Byłem ciekaw, jak tym razem poszła rozmowa z Merlinem. Miałem nadzieję, że odrobinkę lepiej. Nie spodziewam się wielkich przełomów, ale może chociaż ich wypuścił i wysłuchał, dzięki czemu będzie mógł pomyśleć oraz zastanowić się nas tym, dokąd zmierza. Miałem nadzieję, że nie wpadnie na nic głupiego, jak chociażby zaprzedanie duszy jakiemuś demonowi za możliwość powrotu jego męża. Jego dusza nie jest tego warta, to po pierwsze, a po drugie, jego mąż nie wróci taki sam, tak więc to totalnie nie jest warte. A później trafi do piekła i po wielu, wielu latach tam zostanie demonem. Nie chcę tego dla niego. To naprawdę nie jest nic przyjemnego, ja nie planowałem nim być. Miałem umrzeć, no a Miki zdecydował, że jednak nie, i nie pozwolił na zneutralizowanie mnie, a przecież to byłoby najlepsze rozwiązanie. Oby tylko się moją historią nie zainspirował. Może jednak moje odwiedziny nie były dobrym pomysłem...?
~ I jak? – zapytałem Mikleo po pewnym czasie, czując silny niepokój bijący z jego osoby. Ten pakt to naprawdę wspaniały pomysł. Dzięki temu mogłem rozpoznawać jego emocje, rozmawiać z nim na odległość, no i też te najgłośniejsze myśli były dla mnie doskonale słyszalne.
~ Martwię się o niego. Martwię się, że podda się złu. Mrok, który od niego bije... przeraża mnie on. I jeszcze Misaki zamartwia się o Nori'ego, i o to, jak ona będzie przeżywa – usłyszałem zaraz w odpowiedzi. A te słowa mnie bardzo zaniepokoiły. Ja do wyczułem nieco wcześniej, bo jest to dla mnie coś bardzo naturalnego, i jestem na takie rzeczy wyczulony. A skoro Miki to wyczuł... to musiało się jeszcze bardziej pogłębić. A to niedobrze.
~ Podejrzewasz, że coś konkretnego może mieć na myśli? – zapytałem, nerwowo uderzając palcem o blat. Jeżeli będę tam potrzebny, natychmiast tam wyruszę. Tylko, co mógłbym zrobić, by go odwieść od mroku, kiedy sama moja obecność może być dla niego popchnięciem ku potępieniu?
A gdybym zabrał go do piekła?
Na chwilę. Po prostu pokazać mu, co go może tam czekać, i zaraz zabrać z powrotem. To musiałaby być naprawdę szybka wycieczka, by nie narażać go na wielkie niebezpieczeństwo. Już sam w sobie jest to ryzykowny pomysł, jednak oczywiście będę robić wszystko, by w razie potencjalnego niebezpieczeństwa go obronić. Taka terapia szokowa... czy mogłaby zadziałać? Powinna, przynajmniej moim zdaniem. Wpierw jednak może spróbujemy tego bezpiecznego sposobu, czyli rozmowy i spokojnego podejścia do niego. A jak to nie będzie działało, wtedy pomyślimy o czymś innym.
~ Nie wiem. Ale ten mrok... jest przytłaczający – wyznał, na co westchnąłem cicho. Przebywają przecież w domenie Lailah, silnego Serafina, a mrok i tak do niego dotarł. Niedobrze, bardzo niedobrze.
~ Teraz nic nie zrobisz, dotrzymaj towarzystwa Misaki. Jutro... jutro daj mi znać, jak się trzyma Merlin. I jeżeli będziesz uważać, że moja obecność jakoś mu pomoże, daj mi znać – poprosiłem, mocno martwiąc się o moją rodzinę. I Misaki ma zmartwienia, i Merlin, i Yuki pewnie też martwi się o Emmę, i on pewnie jej odejście także będzie źle przeżywać... Jakże bym chciał posiadać te magiczne moce uspokajające Mikleo, a nie tę okropną, demoniczną aurę, która podjudza ludzi do agresji.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz