piątek, 21 lutego 2025

Od Daisuke CD Haru

 Trochę czułem się źle z faktem, że musiałem odmówić Haru seksu. Wiedziałem doskonale jednak, że gdyby do czegoś takiego doszło, zaraz bym zasnął, a nie o to mi chodziło. Chciałbym spędzić z nim czas, a nie spać. Może i wytrzymuję dłużej podczas seksu, jednakże finał, a raczej po finale, zawsze robię to samo, czyli zasypiam. Naprawdę tak to nie powinno wyglądać, a wygląda. Nie w każdym przypadku, szybki seks w terenie, albo rozbudzający seks z rana to jednak co innego, to jest szybkie, odświeżające, jednorazowe. A coś czułem, że gdyby tak teraz mnie zabrał do sypialni, to na jednym razie by się nie skończyło. 
Gładziłem jego włosy, pozwalając się mu przytulać do mnie w ciszy. Czułem, że tego potrzebował, a i mnie to nie przeszkadzało jakoś bardzo. Najważniejsze, że miałem Haru przy sobie, i że nie jest na mnie zły. Więcej do szczęścia nie potrzebowałem. 
– Nie jesteś zbyt zmęczony? – przerwał nagle ciszę, co mnie trochę zaskoczyło. A jemu skąd się to wzięło? Przecież dopilnowałem, bym wyglądał dobrze i nie było widać, że moja noc była z pewnych powodów słaba. 
– A czym miałem się zmęczyć? Siedzeniem i pisaniem? – odpowiedziałem żartobliwie, poprawiając jego włosy, tak cudowne i mięciutkie. 
– Praca umysłowa też jest męcząca, zwłaszcza po ciężkiej nocy – odparł, patrząc na mnie znacząco. 
– Noc była bardzo spokojna – powiedziałem spokojnie, nie chcąc mu przyznać, że jednak nie spałem dobrze. Zresztą, skąd on mógł to wiedzieć? Haru spał spokojnie całą noc. – Bardziej się martwię o ciebie, przed pracą nie powinieneś się zdrzemnąć? Na nocnej zmianie musisz być czujny, by się nie zdradzić. Już nie mówiąc o tym, że musisz tę noc przetrwać. 
– Dam radę, będę bardzo ostrożny, nie musisz się o mnie martwić – odpowiedział uspokajająco, oczywiście jak zwykle chcąc, bym się nie przejmował, kiedy to niemożliwe jest. Zawsze będę się martwił o mojego męża, niezależnie, jak bardzo źle pomiędzy nami jest w danej chwili. – Przejdziemy do sypialni? Tam fotele są znacznie bardziej wygodne – dodał, co trochę mnie rozbawiło. 
– Zaznałeś odrobiny luksusu i już takie zwykłe rzeczy nie są ciebie godne? – zapytałem rozbawiony, uśmiechając się łagodnie. Mi tam na jego kolanach było bardzo wygodnie, a i Ametyst była zadowolona, bo miała dla siebie calutki fotel dla siebie. Co prawda, i tak by się na nim zmieściło kilka takich kociaków, więc taki zwinięty precelek na samym środku był strasznie uroczy, przynajmniej dla mnie. 
– Rozpieściłeś mnie i teraz potrzebuję wszystkiego, co najlepsze – odpowiedział, bez problemu chwytając mnie w swoje ramiona. Zaśmiałem się cicho, chwytając za jego szyję. Zaskoczył mnie tym gestem, ale pozytywnie zaskoczył, i jak dla mnie mógł mnie dalej zaskakiwać. Lubiłem, kiedy był skupiony tylko dla mnie. Ametyst zauważyła, że idziemy i od razu zeskoczyła z fotela, dreptając za nami. Kochane maleństwo. 
– Właściwie, to tak się zastanawiam... Co takiego powiedziała ci Ametyst wtedy, w pokoju twojej mamy? Wyglądało to tak, jakby zwracała się tylko do ciebie – zapytałem, kiedy tylko odstawiony zostałem na łóżko. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz