To jest naprawdę niesprawiedliwe, że Haru robił wszystko, bym zasnął. Przymknąłem zadowolony oczy, masaż ten był naprawdę przyjemny, odprężający... to nie do końca dobrze. Powinienem przecież robić coś, co sprawi, że się trochę rozbudzę, bo jak tak dalej pójdzie, to ja przecież zasnę. I tyle byłoby z naszego spędzania czasu. Tak to nie powinno wyglądać, zwłaszcza, że przecież wkrótce moje ciało bardzo się mocno zmieni i nie wiem, czy mu się ono tak spodoba jak to teraźniejsze.
- No i już masz włoski czyste – stwierdził zadowolony, na chwilę zabierając swoje dłonie tylko po to by zdjąć swoje ubrania i dołączył do mnie, zajmując miejsce za mną i zaraz po tym przytulił mnie do siebie, całując mnie w policzek. - Nie śpisz jeszcze?
- Staram się nie spać, ale ty robisz wszystko, bym właśnie zasnął – mruknąłem, trochę niezadowolony, i też trochę zadowolony. Niezadowolony, bo byłem śpiący, i zadowolony, bo Haru był blisko.
- Bo twój organizm potrzebuje snu. Ja tylko się staram ci się zapewnić to, czego potrzebuje – wyznał, biorąc gąbkę do ręki i powoli myjąc nią moje ciało.
- Potrzebuję ciebie – mruknąłem cichutko, oczywiście dając mu robić ze sobą wszystko. Jemu ufałem, z moim ciałem mógł robić wszystko, na co miał ochotę. I ja mu na to pozwolę. Jemu ufałem bezgranicznie, jak chyba nikomu innemu.
- No i przecież jestem – stwierdził, strasznie z siebie dumny, chociaż z czego, to ja nie wiem. - I będę już zawsze, Nie uwolnisz się ode mnie – zagroził żartobliwie, ale mi ta groźba absolutnie nie przeszkadzała. Z chęcią się od niego nie uwolnię, brzmi to całkiem przyjemnie. Czasem niektóre jego zachowania mnie irytują, czasem mam wrażenie, że mnie nie zawsze słucha, albo, że nie zwraca na mnie uwagi, ale koniec końców, kochałem go i chciałem przy nim być.
- Ja od siebie się nie uwolnię, owszem. Ale ty ode mnie już tak – zauważyłem trochę ponuro, przyglądając się swoim dłoniom. Jestem niewystarczający w każdym aspekcie. I za szybko się męczę, i za krótko będę żyć, i także nie jestem aż tak atrakcyjny... biorąc pod uwagę to wszystko, to trochę dziwne, że zdecydował się na związanie swojego życia z moim, albo raczej, że dalej ze mną jest, bo kiedy planowaliśmy swoje życia nie mieliśmy świadomości, że Haru jest wilkołakiem i że ma z tego wiele przywilejów.
- Za wcześnie na takie stwierdzenia, skarbie. Nie myśl o tym tyle, a najlepiej w ogóle. Jesteśmy młodzi, i ty, i ja, chcemy sprowadzić na świat nowe życie. I na tym proponuję się skupić – zaproponował, całując mnie w ucho.
- O ile uda nam się to nowe życie sprowadzić. Bo może być tak, że nie będę w stanie posiadać dziecka. Albo umrę przy porodzie. Co prawda, ten współczynnik śmiertelności największy jest wśród kobiet biedniejszych, które rodzą w złych warunkach i nie mogą sobie pozwolić na stałą opiekę medyczną, no ale komplikacje zdarzają się każdemu. Niektóre są skomplikowane i nawet medyk na niewiele się zda. Czasem dziecko rodzi rodzi się nieżywe. Najgorszy scenariusz to chyba taki, w którym i matka i dziecko umierają przy porodzie... mam nadzieję, że w naszym przypadku do tego nie dojdzie – mówiłem, przypominając sobie te wszystkie najgorsze przypadki, o których czytałem.
- Masz nadzieję...? Za dużo myślisz, skarbie. Chyba za bardzo zmęczony jesteś. Najwyższa pora się położyć – zaproponował, podnosząc się z balii. No i cóż miałem zrobić? Poszedłem w jego ślady, pozwalając mu dokładnie się wytrzeć i założyć na siebie jego koszulę. - Idź się połóż, zaraz do ciebie dołączę, tylko tu wszystko posprzątam.
- Nie każ mi czekać na siebie za długo – poprosiłem, grzecznie udając się do sypialni. Nie położyłem się jednak, bo wiedziałem, że zaraz bym zasnął, a chciałem zasnąć ze świadomością, że Haru jest obok. Dlatego usiadłem na łóżku i czekałem, aż mój mąż do mnie przyjdzie.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz