piątek, 14 lutego 2025

Od Mikleo CD Soreya

Podobało mi się, że mój mąż postanowił poczytać mi książkę, abym mógł zrelaksować się w jego ramionach, całkowicie, skupiając na tym, co czyta.
Miło było posłuchać jego głupi, który tak lubiłem, lubiłem mojego męża, kochałem go, potrzebowałem i nie wyobrażałem sobie życia bez niego, mimo wad, które posiadał.
– Nie śpij – Usłyszałem, od razu, otwierając oczy, nie mając ochoty spać, ja tylko słuchałem, a żeby się wczuć, zamknąłem oczy, uruchamiając tylko słuch, który był mi potrzebny w tej chwili najbardziej.
– Spać? Nie śpię, wsłuchuje się w twój głos. Jest bardzo kojący, sprawia mi przyjemność, dlatego zamknąłem oczy, aby wyłączyć wszelkie bodźce wzrokowe – Przyznałem, uśmiechając się łagodnie do niego.
Sorey przyjrzał mi się uważnie, wyszukując w moich oczach, sam nie wiem, czego, może myślał, że chce go oszukać? Że tak naprawdę jestem zmęczona, nie wiem. Ja natomiast nie kłamałem, nie miałem powodu, aby to robić.
– Skoro tak uważasz – Odpuścił sobie, wracając do czytania książki, którą lubiłem słuchać.
Dzień był bardzo spokojny, czekając na rosół, spędzaliśmy razem czas, czytając i słuchając czytającego. Spokojnym, ale za to bardzo przyjemny dzień, którego nie chciałem wymienić na nic innego.
Nasze dzieci obrażone na nas za sam w sumie nie wiem, co na dół zeszły tylko po to aby zjeść wspólnie obiad, znikając w pokoju, gdy tylko talerze opustoszały.
Umyłem naczynia, nie prosząc o to dzieci, potrafiąc przecież zrobić to samemu, nawet jeśli mój mąż uważał, że powinni umyć po sobie, oczywiście powinni, ale dziś już to zrobię, nie chcę się denerwować, zrobiłem porządek, mogą wrócić na kanapę.
– Dlaczego sprzedałeś za nich? – Usłyszałem, dostrzegając spojrzenie mojego męża.
– I tak sprzątałem, a więc bez różnicy, kto to zrobi – Przyznałem, uśmiechając się łagodnie do męża.
– A później dziwimy się, że nie sprzątają – Burknął, patrząc na mnie z niezadowoleniem malującym się na jego twarzy.
– No już, nie przejmuj się tym to nic takiego – Ucałowałem jego usta, uśmiechając się do niego ciepło.
Mój mąż nie skomentował moich wypowiedzi, przytulając mnie mocniej do siebie.
– Wiesz co… – Zacząłem, siedząc okrakiem na jego kolanach.
– Nie wiem, choć zapewne zaraz mi powiesz – Odpowiedział, kładąc dłonie na moich pośladkach.
– Za tydzień w środę coś się wydarzy – Zacząłem, uśmiechając się do niego tajemniczo.
– Tak wiem, środa to specjalny dzień, w którym to mój kutas trafi do twoich ust – Stwierdził, oblizując swoje wargi.
Pokręciłem głową z niedowierzaniem, on tak serio? Tylko jedną w głowie, rozumiem, że dawno się nie kochaliśmy. No, ale że w głowie mu tylko jedno? Co ja z nim mam.
– Nie o to mi chodziło, dobrze mogę ci zrobić zawsze, a rocznica obchodzi się raz w roku – Wyjaśniłem, czym bardzo go zaskoczyłem, w końcu to nasza pierwsza rocznica w takim jego wydaniu.
– Rocznica? W środę mamy rocznicę ślubu? – Dopytał zaskoczony, nerwowo drapiąc się po głowie.
– Tak, w zeszłym roku jej nie obchodziliśmy z wiadomych przyczyn, natomiast teraz mam nadzieję, że spędzimy razem przyjemnie dzień – Wyszeptałem mu w usta, składając na nich delikatny pocałunek.

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz