Jego pytanie można było analizować pod wieloma względami, więc nie do końca byłem pewien, o co mnie pyta. Czego chcę w tej chwili? Na pewno więcej racuchów. A czego chcę w przyszłości? Zamieszkać nad morzem, mieć możliwie jak najmniejszą ilość obowiązków, i oczywiście jego szczęścia, i aby on spełniał w końcu swoje marzenia. Tych ostatnich chciałbym nawet w tym momencie, dlatego więc jestem pewien, że z tą ciążą spróbuję właśnie dla niego. Nie jest w końcu powiedziane, czy uda mi się zajść w ciążę. Może z moim ciałem będzie coś nie tak. I mimo strachu, jaki odczuwałem w związku z byciem rodzicem i także noszeniem dziecka w swoim organizmie, chciałbym spróbować.
– Nie zawsze to, czego chcemy, jest dla nas dobre – odpowiedziałem zdawkowo, popijając zioła, które przy tych wspaniałych racuchach smakowały wyjątkowo ohydnie. Wzmocnienie teraz jednak bardzo mi się przyda, muszę jak najszybciej wracać do siebie.
– Nie jesteś człowiekiem, który chce dla siebie szkodliwych rzeczy – odbił piłeczkę, nie spuszczając ze mnie wzroku.
– Nie zgodziłbym się. W tej chwili chcę więcej racuchów, a to szkodliwe być dla mnie i mojej sylwetki może – odpowiedziałem, a po chwili usłyszałem ciężkie westchnięcie Haru. – Mówiłem ci nie raz, czego chcę, jak chodzi o moje plany długoterminowe, i wiesz co? Nic się nie zmieniło. Więc jeśli mnie słuchałeś z uwagą, wszystko już wiesz – dodałem, przypominając sobie, że przecież już nie raz mu mówiłem o tym, czego chcę, i to jeszcze właśnie przy temacie dziecka. On myśli, że się zmuszam do tego, a czy tak faktycznie jest? Sam nie wiem. Może trochę, bo w normalnych warunkach bym się na to nie godził. Widziałem jednak, jak traktuje córkę tego swojego przyjaciela, jak mówi o dzieciach, wyznał mi, że pragnie potomstwa, więc co miałem zrobić? Chcę, by był szczęśliwy, zatem się poświęcę. Nie pierwszy, nie ostatni raz do czegoś się zmuszam, a dla jego uśmiechu i spełnienia zawsze się mogę poświęcić. Później tylko powrót do swojej sylwetki może mi trochę zająć, jednak poddawać się nie będę. Boję się najbardziej, że i tak nie uda mi się osiągnąć takiej sylwetki, jak teraz. I wygląd... Moja skóra już na pewno nie będzie taka jędrna, i piękna. Chociaż, czy teraz jest piękna? Chyba tylko nogi nie są pokryte żadnymi bliznami. – Nie myśl o tym za dużo, tylko daj mi się uszczęśliwić. Mam kogoś, na kim szczerze mi zależy, więc chcę dać mu wszystko, czego pragnie. Ja czerpię przyjemność z samego uszczęśliwienia cię.
– To nie jest zbyt dobre – odpowiedział, na co uśmiechnąłem się łagodnie.
– Mówiłem ci już. Nie zawsze go, czego chcemy, jest dla nas dobre. Sprzątamy, rozmawiamy z twoim wujem, i jedziemy? – zapytałem, odsuwając od siebie pusty talerz. Teraz mi znów wystarczy słodkiego na kolejne tygodnie.
– Możemy... tak właściwie, to może dzisiaj pojedziemy do tego domku mojego? Zostalibyśmy na noc... a z rana poszedłbym do pracy, a ty wrócisz do domu – zaproponował, na co powoli pokiwałem głową, zastanawiając się nad tym pomysłem. Nie planowałem na dzisiaj takich wrażeń. W ogóle nie miałem planów na dzisiejszy wieczór, chyba, że przejrzałbym notatki i starał się wycenić remont...
– Musielibyśmy wpierw odprowadzić konie do rezydencji. Zabrać jakieś ubrania, jedzenie... Pewnie też wypadałoby wywietrzyć trochę ten domek, posprzątać. Jeszcze za to się nie zabierałem, chciałem to ogarniać właśnie na weekend – odpowiedziałem, jasno stawiając przed nim sprawę. Jeżeli ma siłę... nie widzę powodu, czemu by się nie zgodzić. Chociaż, trochę to wszystko takie nagłe, nieplanowane, a ja w improwizację nie potrafiłem. Chociaż, jak planuję coś, to i tak wychodzi z tego katastrofa, może więc takie nagłe, niespodziewane plany będą lepsze?
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz