do rąk kartkę leżącą na stoliku.
- Budę dla Cosmo, coraz rzadziej przebywa w domu i nawet na noc nie chce do niego wracać, dla tego chce zrobić mu budę, aby miał na dworze wieje, w którym może się skryć- Wyjaśnił, a ja kiwnąłem ze zrozumieniem głową, cóż to był naprawdę bardzo dobry pomysł, Cosmo na pewno ucieszy się z budy, a i my będziemy mogli być o niego spokojniejsi. Wiedząc, że w razie czego ma miejsce, w którym może się chować w razie jakieś potrzeby.
- Naprawdę dobry pomysł - Przyznałem, zgodnie z prawdą odkładając kartkę na stół, nie ukrywając zachwytu z pomysłu męża, on to jednak zawsze wpadnie na jakiś dobry pomysł.
- Cieszę się, że ci się on podoba - Przyznał, kładąc dłoń na moim chłodnym policzku. - Chcesz może wsiąść ciepłą kąpiel? - Dopytał, najwidoczniej niepocieszony lub zmartwiony moim lodowatym ciałem.
- Szczerze powiedziawszy, bardzo chętnie zażyłbym kąpieli, ale tylko pod warunkiem, że weźmiesz ją ze mną - Przyznałem, w innym wypadku nie chcąc tego robić już i tak zażyłem długiej kąpieli w jeziorze, trochę zimnej, ale długiej, a to nie ma akurat dla mnie znaczenia, woda to woda nie zależnie od tego jaka.
- Jeśli tego sobie życzysz, nie mógłbym ci odmówić - Wyznał, składając szybko pocałunek na moim policzku, nom wstał z kanapy, idąc najprawdopodobniej do łazienki, gdzie przygotuję nam ciepłą kąpiel, a ja? Ja mam siedzieć i czekać na niego nim po mnie wróci.
I tak właśnie się stało, nim zdążyłem zareagować lub dostrzec obecność męża ten wziął mnie na ręce, zanosząc do łazienki, tak jakbym sam nie umiał tego uczynić, a z tego, co mi powszechnie wiadomo mam zdrowe nogi i potrafię je używać. Co bym za bardzo się nie zmęczył, Sorey nawet rozebrał mnie, wpatrując się w moje ciało z pożądaniem.
- Jeśli tak bardzo ci się podoba, mogę dłużej tak sobie postać - Zażartowałem, uśmiechając się zadziornie do męża, mając ochotę troszeczkę się z nim podroczyć, bo czemuż by nie? Dzieci spały, a my nic złego nie robimy, to tylko wspólną kąpiel i drobne uszczypliwości.
<Pasterzyku?c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz