niedziela, 16 lutego 2025

Od Daisuke CD Haru

 Nie podobało mi się to. I to już nie ze względu na mnie, chodzi tu też o Haru, który przecież nocą funkcjonuje tak samo, jak za dnia, a to może być podejrzane. A jak chodzi i mnie... to mi się też nie podoba. Przecież ciągle będziemy się mijać. Ja będę spać, on będzie pracować, i później ja będę wstawać, a on będzie kładł się spać. To okienko czasowe, w którym możemy spędzić czas razem, będzie bardzo wąskie. A to niedobrze. Biorąc pod uwagę, że chciałbym w końcu się starać o dziecko... będę musiał trochę zmienić swój tryb funkcjonowania. 
– I to już cały czas będziesz miał na nocki? – zapytałem, przyglądając się mu z uwagą. 
– Nie, tylko przez miesiąc. W ramach kary – wyznał, na co pokiwałem głową. Miesiąc. To do przeżycia. Na miesiąc mogę się na chwilę przestawić, by pracować, kiedy to on pracuje, i spać, kiedy on śpi. 
– Damy radę – stwierdziłem, uśmiechając się łagodnie i położyłem mu dłoń na ramieniu, którą zaraz strącił. Nie jakoś agresywnie, ale nie zmienia to faktu, że trochę mnie zaskoczył. Negatywnie zaskoczył. Na mnie też był zły? Wszystko, co zrobiłem, zrobiłem przecież dla niego. Nie skomentowałem tego jednak. – Schowaj uszy i ogon, i udaj się do sypialni odpocząć. Jeżeli będziesz potrzebować czegoś, służba jest do twojej dyspozycji – odpowiedziałem, kierując się do drzwi. Ewidentnie nie chciał mojego towarzystwa, więc nie będę naciskał. Może potrzebuje czasu w samotności? Tak czy siak, w niczym mu nie pomogę w tej chwili, albo przynajmniej wychodzi na to, że mojej pomocy nie potrzebuje. 
Haru tylko kiwnął głową w odpowiedzi, nic już nie mówiąc. Nim opuściłem pokój, spojrzałem na niego ostatni raz, oczywiście się o niego martwiąc. Z jednej strony nie chciałem go zostawiać samego, z drugiej on nie chce mnie tutaj, o czym wyraźnie dał mi znać. Westchnąłem cicho jednak widząc, że nie zamierza mnie zatrzymać, i udałem się do gabinetu, mając tam trochę pracy. Jeżeli będzie chciał, na pewno mnie znajdzie, podobnie jak znajdzie swoją mamę. Do niej później będę musiał także zajrzeć. Nie chciałbym, aby czuła się tutaj źle, chociaż i tak zapewne już nie czuje się chciana. Poniekąd zapracowała sobie na to. Nie wyobrażam sobie porzucić własnego dziecka, nigdy bym tego nie zrobił, ale też doskonale wiem, jakie to uczucie bycie manipulowanym. Jeżeli była w wyjątkowo złym stanie psychicznym, nic dziwnego, że się dała. Nie powinna, ale się zdarzyło. I teraz powinna zrobić wszystko, by jej syn jej wybaczył. 
Po dotarciu do gabinetu zabrałem się do pracy, musząc przesiać listy, które dostałem. Cały czas miałem cichą nadzieję, że Haru do mnie zajrzy, zaproponuje wspólny posiłek, albo po prostu dopyta się, kiedy kończę. On się jednak nie pojawił, a kiedy wróciłem do sypialni, przywitały mnie tylko spragnione atencji kociaki. 
– Tata tu był? – spytałem cicho Ametyst, biorąc ją na ręce. Kotka oczywiście odmiauknęła mi, ale czy ją zrozumiałem? Oczywiście, że nie. Nie mam tych cudownych umiejętności, co Haru. – Nie wygląda na to... – westchnąłem cicho, rozglądając się po pokoju, który wyglądał dokładnie tak, jak w dniu, kiedy wyjechaliśmy do jego rezydencji. – No nic, może zaraz przyjdzie – dodałem, siadając w fotelu, próbując się choć odrobinkę zrelaksować, co było ciężkie. Dalej z tyłu głowy martwiłem się o mojego męża, i o to, jak przeżywa tę sytuację. Moze powinienem się przy nim znaleźć? Chociaż go zobaczę. – Chodź, poszukamy go – dodałem, wstając po dwóch minutach. Nie odpocznę, dopóki nie upewnię się, że wszystko u niego w porządku. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz