piątek, 14 lutego 2025

Od Daisuke CD Haru

 Spodziewałem się, że Haru będzie zły, miał do tego pełne prawo i wcale tego nie negowałem. Jego reakcja była jednak nieco bardziej gwałtowna niż początkowo zakładałem. Ale to nic, zaraz z nim pogadam i uspokoję, by potrafił trzeźwo przemyśleć całą tę sytuację. Trochę więcej pogadałem z jego mamą, więc jestem wobec tej kobiety bardziej wyrozumiały. Była młoda, samotna, przerażona, podatna na manipulacje i chciała jak najlepiej dla dziecka, a babcia Haru to wykorzystała. Nie oznacza to jednak, że babcia była czarnym charakterem, i tę kobietę rozumiałem. Nie przepadała za wybranką swojego syna, i nie chciała, by jej wnuka spotkał ten sam los, więc chciała nad nim pełną opiekę. Nie zmienia to jednak faktu, że mama nie powinna zostawiać dziecka, a babcia nie powinna wykorzystywać wszystkich tych niepewności i strachu związanych z macierzyństwem przeciwko niej. 
- Prosiłem o przygotowanie pokoju dla pani w zachodnim skrzydle. Chodźmy, zaraz znajdę kogoś, kto panią tam zaprowadzi – odezwałem się spokojnie i łagodnie, gestem przywołując kobietę do siebie. 
- Pozwalasz jej tu zostać? Nie chcę jej tu - syknął, patrząc na mnie ze wściekłością. Oj, ale żeby do mnie się odzywać takim tonem? Nie pozwolę sobie. A on zdecydowanie powinien się uspokoić, dawno nie widziałem, żeby pod wpływem emocji tracił kontrolę nad swoim wyglądem. 
- Ja może pójdę... - zaczęła niepewnie starsza kobieta, ale nawet nie chciałem tego słuchać. Wykonałem gest dłonią, by nie ciągnęła tego radykalnego pomysłu, skupiając się na moim mężu. Coś sobie musieliśmy wytłumaczyć. 
- To także moja rezydencja. I mój gość. Nie wyrzucę jej na mróz. I chcę, by tu została. I uważaj na ton, jakim się do mnie zwracasz – powiedziałem chłodno mając nadzieję, że to go trochę ostudzi. - Zapraszam za mną – dodałem znacznie bardziej przyjaźnie do kobiety, kierując się ku wyjściu, a ona niepewnie podążyła za mną. 
Jak się domyślałem, po tym starsza kobieta nie miała ochoty za bardzo zostać tutaj, czemu się nie dziwiłem. Udało mi się jednak ją przekonać, by dała mu trochę czasu na uspokojenie się, że to emocje, dzięki czemu kupiłem im obu trochę czasu. Teraz tylko jakoś uspokoić Haru... szybko znalazłem pokojówkę, którą poprosiłem o odprowadzenie kobiety do jej pokoju i podanie jej posiłku, i jak już byłem pewien, że moja teściowa jest w dobrych rękach, wróciłem do mojego wściekłego męża, którego zdecydowanie muszę powstrzymać od zrobienia jakiejś głupoty. 
- Nie wierzę, że jej bronisz – usłyszałem jego rozżalony głos, kiedy tylko zamknąłem za sobą drzwi. 
- Nie bronię. Po prostu jej wysłuchałem. I też przecież to nie mnie zostawiła na trzydzieści lat, więc wściekłość niczego mi nie przysłania – odpowiedziałem, podchodząc na niego. Dalej był zły, dalej jego oczy były wilcze, kły nieco bardziej wydłużone, no i uszy i ogon był dla mnie doskonale widoczne. Lepiej, aby nikt ze służby tu w tej chwili nie wszedł.
- To takie dziwne, że jestem na nią zły? 
- Nie, oczywiście, że nie. Masz pełne prawo czuć wściekłość. Byłeś okłamywany całe życie, zmuszony do bycia sam, kiedy potrzebowałeś przy sobie kogoś najbliższego. Takie emocje jak rozżalenie, wściekłość, może nawet poczucie zdrady, wyrzuty, wydają się być naturalną reakcją. To nie jest jednak taka czarno-biała sytuacja, dlatego kiedy trochę te emocje z ciebie zejdą, prosiłbym o jeszcze jedną rozmowę z nią. Zazdroszczę ci, wiesz? Masz niepowtarzalną szansę na poznanie swojej mamy. Nie masz pojęcia, ile ja bym dał, żeby moja mama do mnie wróciła. Gdyby to było możliwe, oddałbym te wszystkie bogactwa, które posiadam, by tylko tu ze mną była. Ale nie żyje, i nic tego nie zmieni – podszedłem bliżej, by położyć dłonie na jego policzkach. - Wysłuchaj jej. To wszystko, o co proszę – powiedziałem cicho, gładząc kciukiem jego skórę. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz