No tak, w domu nie mieszkaliśmy tylko my, dlatego to dość oczywiste, że przed powrotem naszych dzieci musiało być czysto, aby nie zobaczyły czegoś, czego zobaczyć nie chcą. Oczywiście są w takim wieku, że wiedzą, że rodzice nie tylko się przytulają, natomiast nie muszą widzieć skutków naszej miłości, którą okazujemy sobie, gdy ich nie ma.
Nie mając za wiele sił, tylko kiwnąłem posłusznie swoją głową, kładąc ją na poduszkę naprawdę zmęczony i obolały. Sorey dziś dał mi naprawdę w kość, na go narzekać nie mogłem, lubiłem tą jego utratę kontroli nad sobą w seksie, bo tylko wtedy dawał mi to, co sprawiało mi największą przyjemność.
Zdaję sobie sprawę z tego, że moje zachowanie nie jest do końca zdrowe, jednak co poradzę, że lubię, gdy traktuje mnie w łóżku, jak swoją własność, którą poniża, w jakimś stopniu krzywdzi, a przynajmniej na tyle, na ile mu pozwalam, sprawiając mi największą przyjemność, o którą sam tak bardzo proszę.
– Obiecuję, że jeśli tylko znajdę czas, przyjdę do ciebie i położę się obok – Obiecał, głaszcząc mnie po głowie, sprawiając mi tym samym sporą przyjemność.
Kochałem jego dotyk, tak jak kochałem go całego mimo tego, kim był i kim był, ja chyba nigdy nie będę w stanie się od niego uwolnić, nigdy nie próbowałem i nigdy nie chciałem, natomiast świat za wszelką cenę próbuję to zrobić, chce nas rozdzielić, a my, mimo to wciąż jesteśmy razem.
Co prawda nasz związek nie jest do końca normalny, ale czy kiedykolwiek był? W rzeczywistości nigdy nie powinniśmy być razem, anioł i człowiek? Już wtedy brzmiało to dziwne co, więc się dziwić, że teraz jestem z demonem, który kiedyś był moim człowiekiem.
Może gdyby Bóg nie pozwolił nam na jednorazową miłość, nasze życie potoczyłoby się inaczej, jednak czy chciałbym, cokolwiek w nim zmienić? Absolutnie nic, wiem, co robić i jak aby nie denerwować mojego męża, tylko czasem o tym zapominam, co szybko stara się mi przypomnieć, sprowadzając mnie czasem zbyt brutalnie na ziemię. Czy mogę jednak go wymienić? Wiedziałem, kim się stał i jaki może być dla mnie, a mimo to ocaliłem go od śmierci, pragnąc mieć go przy sobie nawet mimo bólu, który czasem mi zadaje. Czy to chore? Pewnie tak, czy chcę z tym coś zrobić? Oczywiście, że nie.
On jest jak moja trucizna, której pragnę coraz więcej i choć wiem, że mnie zabija, połykam ją grzecznie, pragnąc wciąż więcej, nie szukam ucieczki, bo nie ma ucieczki przed prawdziwą miłością.
– Dobrze – Odpowiedziałem, bardzo cicho prawie już zasypiając.
Dostrzegłem, jedynie opuszczającego sypialnię męża nim odpłynąłem z powodu zmęczenia.
Ocknąłem się, dopiero gdy usłyszałem głosy dochodzące z salonu, wygląda na to, że nasze dzieci już wróciły, a ja przespałem kilka dobrych godzin, nie ma to, jak marnować pół dnia na odpoczynek, którego nie powinienem mieć, oczywiście byłem zmęczony. Jednak, zamiast spać, powinienem towarzyszyć mojemu mężowi, tak strasznie ostatnio brakuje mi jego bliskości, kilka dni rozłąki, a czułem się, jakbym nie, widział go wieki.
To straszne jak bardzo jesteśmy ze sobą związani, a jednocześnie piękne, że stworzyliśmy prawdziwą miłość, mimo tak sporej rzucającej się w oczy odmienności.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz