piątek, 7 lutego 2025

Od Daisuke CD Haru

 Trochę zapomniałem o tym, by zabrać alkohol, a mój mąż o tym pomyślał. Za to ja pomyślałem o ładnym stroju, chociaż dla mnie ładny strój, a dla niego ładny strój to czasem dwie różne rzeczy, dlatego znając już odrobinkę jego preferencje, wybrałem coś, co jemu się spodoba, i trafiłem w dziesiątkę. Odrobinkę się później zacząłem obawiać, że jednak może mu się nie spodobać ten widok tak jak kiedyś z powodu tych wszystkich ugryzień, ale tak się na szczęście nie zdarzyło. Kiedy on przygotowywał obiad, doskonale widziałem te ukradkowe spojrzenia. I bardzo mi się one podobały, i cierpliwie czekałem, aż te spojrzenia zmienią się w większe czyny. Mógłbym go podrażnić, ale nie chciałem, by zepsuł obiad. Co jak co, ale jednak byłem głodny. A nie powinienem. Zjadłem przecież śniadanie, nie powinienem przecież o tej porze być głodny. Czy ten nagły wzrost apetytu powinien mnie martwić? Oby tylko ten dzień był jakiś taki dziwny, bo jak ten apetyt mi się utrzyma, to zaraz przecież przytyję. Na razie żyjmy z nadzieją, że tylko ten dzień będzie taki trochę dziwniejszy. 
Tak więc postawiłem kieliszki na stole, uprzednio je przepłukując i po tym wycierając, ale także wyjąłem talerze i sztućce. Przez cały czas czułem na sobie badawcze spojrzenie Haru, co bardzo mi się podobało. Potrzebowałem trochę tej atencji, zapewnienia, że wyglądam dobrze, bo trochę ostatnio brakowało mi tego zapewnienia o mojej urodzie. Przez te kolejne rany spowodowane przez wampiry czułem się mniej atrakcyjny, i po tym bankiecie też nie czułem się wystarczająco dopieszczony komplementami. Dzisiaj to nie było jeszcze to, czego tak bardzo pragnąłem, jednak jego wzrok trochę mi to rekompensował. 
- Wino nalane. A na ten obiad... długo będziemy czekać? - zapytałem, niby to niewinnie, przyglądając się mu z uwagą. 
- Cóż, około godziny piec się musi, więc... mamy trochę czasu dla siebie – wyznał, szeroko się uśmiechając. 
- A niedawno mówiłeś, że za chwilę – zauważyłem, podnosząc kieliszek do ust, by napić się mojego wina. 
- Bo ja mogę sprawić, że ta godzina tak szybko nam zleci – wyjaśnił, robiąc to samo, co ja. 
- Więc skoro mamy godzinę, to możemy sobie usiąść – chwyciłem za jego dłoń i zacząłem kierować się do sypialni, przed cieplutki kominek. - Wiesz, przez chwilę zastanawiałem się, czy nie dokupić nam drugi fotel. A później zdałem sobie sprawę... - tutaj popchnąłem go tak, by na tym fotelu usiadł, wcześniej oczywiście zabierając od niego kieliszek i kładąc go na stoliku obok. Nie chciałbym, by alkohol się zmarnował. - Że w jednym się zupełności zmieścimy – dokończyłem, siadając okrakiem na jego kolanach i zarzuciłem mu ręce na kark, uśmiechając się zawadiacko. To zarzucenie rąk nie było chyba dobrym pomysłem, bo przez to widziałem te wszystkie obrzydliwe ślady po kłach, i moje samopoczucie trochę się pogorszyło. Może jednak nie powinienem zakładać tej sukienki...? Powinienem pewnie założyć coś bezpieczniejszego, zakrywającego całe ciało. Haru od razu to zauważył, chwycił delikatnie mój podbródek, co sprawiło, że skupiłem uwagę na jego osobie. - Te wszystkie ślady... bardzo źle się komponują z tą sukienką? - spytałem, niepewnie poruszając się na jego kolanach. Założyłem ten strój, by sprawić mu przyjemność, i żeby się mu podobać, a te rany wszystko mi psują. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz