Nocy nie przespałem za dobrze, a to ze względu na brak przytulenia się do mojego męża. Owszem, nie zabronił mi tego, ale nie wyglądał na kogoś, kto by się przytulać chciał. Dodatkowo, nie wykąpał się, a przecież był na dworzu, nie wiadomo, z jakimi to zarazkami miał do czynienia. Trzeba będzie zmienić pościel i ją wyprać, oraz jego piżamę oczywiście. Ale to wpierw musi wstać. Podniosłem się niepewnie do siadu, zmęczony chyba jeszcze bardziej niż wczoraj wieczorem. Cicho, nie chcąc zbudzić Haru, udałem się do łazienki, musząc się doprowadzić do porządku. Musiałem w końcu wyglądać perfekcyjnie, a zmęczenie powinno zniknąć z mojej twarzy. Dzisiaj czeka mnie wyjątkowo długi dzień, muszę w końcu zmienić swój tryb funkcjonowania ze względu na zmianę Haru. Chociaż, czy to miało sens...? Nie chce mnie się widzieć, jest to dla mnie jasne, jak słońce. Może się to zmienić wkrótce, lub właśnie wręcz przeciwnie, będzie to trwać i trwać. Chyba jednak poddawać się nie powinienem. Nie mogę naciskać, ale także nie mogę się poddać... To może być trudne, zwłaszcza, że ja mam problem przecież z rozpoznawaniem emocji i panowania nad własnymi.
– Cicho, obudzisz Haru – odezwałem się do Ametyst, która bardzo głośno mnie przywitała. Co ona taka stęskniona? Chociaż, nie powiem, miłe to bardzo było. Najpierw mi towarzyszyła w nocy, i teraz też ewidentnie też chce mi towarzyszyć, podczas kiedy Dama i Tradycja nawet nie raczyły na mnie spojrzeć. – Chodź ze mną, zjemy sobie śniadanie i zostawimy tatę w spokoju – dodałem, wychodząc z nią na rękach. Miałem nadzieję, że dzisiaj już coś zje. I pogada z mamą. Skoro kobieta już tu jest, to niech to wykorzystają jak najlepiej.
Skierowałem swoje kroki w stronę pokoju kobiety, musząc z nią porozmawiać. Jak się okazało, kobieta już nie spała i była spakowana, gotowa do opuszczenia rezydencji.
– Chce już pani iść? – zapytałem, szczerze zaskoczony jej zachowaniem. Myślałem, że zależy jej na pojednaniu się z synem, mi też na tym szczerze zależy, chciałbym, by Haru był szczęśliwy.
– Chyba Haru nie chce mnie tu. Nie ma więc co tu zostawać i dalej go denerwować – odpowiedziała, zerkając na mnie niepewnie.
– Jego reakcja jest zrozumiała. Całe życie był przekonany o pani śmierci i został sam w momencie, w którym najbardziej kogoś bliskiego przy sobie potrzebował. Musiał zostać dorosłym zdecydowanie zbyt wcześnie, tracąc dzieciństwo. Czego się pani spodziewała? Że będzie zachwycony z pani nagłego pojawienia się? – spytałem spokojnie, stawiając Ametyst na podłodze.
– Niczego się nie spodziewałam. Chciałam go tylko zobaczyć, upewnić się, że teściowa dotrzymała słowa i zapewniła mu bezpieczeństwo oraz wikt. Ja nie dałabym rady, i jeszcze ludzie zabiliby i jego, nie przeżyłabym kolejnej śmierci– wyznała, przygnębiona. Strasznie zszarganą samoocenę ma. Taką osobę zmanipulować byłoby strasznie łatwo, zwłaszcza z odpowiednim podejściem.
– Prosiłbym, by poczekała pani, i z nim porozmawiała, wyjaśniła, jak to wygląda z pani perspektywy. Haru obiecał, że to uczyni, a skoro obiecał, to słowa dotrzyma. Jaki jednak będzie werdykt, nie wiem. I zaakceptuję jego decyzję, jakąkolwiek by nie wybrał – wyjaśniłem, zerkając przez okno. – Zaraz każę przynieść pani śniadanie – dodałem, chcąc opuścić pokój, co mi się tak nie do końca udało, ponieważ wpadłem na Haru. W ogóle go nie usłyszałem, ani nie się nie spodziewałem go tutaj. – Wybacz, nie zauważyłem cię – odpowiedziałem, od razu się od niego odsuwając.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz