sobota, 5 listopada 2022

Od Soreya CD Mikleo

 Przez moment zrobiło mi się gorąco, bo bałem się, że Miki odkryje tę moją małą niespodziankę, no ale najwidoczniej niczego się nie domyśla. Pewnie nadal nie do końca pamięta o swoich urodzinach, bo przecież on nie ma urodzin, no ale to nic, najważniejsze, że cała reszta o nich pamięta. I tak jestem z niego bardzo dumny, bo ostatnio udało mu się zapamiętać datę naszego ślubu, chociaż pewnie trochę też pomógł mu w tym jeden z moich prezentów. Ten naszyjnik z wygrawerowaną datą był bardzo dobrym pomysłem. 
- Zrób, co ci serce podpowiada, bo wszystko, co zrobisz, będzie wspaniale – powiedziałem, całując go w policzek. Jedna łazienka wysprzątana, po obiedzie zabiorę się za drugą, a jutro ogarnę korytarze i schody oraz sprawdzę, jak tam w pokojach dzieciaków i porządki będą skończone. – Pójdę chyba dzisiaj na zakupy, jak będę odbierał Misaki, wziąć coś? – dopytałem, siadając przy stole. Mam jeszcze trochę czasu do wyjścia, więc mogłem odpocząć... i może sobie zrobię jakąś kawę? Chyba to dobry pomysł, bo pomimo znalezienia sobie zajęcia, nadal byłem zmęczony. I czym się tak zmęczyłem, to nie mam pojęcia, więc trochę tak wstyd mi było teraz położyć się spać. Musiałem w końcu zasłużyć na odpoczynek, a co ja zrobiłem do tej pory? Jedynie posprzątałem salon i kuchnię, a to stanowczo za mało. 
- Najlepiej wszystko, straszne pustki mamy, ale nie kłopocz się tym, ja chciałem iść zrobić zakupy, byłaby to dla mnie miła odmiana – na jego słowa uniosłem w powątpieniu jedną brew. I on myśli, że puszczę go do tych ludzi samego i każę mu dźwigać ciężkie zakupy? Byłbym okropnym mężem, gdybym na to pozwolił. 
- Mówiłem ci jakiś czas temu, że nie puszczę cię nigdzie samego – przypomniałem mu, wstając od stołu, by zrobić sobie kawę. 
- Więc może pójdziemy wszyscy razem? – zaproponował, uśmiechając się do mnie delikatnie. To nie był taki zły pomysł... no ale zimno było, nie ma co Merlina narażać na przeziębienie, a jak pójdę tylko z Misaki, to szybko się uwiniemy. 
- Ja to załatwię, a ty sobie odpoczywaj – odparłem, nie chcąc zmienić zdania. Jak dla mnie nadal powinien oszczędzać swoją nogę, a takie dźwiganie na pewno nie wpłynie na nią dobrze...
Kiedy wypiłem kawę, ku niezadowoleniu mojego męża, ubrałem się ciepło i tak jak mu wcześniej mówiłem, poszedłem po Misaki i później na zakupy. Jako, że nie miałem konkretnych wytycznych od męża, kupiłem wszystkiego po trochu, z czego produktów, które były potrzebne do przygotowania ciasta, wziąłem nieco więcej... i jak tak wszystko się kupiło, to w sumie te siatki były całkiem ciężkie. Ja miałem lekki problem, by się z tym wszystkim zabrać, a jak Miki miałby się z tym zabrać? Dobrze, że jak zwykle postawiłem na swoim. 
- Wróciliśmy! – zawołała Misaki, zdejmując buciki i kurteczkę. 
- Hej, bardzo zmarznięci? – zapytał Mikleo z kuchni. 
- Nie – odpowiedziała dziewczynka, a ja pod jej słowami raczej bym się nie podpisał. Nie sądziłem, że będzie na zewnątrz aż tak zimno, no i nie wziąłem ze sobą ani rękawiczek, ani szalika... na początku wcale nie było tak źle, i dopiero z czasem okazało się, że to nie był wcale tak dobry pomysł. Lepiej nie będę nic o tym wspominać Mikleo, by się o mnie za bardzo nie martwił. 
- A ja tak troszeczkę – powiedziałem niewinnie, wchodząc do kuchni i stawiając torby z zakupami na stole. – Pięknie pachnie – uśmiechnąłem się do niego delikatnie, odwracając się w jego stronę, by pocałować go w policzek. 
- Jesteś strasznie zimny, ubrałeś się dobrze? – odezwał się, kiedy odsunąłem się od niego. Już chciałem mu powiedzieć, że tak, ale ubiegła mnie moja księżniczka mówiąc, że nie miałem ani szalika, ani czapki, ani niczego. – Będziesz chory, zobaczysz – bąknął, będąc chyba na mnie troszkę zły. 
- Nie będę, po prostu trochę się zahartowałem – odparłem, szczerząc się głupkowato. Nie mogłem być chory, nie teraz... chyba tak na wszelki będę musiał wypić te obrzydliwe zioła i to jeszcze bez soku, bo wtedy działają one najlepiej. Normalnie bym tego nie zrobił, ale na urodziny mojego męża musiałem być w jak najlepszym stanie, więc się troszkę poświęcę. 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz