Patrzyłem na niego przez chwilę w milczeniu, analizując jego wypowiedź, musiałem wyłapać, czy sobie żartuję, czy mówi serio, bo w sumie fakt wydałem jego ciężko zarobione pieniądze, choć w rzeczywistości mogłem założyć jedną sukienek, którą posiadamy w domu, może faktycznie to był głupi pomysł.
– Uważasz, że powinienem to oddać? – Zapytałem, uważnie mu się przyglądając naprawdę się nad tym, zastanawiając, jeśli powie mi, że niepotrzebnie to kupiłem, to oddam ją i założę coś, co już dobrze zna. Myślałem jednak, że się ucieszy, chociaż z drugiej strony ciężko pracuję, a ja wyrzucam pieniądze w błoto na niepotrzebną kolejną sukienkę.
– Słucham? Nie, dlaczego tak uważasz? – Uniósł jedną brew ku górze, przyglądając mi się uważnie.
– No wiesz, może niepotrzebnie wydałem pieniądze, mogąc założyć coś, co już znasz – Wyjaśniłem, teraz już naprawdę, nie będąc pewien, czy dobrze uczyniłem.
Mój mąż uśmiechnął się do mnie, całując mnie w czoło.
– Nie myśl za dużo, bo w tym wypadku ci to nie wychodzi – Stwierdził, trochę mnie tym, obrażając, z powodu czego od razu napuszyłem swoje policzki. – Cieszę się, że kupiłeś dla mnie coś nowego, a pieniądze to rzecz nabyta, nie mają znaczenia, jeśli będzie trzeba, znowu zarobię, tym się nie przejmuj. A teraz chciałbym, abyś mnie skusił, bo na to zasługuje moją ciężką pracą – Stwierdził, chwytając moje włosy, trochę mocniej za nie szarpiąc.
Odruchowo westchnąłem z podniecenia, czując, że to część naszej zabawy.
– No już ruszaj się – Puścił mnie, patrząc na mnie tymi swoimi oczami, które mówiły więcej niż jakiekolwiek słowa.
Posłusznie uczyniłem to, co rozkazał, idąc do sypialni, otwierając pudełko, rozebrałem się, zakładając na ciało sukienkę, która była czymś zupełnie nowym, takiego kroju jeszcze w naszej kolekcji nie miałem, a więc mam nadzieję, że będzie to miłą odmianą dla oczu mojego męża.
Mając nadzieję, że mój wybór był dobry i spodoba mu się to, co zobaczy…
Uważnie przejrzałam się w lustrze, rozpuszczając swoje włosy, w tej sukience jak zresztą i w każdej innej wyglądałem jak dziewczyna to zapewne przez moje długie włosy, których nie skracałem ze względu na mojego męża.
Biorąc kilka wdechów, opuściłam sypialnie, znajdując Soreya w salonie siedzącego na kanapie.
Mężczyzna, widząc mnie, od razu podniósł się z miejsca, podchodząc bliżej.
– Wyglądasz znakomicie – Przyznał, oblizując swoje wargi, patrząc na mnie z każdej strony.
– Podoba ci się to, co widzisz? – Dopytałem, dając mu uważnie przyjrzeć się mojej skromnej osobie.
– Bardzo, wyglądasz przepięknie – Wyznał, przyciągając mnie bliżej, chwytając za moje policzki. – A teraz pora odpracować wydane pieniądze – Polecił, wskazując na swoje spodnie, w których było już naprawdę ciasno, moje biedactwo muszę mu pomóc, aby ulżyć w cierpieniu.
Posłusznie uklęknąłem przed nim, dobierając się do spodni, których szybko się pozbyłem, wyjmując jego przyjaciele, którego ustami delikatnie zacząłem pieścić, robiąc to najlepiej, jak tylko potrafiłem, mój język pracował na zmianę z wargami, które pomagały mi masować jego penisa.
Sorey, czując moje usta, mocno zacisnął dłonie na moich włosach, szarpiąc za nie tak, jak miał to w zwyczaju trochę nad sobą, nie panując, w tej chwili jednak nie narzekałem, robiąc to, co robiłem najlepiej, wiedząc, jak to zrobić, aby go uszczęśliwić.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz