czwartek, 27 lutego 2025

Od Haru CD Daisuke

 Szczerze powiedziawszy, bardzo nie chciało mi się wstawać i chociaż słyszałem głos mojego męża, nie otworzyłem ani na chwilę oczu, pięć minut to przecież tylko pięć minut nic wielkiego się nie stanie, no, chyba że się spóźnisz, wtedy to już na pewno będę miał kłopoty.
Mój mąż próbował jeszcze raz mnie obudzić, to w końcu mu się udało, a raczej cały czas mu się udawało, tylko mi nie chciało się otwierać oczu, w końcu już od dawna nie spałem, a jedynie leżałem, doskonale, czując się przy nim, mogą wciągnąć do płuc zapach, który tak bardzo kochałem i którego będzie brakowało mi całą noc. Oby te nocki minęły najszybciej, jak się da, w innym wypadku mogę zwariować lub nie daj Boże zrobić coś, czego później będę żałować, a nie chcę żałować niczego, tym bardziej nie w pracy, którą lubię mimo to, jak czasem bardzo mnie wkurza.
– Już, już wstaje – Ziewnąłem cicho, podnosząc się do siadu, nie czując się ani trochę wyspanym wręcz przeciwnie, czując jeszcze większe zmęczenie, ten sen to nie był jednak najlepszy pomysł. A mogłem pójść na spacer, przynajmniej nie byłbym aż tak zmęczony, no nic teraz już na to trochę za późno.
– Wyspałeś się? – Usłyszałem, gdy tylko podniosłem się, rozciągając leniwe i zastygłe mięśnie.
– Nie do końca, mam wrażenie, że ta drzemka wywołała u mnie jeszcze większe zmęczenie – Przyznałem, zbliżając się do niego, aby ucałować jego policzek.
Mój mąż patrzył na mnie w milczeniu trochę tak, jakby się nad czymś zastanawiał, a to ciekawe nad czym, co siedzi w jego pięknej główce, aż chciałoby się zetknąć tam w jego myśli, aby poznać do mu w duszy gra.
– Dlaczego mi się tak przyglądasz? – Zapytałem, gdy nie odzywał się przez kolejne kilka minut, analizując mój wygląd, a może nie wygląd, nie wiem, chociaż przyznam, że chciałbym wiedzieć co takiego ciekawego myśli.
– Ja? Co? A no tak wybacz, tak sobie patrzę na ciebie, o niczym nie myślę, przynajmniej o niczym konkretnym – Stwierdził, zerkając na zegarek. – Powinieneś się pośpieszyć, czas cię goni, nie możesz się spóźnić, a zjeść też coś musisz – Pośpieszył mnie, podnosząc się z łóżka, a on, po co wstawał? Przecież może leżeć, to ja muszę wstać i iść pracować nie on, to znaczy, skoro nie pracował cały dzień, to teraz będzie musiał to odrobić, i to wiem, natomiast ma na to czas, niech dziś prześpi spokojnie noc, a jutro, jutro będzie mógł pracować, gdy ja będę spał, chociaż czy będę spał? No właśnie tego nie wiem, nikt tego nie wie, chociaż domyślić się można.
– A ty, po co wstajesz? – Dopytałem, zerkając na męża samemu, podnosząc się z łóżka, musząc się szykować, aby faktycznie nie spóźnić się do pracy, bo to mogłoby stać się sporym problemem dla mnie i dla mojego szefa, który by mnie zwolnił.
– Jak to, co robię? Przecież muszę przygotować ci jedzenie, to znaczy muszę poprosić służbę, aby ci się przygotowała – Wyjaśnił, opuszczając sypialnie, nie dając mi nawet dojść do słowa, przecież sam mogę prosić o posiłek, no cóż, najwidoczniej nie mogę, niech już mu będzie, zajmę się sobą, a on niech zajmuje się resztą.

<Paniczu? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz