środa, 30 listopada 2022

Od Soreya CD Mikleo

 Nie byłem do końca zachwycony z powodu tego, że nie mamy już nic nowego do czytania, chociaż to tak w sumie nie powinno być dla mnie aż takim zaskoczeniem. W końcu albo większość książek traktujących o historii i ruinach już przeczytaliśmy jako dzieci, albo podczas naszych oddzielnych podróży, później chłonęliśmy wiedzę z królewskich zasobów a teraz, jeżeli jedno z nas dostawało jakąś książkę, albo czytaliśmy ją razem, albo jedno po drugim. Teraz raczej trudno znaleźć coś, czego jeszcze nie czytaliśmy, a jak już coś udawało mi się znaleźć na targu, to zaraz to kupowałem. Chyba, że widziałem coś nowego na straganie kupczyka, do którego Miki robił maślane oczka, co jak co, ale jemu zarobić nie dam. 
- A jesteś śpiący? – dopytałem, przyglądając się mu uważnie. Szczerze, to nie miałem za wielkiej ochoty czytać jeszcze raz tego, co już przeczytałem, zwłaszcza, że treść tych książek jeszcze pamiętałem. Chyba poszedłbym spać, zwłaszcza, że trochę już zmęczony byłem i co nieco dzisiaj porobiłem, z czego byłem dzisiaj całkiem zadowolony, ale nadal uważałem, że trochę to było za mało. Gdyby mnie Miki tak nie nęcił tą sukienką, pewnie udałoby mi się sprawniej ogarnąć dom...
- Nie patrz na mnie, tylko na siebie, widzę, że ci się oczy zamykają – odparł, poprawiając grzywkę wpadającą mi do oczu, chociaż nie mam pojęcia po co, tak bardzo mi to nie przeszkadzało. 
- Powinienem ten czas wykorzystać w inny sposób niż na sen... – zacząłem, nie chcąc się przyznać, że jestem zmęczony, ale też nie chciałem zaprzeczyć, bo to byłoby kłamstwo, a to już mogłoby być niegrzeczne z mojej strony. 
- Lepiej korzystaj z okazji, bo jak dzieci wrócą, to już się tak nie wyśpisz. Sam mi to mówiłeś, pamiętasz? – przypomniał mi, uśmiechając się delikatnie. – Dobranoc, kochanie – dodał, podnosząc się do siadu, by móc ucałować mnie w policzek. 
- A co z tobą? – zapytałem, naprawdę nie chcąc go zostawiać samego, obiecałem mu w końcu, że w nocy się nim zajmę, a zamiast tego w nocy idę spać... zająłem się nim troszkę wcześniej, co prawda, no ale powinienem dotrzymać raz danego słowa, prawda? Już i tak jestem niezbyt dobrym mężem, więc teraz muszę robić wszystko, by się poprawić, a najlepiej jest zacząć od dotrzymania słowa. 
- Ja poleżę sobie tutaj z tobą, a potem zobaczymy – wyjaśnił mi, na powrót kładąc się na mojej klatce piersiowej.
- Nie chcę zostawiać się samego – przyznałem cicho, zaczynając gładzić go po brzuchu, bo aktualnie właśnie na tej części jego ciała leżała moja ręka. 
- Przecież mnie nie zostawiasz, daj spokój. A teraz już, spać, dobranoc – ponaglił mnie, bardziej wtulając się w moje ciało. 
Nie byłem do końca z tego powodu zachwycony, ale chcąc nie pozostało mi nic innego poza snem. Próbowałem jeszcze zagaić rozmowę, by przypadkiem nie zasnąć, ale on chyba to wyczuł i nie odpowiadał, dlatego zasnąłem szybciej, niż się zorientowałem. 
Kiedy następnym razem otworzyłem oczy, nadal było ciemno, a mojego męża nie było obok mnie. Nie do końca z tego powodu zadowolony wstałem z łóżka, pomimo zmęczenia i panującego chłodu, po czym zacząłem się rozglądać po domu w poszukiwaniu mojego niesfornego anioła. Rozumiem, gdyby był dzień, ale co można było robić w nocy? Jeżeli go zostanę sprzątającego... to jeszcze nie wiem, co zrobię, ale na pewno nie będę z tego powodu zadowolony. Przeszukałem jednak cały dom i nigdzie go nie znalazłem. Przyznam, lekko spanikowałem, gdzie on był, kiedy powinien być w domu?
~ Mikleo? Gdzie ty do diabła jesteś? – zapytałem go w myślach modląc się w duchu o to, by nic mu się nie stało. 
~ Poszedłem z Cosmo na spacer. Nic mi nie jest, wracaj spać – próbował mnie uspokoić, ale to niezbyt mu się udało. 
~ Czy ty zwariowałeś? Kto do diabła chodzi w nocy na spacer? A jak cię ktoś zaatakuje? Albo coś? Gdzie jesteś?  Ubieram się i idę po ciebie – powiedziałem i mocno zdenerwowany poszedłem na górę, by zaraz zacząć się ubierać w coś cieplejszego. Nie mogłem w końcu wyruszyć po niego mając na sobie jedynie piżamę... 

<Miki? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz