Szczerze całkowicie o tym zapomniałem, oczywiście mówił mi to i wtedy bardzo się z tego cieszyłem, natomiast teraz dalej się cieszę, to oczywiste po prostu o tym zapomniałem, ostatnio zdecydowanie za dużo się działo w naszym życiu, z powodu czego zapomniałem o dosyć istotnych sprawach, które powinny cały czas krążyć po mojej głowie.
– Przepraszam, całkowicie o tym zapomniałem, tak bardzo skupiłem się na Merlinie, że zapomniałam o bożym świecie, zapomniałem też o tym, że miałeś pracować do końca roku – Przyznałem, teraz wszystko sobie przypominając. Czas z synem był pięknym czasem, ponieważ tęskniłem, zanim, natomiast zabrał mi on wiele energii, wiele siły i świadomości, którą trochę utraciłem na poczet używania swojej mocy, która była potrzebna, aby nasz syn znów mógł żyć tak jak dawniej mimo bólu, który już nigdy nie zaniknie.
– Na pewno dobrze się czujesz? – Zapytał, kładąc dłoń na mój lodowaty policzek, za bardzo się o mnie martwi, ja tak jak one też czasem mam prawo o czymś zapomnieć, mam wiarę na głowie z powodu czego czasem mówię lub myślę o rzeczach, które już przeminęły, lub które będą znacznie później, niż przypuszczałem.
– Sorey nie martw się o mnie, jestem cały i zdrowy, nic się ze mną nie dzieje, po prostu zapomniałem, mając tyle na głowie, chyba miałem na to prawo – Wyjaśniłem, zbliżając się do jego ust, aby złączyć je w pocałunku, których chętnie pogłębił, dłońmi, przyciągając mnie bliżej.
– I gdyby coś ci się stało, dałbyś mi o tym znać? – Dopytał, przeglądając mi się uważnie, bawiąc w palcach moimi długimi włosami.
– Oczywiście, że tak – Zapewniłem, patrząc głęboko w jego rubinowe oczy.
– Jesteś pewien, że tak? – Dopytał, a głos jego brzmiał, tak jakby nie do końca mi ufa, czyżby właśnie tak było? Nie ufał mi? Tylko dlaczego? Czy miał powód, aby mi nie ufać? Czy kiedykolwiek go oszukałem? Fakt czasem coś przed nim ukrywam, natomiast, gdyby i w tej chwili tak było, od razu by to wyczuł, dlatego właśnie odpuszczam sobie ukrywanie czegoś przed nim doskonale, wiedząc, jak później może się to zakończyć.
– A czy słyszysz w moim głosie lub w moich myślach kłamstwo? – Sorey przyjrzał mi się bardzo uważnie, dłonią mocno chwytając moje włosy, oblizując swoje wargi.
– Nie wyczuwam, ale jeśli wyczuję, bardzo surowo cię ukarzę – Wyszeptał mi do ucha, podgryzając mój płatek u lewego ucha, a nie na chwilę, nie puszczając moich włosów…
Moje ciało odruchowo zadrżało, pragnąc więcej, niesamowite jak spaczony byłem, jak strasznie chciałem, aby plugawił moje ciało, robiąc ze mną, cokolwiek tylko chcę. Jego czerwone oczy jak ogień rozpalają codziennie moje ciało, chcę go więcej i więcej, chcę, aby wziął mnie tu i teraz, mimo że wiem, dlaczego nie możemy, może gdyby nie pragnął tak bardzo słyszeć mojego głosu, a ja nie byłbym taki głośny, wszystko byłoby inaczej…
– Ukażesz mnie? – Mówiłem, a głos mój drżał, ze mną zdecydowanie jest coś nie tak I nic nie mogę na to poradzić.
– Ukaże – Stwierdził, co naprawdę bardzo mi się spodobało.
– W takim razie może faktycznie postaram się, aby tak się stało – Odpowiedziałem, uśmiechając się do niego zadziornie, lubiąc słuchać, gdy mówi do mnie w taki sposób.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz